Polacy jeszcze nigdy tak nie zdenerwowali Grbicia. "To nie ma sensu"

3 godzin temu
Nikola Grbić jeszcze nigdy nie był tak zły na polskich siatkarzy jak po czwartkowej przegranej z Kubą w Lidze Narodów. Bez chwili zastanowienia też wskazał, czego im zabrakło. - Nie ma innej recepty. A przynajmniej ja jej nie znam - zaznaczył trener Biało-Czerwonych. I przyznał, iż kilku zawodników już po poprzednim meczu nie miało spokojnej nocy.
Zaraz po przegranej 1:3 z Kubańczykami Nikola Grbić pilnie wezwał polskich siatkarzy do szatni. Nigdy wcześniej tego nie robił. I ma nadzieję, iż nie będzie musiał już tego robić ponownie. Tamta mocna rozmowa była jedyną "karą", jaką dla nich przygotował. Druga teoretycznie mogłaby ich czekać w piątek, ale trener gwałtownie zdementował, by miało to wchodzić w grę. - Dla mnie to nie ma sensu - stwierdził.


REKLAMA


Zobacz wideo Lublin mistrzem Polski w siatkówce. Marcin Komenda: Przed sezonem mało kto na nas stawiał


Pilne wezwanie do szatni od Grbicia. "To teraz najlepsza rzecz, jaka mogła nam się przydarzyć"
Przegrane czwartkowe spotkanie było jedną wielką męczarnią w wykonaniu Polaków. Grbić dokonywał wielu zmian, ale nie dało to efektu. A przynajmniej nie takiego, który by wystarczył, by doprowadzić choćby do tie-breaka. Nie doszło do niego, choć w czwartej partii gospodarze prowadzili już 24:21.
- Taka jest dzisiejsza siatkówka. jeżeli nie jesteśmy na naszym najlepszym poziomie, jeżeli nie gramy najlepiej, to trzy czy cztery punkty przewagi w końcówce nie mają znaczenia. Myślę, iż mogło się nam to przydarzyć teraz pierwszy raz. A przynajmniej wcześniej nie zdarzało się zbyt często. Musimy wyciągnąć z tego wnioski i przełożyć tę naukę na kolejne mecze - podkreślił Grbić, gdy wreszcie w czwartek późnym wieczorem dotarł do strefy wywiadów.


Dziennikarze musieli zaczekać na niego i jego siatkarzy dłużej niż zwykle. Od razu po meczu szkoleniowiec wezwał zawodników do szatni na rozmowę, a dopiero potem ci wrócili do kibiców, by na koniec zjawić się w strefie dla mediów. - Pierwszy raz tak zrobiłem. Ale na wszystko przychodzi pierwszy raz - rzucił z lekkim uśmiechem Serb.
A zaraz potem dodał, już z poważną ponownie miną, iż ma nadzieję, iż Polacy pod jego wodzą kolejnego tak słabego meczu nie zagrają. Co sprawiło, iż aż tak mocno się zdenerwował na swoich zawodników? Mistrz olimpijski z Sydney odpowiedział bez chwili zastanowienia.


- Nie mieliśmy cierpliwości. Kiedy grasz z Kubańczykami, którzy są bardzo mocni w ataku i na zagrywce, to jest ona niezbędna. Oni czasami oddają dużo punktów po błędach, ale kiedy grają dobrze, to musisz mieć tę cierpliwość. Musisz pamiętać kierunki, które obierają, musisz pamiętać, co robią i musisz mieć cierpliwość oraz starać się być lepszy. Tyle. Nie ma innej recepty. A przynajmniej ja nie znam. Może inny trener taką ma, ale ja jej nie dostrzegam - podkreślił mający nietęgą minę szkoleniowiec.
Spytałam, czy to dobrze, iż po takim słabym występie jego drużyna ma w piątek przerwę od meczów w Gdańsku. Czy jednak nie lepiej byłoby, gdyby zawodnicy w ciągu doby dostali szansę na rehabilitację w oczach jego i kibiców.
- Już w środę kilku zawodników nie miało spokojnej nocy. Szukamy wciąż najlepszej formy i dlatego myślę, iż dzień przerwy to teraz najlepsza rzecz, jaka mogła nam się przydarzyć. Oczywiście, to nie tak, iż mamy w piątek wolne. Będziemy mieli trening i siłownię, przygotowując się do pozostałych dwóch meczów w Gdańsku - zaznaczył Grbić.
W sobotę Biało-Czerwonych czeka pojedynek z Bułgarami, a w niedzielę - na zakończenie turnieju w Ergo Arenie - z Francuzami, mistrzami olimpijskimi z Tokio i Paryża.


