W czwartek w Ningbo reprezentacja Polski siatkarzy w bardzo dobrym stylu pokonała Japonię 3:0 (25:23, 26:24, 25:12) w ostatnim ćwierćfinale Ligi Narodów 2025. Na zwycięzcę tego meczu w półfinale czekali już Brazylijczycy. Oni wygrali 3:1 (29:31, 25:19, 25:16, 25:21) z kadrą Chin. Ekipa prowadzona przez legendarnego Bernardo Rezende uchodzi za głównego faworyta rozgrywek. Brazylia w cuglach wygrała fazę zasadniczą – odniosła aż 11 zwycięstw w 12 meczach. Polska z ośmioma zwycięstwami była piąta. A jedną z czterech porażek poniosła z Brazylią, przegrywając na turnieju w amerykańskim Hoffman Estates 1:3 (21:25, 21:25, 25:21, 26:28).
REKLAMA
Zobacz wideo Reprezentacja siatkarzy ze złotem na uniwersjadzie! Trener Dariusz Luks podsumowuje
Ale to nie czerwcowy mecz z Brazylijczykami zapadł w pamięć i nam, i naszym rywalom. Nieporównywalnie więcej emocji obu ekipom i nam wszystkim przyniosło starcie Polska – Brazylia z turnieju finałowego z 2023 roku.
Dwa lata temu w Gdańsku Polska musiała złamać świetnie walczącą Brazylię, a gdy to zrobiła – rywale nie mogli się z tym pogodzić. Było 25:24 dla Polski w pierwszym secie - nad siatką walczyli Aleksander Śliwka i Alan Souza. Brazylijczyk kiwał, Polak go zatrzymał, a piłka spadła w aut. Sędzia przyznał punkt naszym rywalom. Wtedy Śliwka przekonał trenera Nikolę Grbicia, by ten poprosił o sprawdzenie powtórki. Nasz gracz twierdził, iż piłka otarła się o Alana. Po analizie wideo sędzia Juraj Mokry zmienił decyzję, przyznał punkt Polsce i tak skończyła się pierwsza partia, wynikiem 26:24 dla nas. I tak naprawdę to był początek końca Brazylijczyków. Bruno Rezende po niekorzystnej decyzji dla Brazylijczyków napadł na sędziów. Trudno uwierzyć, iż za to, co zrobił, nie zobaczył czerwonej kartki.
Kapitan Brazylii w protestach przebił trenera
"Ich kapitan, Bruno, całkowicie stracił nad sobą kontrolę. Biegał od słupka sędziego aż do stanowiska wyświetlających powtórki i supervisora FIVB. Wykłócał się, krzyczał i gestykulował. Chodzący za nim trener Renan Dal Zotto wyglądał jak asystent Bruna, a nie pierwszy trener jednej z najważniejszych kadr na świecie. On też się wściekł i odgrażał się sędziom, ale absolutnie nie dorównywał w tym kapitanowi swojej drużyny" – tak relacjonował wydarzenia z Gdańska obecny na miejscu dziennikarz Sport.pl, Jakub Balcerski.
To krótkie wideo pokazuje, iż Bruno zasłużył na czerwoną kartkę.
Dziwne, iż ceniony arbiter, jakim jest Mokraj, zdecydował się ukarać tylko trenera Brazylijczyków, dając mu żółtą kartkę.
W każdym razie to był najważniejszy moment spotkania. Brazylijczycy wyglądali, jakby byli po tej sytuacji załamani. W pierwszym secie walczyli z Polakami fantastycznie, a w dwóch następnych byli cały czas z tyłu. I już naszych siatkarzy nie dogonili. Przegrali 21:25 i 20:25.
Ich trener Renan Dal Zotto zwłaszcza w ostatnim secie z każdą piłką robił się coraz bardziej czerwony. Bo czuł, iż to koniec, iż jego zespół odpada z turnieju. A na twarzy Grbicia widzieliśmy wtedy lekki uśmiech. Nasz trener sprawdzał sobie choćby zmienników na następne mecze (później wygraliśmy półfinał z Japonią 3:1 i finał z USA również 3:1).
Kurek przyznał, iż to było dziwne
- To było dziwne – mówił po meczu z Brazylią Bartosz Kurek, pytany przez dziennikarzy o kontrowersję z pierwszej partii i o zachowanie kapitana rywali. - Mamy takie czasy, iż challenge i powtórki, które można sobie potem zobaczyć jeszcze tysiące razy, powinny wystarczyć do oceny sytuacji. o ile taka decyzja została podjęta, to tak było – dodawał kapitan naszej kadry.
Po wszystkim Bruno ochłonął już na tyle, iż nie wrzeszczał, tylko w spokojnym rozmowach przekonywał, iż punkt należał się Brazylii. Mówił, iż jest tego pewien.
Śliwka wiedział. "Nigdy się nie przyznają"
Ale my mieliśmy gracza, który od razu wyczuł, iż Brazylijczycy coś w tej akcji ukrywają. - Wydawało mi się, iż piłka otarła Alana o przedramię, dlatego wołałem, żeby wziąć ten challenge i spróbować, bo to był taki moment, w którym po prostu trzeba było to zrobić - tłumaczył Aleksander Śliwka. - Różnie mogło to być, z pewnością nie było tego widać jakoś bardzo wyraźnie, ale sędziowie zauważyli to dotknięcie, do którego Brazylijczycy prawdopodobnie nigdy się nie przyznają. Alan pewnie nigdy tego nie powie, on i jego koledzy bardzo mocno się kłócili, ale sędziowie podjęli taką decyzję i bardzo się z tego cieszymy, bo to była bardzo ważna piłka, która zamknęła pierwszego seta. Dała nam pozytywnego kopa i nieco wytrąciła z rytmu Brazylijczyków, którzy się zdekoncentrowali – dodawał.
Teraz mecz Polska – Brazylia w drugim półfinale VNL 2025 (w pierwszym Włochy zmierzą się ze Słowenią) zapowiada się hitowo i raczej trudno sobie wyobrazić, iż któraś z drużyn wygra 3:0. Tu najpewniej będzie walka na całego, możliwe iż na pełnym, pięciosetowym, dystansie.
Mecz Polska – Brazylia w półfinale Ligi Narodów 2025 w sobotę o godzinie 13 czasu polskiego. Transmisja w Polsacie, relacja na żywo na Sport.pl.