Pokazali linię spalonego po decyzji Marciniaka. Teraz dopiero się zacznie

1 tydzień temu
Nawarzyli sobie bigosu Szymon Marciniak wraz z asystentami w półfinałowym meczu Ligi Mistrzów Realu Madryt z Bayernem Monachium (2:1). W ostatnich minutach meczu polski arbiter odgwizdał spalonego, po którym Bawarczycy trafili do siatki. Tę sytuację trener i piłkarze Bayernu analizowali w mediach. A jak było naprawdę? Był spalony, czy nie? Dyskusje w tej sprawie na pewno rozgrzeje analiza przygotowana przez zagraniczną telewizję.
Real Madryt znowu to zrobił. Znowu zdobył dwie bramki w samej końcówce spotkania, wygrał 2:1 z Bayernem Monachium (4:3 w dwumeczu) i awansował do finału Ligi Mistrzów w okresie 2023/2024. Spotkanie europejskich gigantów prowadził Szymon Marciniak i jego asystenci, których decyzje były dwa razy korygowane przez VAR - przy nieuznanej i przy uznanej bramce dla "Królewskich".
REKLAMA


Zobacz wideo Sceny w trakcie finału Pucharu Polski! Wisła Kraków i Pogoń Szczecin w akcji


Linia beIN SPORTS rozbudza debatę ws. spalonego w meczu Real Madryt - Bayern Monachium
W samej końcówce spotkania już po czasie doliczonym nie ustrzegli się jednak błędu, który rzutuje na ocenę ich pracy w tym meczu. Otóż piłkarz Bayernu posłał długą piłkę w kierunku Matthijsa de Ligta oraz Noussaira Mazraouiego. Sędzia liniowy Tomasz Listkiewicz podniósł chorągiewkę w górę, a Szymon Marciniak odgwizdał spalonego. Po chwili de Ligt trafił do siatki i ruszył z pretensjami do arbitra. Akcja została jednak przerwa, ale czy słusznie?
Powtórki pokazane w transmisji telewizyjnej nie rozstrzygały, czy był spalony, czy jednak nie. Analizę przeprowadziła stacja beIN SPORTS, która wyrysowała własną linię. Patrząc na nią, wydaje się, iż Mazraoui nie jest na spalonym, ale sama linia nie jest precyzyjnie wyrysowana od pięty Antonio Ruedigera. To tylko pokazuje, jak na styku była to sytuacja i jaki zamęt wprowadziła decyzja polskich sędziów.


Faktem jest, iż piłkarze "Królewskich" stanęli po gwizdku Marciniaka, więc niewykluczone, iż gdyby sędzia puścił grę, to nie byłoby żadnej kontrowersji, gdyż do końca skupiliby się na rywalach. A tak pozostał tylko niesmak i słuszne pretensje Bawarczyków.
- Po coś są te zasady w piłce nożnej, a one mówią, iż jeżeli nie ma wyraźnego spalonego, to powinieneś grać do końca. Ja wówczas nie widziałem, czy był spalony, czy nie. jeżeli potem gwiżdżesz w taki sposób, to jest to spory błąd, wstyd i hańba. jeżeli tam był spalony bądź nie, to powinieneś najpierw to sprawdzić, ale jak tego nie sprawdzasz, to jak możesz to widzieć? - mówił po meczu Matthijs de Ligt.


W wielkim finale Ligi Mistrzów Real Madryt zmierzy się z Borussią Dortmund. To spotkanie zostanie rozegrane 1 czerwca na Wembley w Londynie. Dotychczas Real wygrał 14 z 17 finałów, a BVB jeden z dwóch.
Idź do oryginalnego materiału