Dodatkowa kara dla Polaków po wpadce z Kubą? Wymowne słowa Grbicia
Niektórzy w kuluarach żartowali, iż po tak słabym meczu jak ten z Kubą piątkowy trening będzie cięższy. Ale trener srebrnych medalistów ubiegłorocznych igrzysk gwałtownie to zdementował.
- Nigdy nie robiłem karnego treningu. U mnie albo musisz trenować, albo musisz odpoczywać. jeżeli potrzebujemy potrenować na większą skalę kilka rzeczy, to będziemy trenować. Ale dla mnie taka forma kary nie ma sensu. Nigdy tego nie robiłem i nie zacznę teraz - zadeklarował.
Spytałam Grbicia jeszcze, czy poza tym, iż czwartkowy występ Polaków go zdenerwował, to czy także go zaniepokoił. Znów zaprzeczył.
- Nie martwię się dużo w życiu. jeżeli masz problem, który możesz rozwiązać, to nie ma potrzeby się martwić. A jeżeli masz taki, którego nie jesteś w stanie rozwiązać, to też nie widzę powodu, by to robić. Jak się nie da, to nie - stwierdził.


A zaraz potem dodał, iż zdaje sobie sprawę, iż czasami do głosu dochodzą aspekty, które nie mają związku z aktualną formą zawodników.
- Mają zaś dużo wspólnego z tym, jak się czujesz. Czy jesteś pewny siebie i tego, co my - jako sztab i ja jako trener - robimy, pewny swojego kolegi i tego, iż możemy osiągnąć razem dobry wynik w LN i potem w mistrzostwach świata. Myślę, iż wielu zawodników patrzy teraz na to, jak oni się czują. Mam nadzieję, iż wszyscy wrócą do tego, by robić to, czego od nich chcę. Uważam, iż to może pomóc im i całej drużynie - przekonywał Serb.
Przypomniał też, iż właśnie takie trudne momenty są najlepszą lekcją. - Czasami są potrzebne, by wyciągnąć wnioski. Mam nadzieję, iż ten mecz też zostanie w nas jako taka lekcja. Jak wygrywasz 3:0 i w setach do 15 czy 17, to niczego się nie nauczysz. Zapominasz o tym meczu zaraz po jego zakończeniu. A jak prowadzisz 24:21 i nie skończysz dwóch czy trzech perfekcyjnych piłek, to mam nadzieję, iż czegoś się po tym nauczysz i pomoże to następnym razem w takiej sytuacji - dodał szkoleniowiec.
Nie krył również, iż wielu czołowych kadrowiczów pozostało dalekich od swojej najlepszej dyspozycji. - Myślę, iż dotyczy to każdego. Nie tylko Kuby Popiwczaka, ale i Wilfredo Leona czy Tomka Fornala. Rozgrywających, którzy jeszcze nigdy nie grali na tym poziomie w reprezentacji. I dlatego każdy potrzebuje jeszcze czasu. Nie tylko po to, by samemu się poprawić, ale też, by jak najlepiej zgrać się z kolegami. Z obydwoma rozgrywającymi - zaznaczył Grbić.
Idź do oryginalnego materiału