Iga Świątek po zakończeniu turnieju WTA Finals pojawiła się w hiszpańskiej Maladze. Wraz z reprezentacją Polski w środę miała rozpocząć rywalizację w finałach Billie Jean King Cup. Miała..., bo mecz z Hiszpankami został oficjalnie przełożony. Wszystko przez niepokojącą sytuację, jaka panuje w mieście w całej Andaluzji.
REKLAMA
Zobacz wideo Bartosz Kwolek: Dopiero zaczęliśmy trenować naszą podstawową szóstką
Tak wyglądają ulice w Maladze. Świątek i reszta w trudnej sytuacji. "Niestety"
Region walczy potężnymi opadami deszczu, które prowadzą do powodzi. Sytuacja jest poważna, a wszyscy próbują uniknąć tego, co nie tak dawno wydarzyło się w Walencji. - W Maladze doszło już do ewakuacji trzech tysięcy osób z najbardziej zagrożonych obszarów, a lokalne władze poinformowały, iż w środę dzieci nie ruszą do szkół i zawieszona zostanie działalność wszelkich obiektów sportowych - pisał Jakub Balcerski ze Sport.pl.
W końcu Międzynarodowa Federacja Tenisa (ITF) wydała oficjalny komunikat. - Ze względu na poważny pogodowy alert wydany przez lokalne i regionalne służby, mecz pierwszej rundy Billie Jean King Cup pomiędzy Hiszpanią a Polską, dotąd planowany na dzisiaj, 13 listopada o 17:00, został przełożony - przekazała. Podała także, iż nowym terminem będzie piątek 15 listopada, godz. 10:00.
Niestety Świątek i pozostałe nasze tenisistki w oczekiwaniu na grę pozostają w Maladze, gdzie sytuacja wygląda coraz gorzej, a to wzbudza wśród kibiców ogromne obawy. Profil "Z kortu - informacje tenisowe | Tennis news" udostępnił na platformie X nagranie, na którym widać zalane ulice w tym mieście i samochody przedzierające się przez wielką wodę. - Ulica, która znajduje się kilka kilometrów od miejsca, gdzie mają się odbyć rozgrywki BJK Cup Finals. Niestety, opady mają być intensywne przez całe popołudnie. Oby wszystko było OK - czytamy.
Daria Abramowicz przekazała wieści z Malagi. "Czerwony alarm"
Na wpis zareagowała psycholożka Igi Świątek - Daria Abramowicz, która towarzyszy jej w trakcie turnieju. W komentarzu przekazała uspokajające wieści. - W naszym hotelu wszystko w porządku. Jesteśmy tuż nad morzem i to pomaga. Mamy tu mniej deszczu - napisała.
Jeden z internautów zapytał, czy są szanse, iż czwartkowe mecze (Japonia - Rumunia i Słowacja - USA) odbędą się już zgodnie z planem. - Z tego co wiem, czerwony alarm ma zostać utrzymany co najmniej do północy, więc w tej chwili ciężko powiedzieć. Władze są bardzo ostrożne z uwagi na to, co działo się w Walencji, ale plan jest taki, iż wszyscy są gotowi na jutro - odpowiedziała Abramowicz.