Pogoń odzyskuje moc! Efektowne przełamanie z Zagłębiem

3 godzin temu

Po niezłym początku kadencji Thomasa Thomasberga Pogoń poniosła w ostatnich meczach dwie porażki i entuzjazm w Szczecinie nieco zwolnił. Dzisiejszy wieczór na nowo rozpali jednak w kibicach przekonanie, iż z tym szkoleniowcem Portowców stać na duże rzeczy. Nie obyło się bez kłopotów, ale po przerwie Zagłębie było tylko tłem dla napędzających się gospodarzy. Wynik mógł być choćby wyższy.

Porażka z Jagiellonią Białystok tuż przed przerwą na kadrę mocno siedziała w głowach wszystkich związanych z Pogonią. Mnóstwo świetnych interwencji Miłosza Piekutowskiego oraz gol w końcówce Oskara Pietuszewskiego śniły się fanom Portowców w nocnych koszmarach. Sytuacja w tabeli również przyprawiała o grymas bólu, bo przecież zdecydowanie bliżej było gospodarzom do strefy spadkowej niż strefy europejskich pucharów.

Efektowne przełamanie Pogoni z Zagłębiem. Portowcy odzyskali moc

Na drodze Kamila Grosickiego i spółki stanęło niezłe w tym sezonie Zagłębie, które niedawno rozprawiło się przecież z liderem z Zabrza. Zapowiadało się na sporo emocji, chociaż taki przebieg meczu trudno było przewidzieć.

Początek spotkania zwiastował, iż Pogoń chce gwałtownie zaznaczyć swoją przewagę. Już w 2. minucie Kamil Grosicki dośrodkował z rzutu rożnego, piłkę zgrał Danijel Loncar, a do siatki wpakował ją Dimitrios Keramitsis. Grek strzelił pierwszego gola w Ekstraklasie i wykorzystał brak zdecydowania Aleksa Ławniczaka. Były stoper Warty Poznań nie potrafił wybić piłki spod jego nóg, niezbyt dobrze całą sytuacją na przedpolu zarządził też Jasmin Burić. Znów potwierdziło się, iż kilka jest elementów, w których Pogoń czuje się tak dobrze, jak przy stałych fragmentach gry.

Radość na stadionie nie przełożyła się jednak na dodatkowy wiatr w żaglach zawodników. Pogoń cofnęła się pod własną bramkę i długimi fragmentami nie potrafiła wymienić choćby trzech czy czterech podań. Szczecinianie notowali mnóstwo strat, a Zagłębie zaczynało czuć się coraz pewniej. Dobry atak w 10. minucie napędził młody Jakub Kolan, który po wymianie piłki z Luką Luciciem uderzył z narożnika pola karnego w słupek. Później żółtą kartkę za faul na wychodzącym na dobrą pozycję Rochy otrzymał Loncar, Zagłębie miało groźny rzut wolny, ale źle uderzył Kajetan Szmyt. Niezłą okazję zmarnował jeszcze później po strzale głową Ławniczak.

Irytować mogły kiepskie decyzje podejmowane w ważnych momentach przez skrzydłowych, a więc Kajetana Szmyta i Jakuba Sypka. Gołym okiem widać było brak Marcela Reguły, który pauzował za żółte kartki. Ekipie Leszka Ojrzyńskiego prawdopodobnie pomógłby również Adam Radwański, ale jego zabrakło z kolei ze względu na kontuzję doznaną tuż przed wyjazdem na mecz.

Zagłębiu brakowało konkretu, a w końcówce pierwszej połowy znów doszły pomyłki w defensywie. W 38. minucie Miedziowi dali się zaskoczyć w bocznej strefie boiska, gdzie po długiej drzemce obudzili się Greenwood oraz Grosicki. To oni do spółki z Linusem Wahlqvistem rozegrali atak, który z zimną krwią wykończył Rajmund Molnar. Krytykowany Węgier wreszcie się przełamał, gdyż nie był w stanie strzelić gola od swojego debiutu, a więc meczu 21 września z Lechią Gdańsk. Na niezłą karuzelę wsadzony został Ławniczak, który zdecydowanie nie zaliczy tego meczu do udanych.

