Polak dostał medal LM i nie wytrzymał. "Za to są wysokie kary"

3 godzin temu
Zdobyty Puchar Polski, czwarte miejsce w PlusLidze i brązowy medal Ligi Mistrzów - z takim bilansem ten sezon skończy Jastrzębski Węgiel. Polska drużyna rozegrała łącznie 52 mecze, a atakujący Łukasz Kaczmarek aż gryzł się w język, żeby nie powiedzieć o zmęczeniu swoim i kolegów zbyt dużo.
Wydawało się, iż jastrzębianom będzie bardzo trudno podnieść się po tym, czego doświadczyli w sobotnim półfinale. Przecież prowadzili już 2:0, żeby przegrać po tie-breaku i to mając jedną piłkę meczową, a także grając niezwykle długo na przewagi. Po spotkaniu byli wycieńczeni i wypruci z emocji, ale w niedzielę zebrali się i byli gotowi walczyć o medal.


REKLAMA


Zobacz wideo Lewandowski buduje imponującą posiadłość! To tu może zamieszkać po karierze


Słodko-gorzki brąz Jastrzębskiego Węgla. Po porażce z Zawierciem nie mogli spać
Brąz po takim turnieju Final Four musi smakować słodko-gorzko, ale i tak jest sporym osiągnięciem. - Jesteśmy trzecią najlepszą drużyną w Europie, więc uważam, iż na to, jaki mamy wielki, wysoki poziom rozgrywek, to naprawdę bardzo duży sukces - ocenił Łukasz Kaczmarek.
Po przegranym finale Polakom było jednak ciężko. Niektórzy, jak Benjamin Toniutti, z emocji w ogóle nie spali. - Ja spałem trzy. Na pewno była to dla nas niesamowicie ciężka noc, bo widzieliśmy, jak ten mecz się toczył. Jak kontrolowaliśmy to spotkanie w pierwszych dwóch setach, jakie mieliśmy szanse w czwartym i tie-breaku. Niestety, nie udało się. Na wideo i rozciąganiu była cisza. Tutaj nie było co rozmawiać, każdy był po prostu smutny, załamany - zdradził Kaczmarek.
- Nie chciałem znów grać tie-breaka, bo nie wiem, czy dałbym radę - śmiał się Tomasz Fornal. - Po tym wczorajszym meczu niełatwo było się odciąć, zapomnieć. Kiedy przegrywasz 20:22, to chyba nie ma osoby na świecie, która po prostu sobie kliknie palcem i wszystko zapomni, podejdzie pod ten mecz o brązowy medal na stuprocentowym skupieniu. Na pewno o tym pamiętaliśmy, myśleliśmy, ale najważniejsze jest to, iż finalnie kończymy z brązowym medalem - wskazał przyjmujący.


"To nie jest tylko medal na otarcie łez"
Łukasz Kaczmarek podkreślił też, iż to duży sukces, iż jastrzębianom udało się zagrać na takim poziomie bez Norberta Hubera i Jakuba Popiwczaka w składzie. - Weszli po raz kolejny zmiennicy, dali świetne zmiany i możemy się cieszyć z tego brązowego medalu - mówił z uznaniem o kolegach atakujący.


Popiwczak już przed Final Four miał problemy, które wykluczyły go z gry w ważnych spotkaniach końcówki sezonu, a dodatkowo pechowego urazu oka w półfinale LM doznał Huber. Libero został świetnie zastąpiony przez Jakuba Jurczyka, a środkowy przez Jordana Zaleszczyka.
- Na pewno na początku był duży stres, bo to jednak jest Liga Mistrzów, wiadomo, iż grają cztery najlepsze drużyny i pojawia się presja - opisał Zaleszczyk. - Jeszcze graliśmy półfinał z pewnym 2:0, które potem przeszło na 2:2. Był tie-break na przewagi, więc był też duży stres. Nie poddałem się, grałem to, co umiałem, co potrafiłem i jakoś to wyszło. W niedzielę byłem już pewny siebie. Wiedziałem, iż będę grał od początku. Może tych pierwszych parę piłek było takich stresowych, żeby poczuć parkiet, ale potem już szło coraz lepiej - ocenił.
- Każdy z nas odegrał w tym sukcesie bardzo istotną rolę. Ja byłem takim dopełnieniem, chciałem pomóc drużynie i tylko to się dla mnie liczyło. Wydaje mi się, iż nie jest to tylko medal na otarcie łez. Pracowaliśmy cały sezon na to, żeby grać najpierw w finale PlusLigi, potem walczyliśmy też o brąz mistrzostw Polski. Nie wyszło nam to. Taki jest sport, nie zawsze możemy wygrywać. Początek PlusLigi mieliśmy bardzo dobry, wygrywaliśmy wszystko, co się dało. Potem opadliśmy z sił i były tego efekty. Ale nie poddaliśmy się i wygraliśmy chociaż ten mecz o trzecie miejsce Ligi Mistrzów - podsumował 23-letni środkowy.
52 mecze w jeden sezon. Kaczmarek nie wytrzymał. "Nie mogę zbytnio o tym mówić"
Na to, jak Jastrzębski Węgiel opadł z sił, na pewno miał też wpływ ciężar ogromu rozegranych meczów. - Nie mogę zbytnio o tym mówić, bo wiemy, iż są duże kary za takie rzeczy - zaczął tajemniczo Łukasz Kaczmarek.


- Każdy wie, jak jest. To był nasz 52. mecz w tym sezonie. I to oczywiście nie dotyczy tylko naszej drużyny, bo Zawiercie też jest poturbowane, Warszawa w finałach PlusLigi też była. Wiele klubów w trakcie sezonu miało problemy zdrowotnie, nie da się oszukać organizmu. A patrząc na to, jak wysoki poziom jest naszej dyscypliny i naszej ligi, to grasz 52 spotkania w sezonie, ale musisz być nastawionym na sto procent, bo tu nie ma tak, iż zagrasz na pół gwizdka, a i tak wygrasz - tłumaczył atakujący.


- Był to niesamowicie trudny i obciążający sezon. Niestety te kontuzje pokazują. Dlatego osobiście naprawdę niesamowicie się cieszę, iż będę miał teraz dwa-trzy miesiące wolnego, żeby dojść do siebie. Bo nie wyobrażam sobie pojechać do Spały za dwa tygodnie, dołączyć do reprezentacji i zacząć skakać. A tych chłopaków, którzy tam jadą, niesamowicie podziwiam - dodał Kaczmarek.
Idź do oryginalnego materiału