W lidze azerskiej występuje w tej chwili trzech Polaków. Bramkarz Kacper Rosa i lewy wahadłowy Tymoteusz Puchacz trafili tam latem tego roku, odpowiednio do Kapaz PFK oraz Sabah FK. Jednak rok przed nimi na przenosiny właśnie na Kaukaz zdecydował się Mateusz Kochalski. Polski golkiper latem 2024 roku był po znakomitym sezonie w Stali Mielec, w której barwach zapracował na miano Bramkarza Sezonu 2023/2024. Spodziewano się, iż może trafić do Rakowa Częstochowa lub do jednej z zachodnich lig. On tymczasem wybrał Karabach Agdam.
REKLAMA
Zobacz wideo Quebonafide wszystkich zszokował. Wystarczył jeden trening
Kochalski trafił w dziesiątkę. Gra tam, gdzie polskie kluby chciałyby być
Wybór nieoczywisty. Mimo iż Karabach to najmocniejszy zespół w Azerbejdżanie, przerastający tamtejszą ligę i regularnie grający w europejskich pucharach. W tym sezonie stało się jednak coś, czego nikt się nie spodziewał. Azerowie przeszli przez eliminacje i zakwalifikowali się pierwszy raz w historii do fazy ligowej Ligi Mistrzów. Kochalski dokonał czegoś, czego polskie kluby nie potrafią od prawie dekady. Mało tego, Karabach zaczął rywalizację w LM od dwóch zwycięstw! Najpierw na wyjeździe z Benfiką Lizbona (3:2), potem u siebie z Kopenhagą (2:0). Polak bronił w obu tych meczach. Teraz w rozmowie z "Tygodnikiem Piłka Nożna" zdradził jakie emocje towarzyszyły mu po awansie i czego się w LM po Karabachu można spodziewać.
- Szczerze? Niespecjalnie się stresowałem. Oczywiście, była euforia przed pierwszym meczem, natomiast spałem spokojnie. Do Portugalii polecieliśmy już dwa dni przed spotkaniem, był czas, by odpowiednio się przygotować. Przed spotkaniem miałem wyłącznie pozytywne myśli. Stresik mógł pojawić się w momencie wyjścia na boisko, podczas odgrywania hymnu rozgrywek, temu musiały towarzyszyć dodatkowe emocje. Ale ja już tak mam, iż po pierwszym gwizdku stres ze mnie schodzi. Zresztą, czy może być coś lepszego niż gra na wypełnionym stadionie? Mnie takie momenty mobilizują - powiedział Kochalski.
Karabach nie boi się nikogo
- Wychodzę z założenia, iż możemy sprawić niejedną niespodziankę, w końcu nieoczekiwane rezultaty są w piłce nożnej na porządku dziennym. Nasze podejście się nie zmieni, każdego rywala potraktujemy jak równego nam. Zagramy wysokim pressingiem i agresywnie. To jest słuszna strategia. Klub jednak konkretnego celu przed zespołem nie postawił. Nie mamy obowiązku przejścia do fazy pucharowej - stwierdził Polak. Kochalski ujawnił też, iż klub potrafił docenić samych zawodników za wywalczenie awansu. Choć oczywiście do premii na poziomie saudyjskim daleko.
Kochalski trafi do kadry?
-Obecność w reprezentacji Polski to jest wielka sprawa, a co dopiero w niej grać… Strategia sztabu szkoleniowego jest jednak taka, iż czwarty bramkarz, do treningu, jest z klubu Ekstraklasy. I tyle. Ja się obrażać nie zamierzam, na powołania wpływu nie mam i nie zamierzam mieć. Prawda jest taka, iż na powołanie do reprezentacji Polski to mogli liczyć Wojtek Szczęsny, Artur Boruc, Łukasz Fabiański, a teraz dotyczy to Łukasza Skorupskiego. Każdy inny bramkarz może o miejsce w kadrze najwyżej walczyć - ocenił Kochalski.
Przed Karabachem kolejne bardzo trudne wyzwanie. W środę 22 października o 18:45 Azerowie zagrają na wyjeździe w Kraju Basków, czyli z Athletikiem Bilbao.