Do grona zawodników, którzy będą musieli kilka rzeczy przemyśleć dorzucamy Filipa Kocabę. To on chwilę później w prosty sposób stracił piłkę w środku pola na rzecz Molnara. Podanie Węgra było niedokładne, ale wybicie Igora Orlikowskiego jeszcze słabsze, na czym skorzystał Adrian Przyborek. Wychowanek Pogoni precyzyjnym strzałem podwyższył prowadzenie gospodarzy i sprawił, iż mimo braku wielu sytuacji Pogoń schodziła z wyraźnym prowadzeniem.

W przerwie Ojrzyński próbował pobudzić zespół nie tylko kwiecistą przemową, ale również aż potrójną zmianą. Na boisku pojawili się choćby Jesus Diaz i Mateusz Dziewiatowski. To właśnie ta dwójka do spółki z Kajetanem Szmytem przeprowadziła atak, za pomocą którego w 49. minucie nadzieja w Lubinie powróciła. Zagłębie strzeliło gola, a niedługo potem mogło mieć rzut karny za pociąganie za koszulkę Rochy przez Keramitsisa. Arbiter uznał jednak, iż wcześniej przy zagraniu z własnej połowy Nalepy na spalonym znajdował się Szmyt i po konsultacji z VAR-em jedenastki nie podyktował.

To był chyba ostatni moment w tym starciu, gdy realnie Zagłębie mogło podłączyć się do rywalizacji. Końcowe minuty to totalna dominacja Pogoni, która przyniosła efekt w 75. minucie. Wówczas rzutu karnego nie wykorzystał Sam Greenwood trafiając w słupek, ale momentalnie z dobitką popędził Molnar i było już 4:1. Faulowany przez wprowadzonego z ławki Josipa Corlukę był rozgrywający dobry mecz Mor Ndiaye.

Fanów z pewnością denerwowała jednak opieszałość arbitrów, którzy znów bardzo długo sprawdzali tę sytuację zanim podjęli decyzję. Być może to wytrąciło też z koncentracji Greenwooda, ale na szczęście dla Anglika, obyło się bez wielkich konsekwencji. Inna sprawa jest taka, iż Senegalczyk sporo dołożył w tej sytuacji od siebie i można mieć wątpliwości, czy rzut karny Pogoni się należał.

Dziesięć minut po trafieniu Molnara okazało się, iż były zawodnik Leeds miał jeszcze przygotowane coś w zanadrzu. To on bowiem ustalił wynik tego spotkania po efektownym rajdzie i silnym strzale zza pola karnego. Dla najdroższego transferu w historii Pogoni był to pierwszy gol w Ekstraklasie.

Ze względu na długie przerwy Łukasz Kuźma doliczył aż 10 minut i wtedy bliski gola był jeszcze wprowadzony z ławki Paul Mukairu, ale zabrakło mu dokładności. Zagłębie i tak czeka długa podróż do domu, w której niekoniecznie będzie chodziło o kilometry.

Mimo efektownego zwycięstwa Pogoni, to przez cały czas lubinianie znajdują się wyżej w tabeli i mają jeden punkt więcej. To pokazuje skalę zadania, jaka stoi w tym sezonie przed Thomasbergiem, ale z pewnością takie spotkania pozytywnie napędzają. Dziś Pogoń pokazała swoją bardziej pragmatyczną stronę. Okazało się, iż Greenwood, Molnar czy Przyborek mają w sobie dużo jakości i potrafią zaprezentować ją w sytuacji, gdy Pogoń nie zawsze prowadzi grę. Najwyższa porażka Zagłębia Lubin w tym sezonie stała się faktem.

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

  • Haditaghi żąda reakcji PZPN i władz ligi. „Nawet usunięcie z Pucharu Polski”
  • Burlikowski: Bylibyśmy szaleńcami, gdybyśmy nie chcieli Grosickiego
  • GKS Katowice nagrodził kibiców, którzy byli w Białymstoku

fot. Newspix

Idź do oryginalnego materiału