Pogromczyni Świątek walczyła o ćwierćfinał w Rzymie. Nie było czego zbierać

3 godzin temu
Danielle Collins - pogromczyni Igi Świątek w III rundzie turnieju WTA 1000 na kortach ziemnych w Rzymie, nie zdołała awansować do ćwierćfinału. Amerykanka przegrała z bardzo dobrze grającą w ostatnich tygodniach Ukrainką Eliną Switoliną 4:6, 2:6.
Polscy kibice tenisa w tym sezonie nie mają powodów do zadowolenia. Przede wszystkim z postawy Igi Świątek, która w żadnym z dziewięciu dotychczasowych turniejów nie awansowała do finału. Polka w ubiegłym tygodniu zawiodła w Rzymie (wygrywała ten turniej w swojej karierze aż trzy razy), przegrywając 1:6, 5:7 w III rundzie z "ulubienicą" polskich fanów - Amerykanką Danielle Collins (USA, 35. WTA).


REKLAMA


Zobacz wideo Kamery są prawie wszędzie. "Świątek będzie musiała się tłumaczyć"


Dramat pogromczyni Igi Świątek. Przegrywała 4:5 i stało się to
Danielle Collins w 1/8 finału turnieju w Rzymie zmierzyła się w będącą w wysokiej formie w ostatnich tygodniach - Eliną Switoliną (14. WTA). Ukrainka w kwietniu, bez straty seta w pięciu meczach, wygrała challenger we francuskim Rouen. Potem awansowała do finału prestiżowej imprezy w Madrycie i przegrała 3:6, 5:7 z liderką światowego rankingu - Aryną Sabalenką.


Amerykanka chciała wziąć rewanż na Switolinie za marcową porażkę w Indian Wells. Wtedy Ukrainka w godzinę, 21 minut wygrała 6:2, 6:4.
Poniedziałkowe starcie lepiej rozpoczęła Switolina. To ona była regularniejsza, pewniejsza w uderzeniach, popełniała mniej niewymuszonych błędów. Grała bardziej rozsądnie od rywalki, która częściej szukała kończących uderzeń. Właśnie po swoich prostych błędach Collins straciła swoje podanie w piątym gemie pierwszego seta, a chwilę później przegrywała 2:4.
Switolina mocno zdenerwowała się na siebie, po bardzo prostym, niewymuszonym błędzie z forhendu z połowy kortu przy stanie 5:4, 30:15 i swoim podaniu. Odpowiedziała jednak w świetnym stylu. Najpierw zagrała winnera po crossie z forhendu, a przy pierwszej piłce setowej rywalka w wymianie z forhendu trafiła w siatkę. Ukrainka wygrała pierwszego seta 6:4 w 48 minut.


Collins fatalnie rozpoczęła drugą partię. Przy stanie 30:15 i swoim podaniu przegrała trzy akcje z rzędu. Miała kolejno: podwójny błąd serwisowy, nieudany forhend z końcowej linii, a gema przegrała po kolejnym podwójnym błędzie. Chwilę później Amerykanka mogła błyskawicznie odrobić straty, bo miała break-pointa, ale go zmarnowała. Ukrainka poszła za ciosem i w trzecim gemie wykorzystała pierwszą szansę na przełamanie i prowadziła 3:0 z podwójnym przełamaniem! Mocno pomogła w tym rywalka, która wciąż popełniała więcej niewymuszonych błędów. Switolina lepiej grała też w defensywie.


W czwartym gemie Ukrainka przegrywała 15:40 i serwowała. Po chwili Collins wyrzuciła piłkę z forhendu w aut, a Switolina zagrała asa. Przy równowadze Amerykanka znów miała duży aut, a potem nieudany return. W efekcie Ukrainka prowadziła 4:0. Zaczęło jej wszystko wychodzić na korcie. W piątym gemie zaimponowała publiczności efektownym winnerem z forhendu w biegu w kontrze, po którym Collins bezradnie odprowadziła piłkę wzrokiem. Przy stanie 5:0 doszło do kuriozalnej sytuacji. Switolina serwowała, by wygrać seta do zera i w szóstym gemie popełniła trzy podwójne błędy serwisowe. Jej niemoc trwała, bo w ósmym gemie zmarnowała aż trzy piłki meczowe, wszystkie po swoich błędach. W dziewiątym gemie Ukrainka opanowała nerwy i cieszyła się z wygranej. Przy piłce meczowej miała szczęście, bo piłka po taśmie poleciała na stronę Amerykanki. Mecz trwał godzinę i 27 minut.


Zobacz: Cały stadion był przeciwko Ostapenko. Jej reakcje zobaczy cały świat
Switolina w ćwierćfinale zmierzy się z Amerykanką Peyton Stearns (42. WTA), która wygrała 6:4, 3:6, 7:6 (7:4) z Japonką Naomi Osaką (48. WTA).


1/8 finału w Rzymie: Danielle Collins - Elina Switolina 4:6, 2:6.
Idź do oryginalnego materiału