Po tym pytaniu rzecznik wkroczył do akcji. Feio nie chciał go usłyszeć

5 dni temu
Zdjęcie: screen / https://x.com/Merkuury/status/1899233919758971095


Legia Warszawa w 2025 roku jeszcze nie wygrała na wyjeździe w Ekstraklasie. Jej trener Goncalo Feio w poniedziałek musiał przeżyć wielkie rozczarowanie, gdy przy okazji swojego powrotu do Lublina jego Legia straciła zwycięstwo w ostatniej akcji meczu. Na dodatek Portugalczyk na konferencji prasowej otrzymał pytanie o bardzo niewygodną dla siebie sprawę prywatną.
Powrót Goncalo Feio i pierwszy jego mecz w Lublinie przeciwko Motorowi, w którym poprzednio pracował, nie był specjalnie udany dla portugalskiego szkoleniowca. Jego zespół ponownie stracił punkty na wyjeździe. Tym razem zremisował z beniaminkiem 3:3, tracąc gola z rzutu karnego w ostatniej akcji meczu, co sprawiło, iż szanse Legii nie tylko na mistrzostwo, ale i na ligowe podium stały się minimalne. Po 24 kolejkach warszawski zespół zajmuje czwarte miejsce w tabeli i traci 10 punktów do prowadzącego Lecha Poznań.


REKLAMA


Zobacz wideo Co dalej ze Szczęsnym? Wielki mecz, a zaraz emerytura?


Sceny na konferencji po meczu Motor - Legia. Tego pytania Feio nie chciał usłyszeć
Co więcej, na konferencji prasowej portugalskiego szkoleniowca czekało pytanie, którego mógł się obawiać, przyjeżdżając do Lublina. Klaudia Kowalczyk z Radia Nowy Świat zapytała Portugalczyka: "Czy odebrał pan korespondencję z Lublina od mecenas Kossakowskiej?"
Wyjaśnijmy - adwokat Aleksandra Kossakowska dwa tygodnie temu, korzystając z wizyty Feio w programie Liga+ Extra, napisała w mediach społecznościowych do prowadzącego program Krzysztofa Marciniaka pod jego postem promującym odcinek następująco: "Uprzejmie proszę zapytać, dlaczego [Feio] nie odbiera dokumentów z sądu w Lublinie w sprawie o ustalenie ojcostwa".
- Moja klientka, czyli mama dziecka, przez wiele miesięcy czekała, by pan Feio zachował się jak ojciec i odpowiedzialny facet. Nie nagłaśniała sprawy i całą korespondencję w tej sprawie kierowałyśmy na Łazienkowską 3, bo takie było polecenie i oświadczenie pana Feio. Jesteśmy zdziwione, iż zaniechał dobrowolnej współpracy i nie mamy innego wyjścia, niż tę sprawę nagłośnić - tłumaczyła później Kossakowska w programie "Liga Minus" na kanale Weszło TV.
Z jej słów wynika, iż Feio nie ułatwia postępowania w sprawie o ojcostwo i unika odbierania korespondencji od ubiegłego lata. W sprawę najprawdopodobniej będzie musiał zostać zaangażowany komornik sądowy.


- My nie żądamy, żeby pan Feio publicznie dziecko uznawał i się kajał. Chodzi o odebranie korespondencji, która jest dla niego przeznaczona. choćby jeżeli nie chce brać udziału w postępowaniu, to sąd będzie wiedział, co robić - dodała Kossakowska, mówiąc, iż w razie potrzeby może zostać przeprowadzone badanie przez biegłego sądowego z zakresu genetyki.


Wracając do konferencji prasowej w Lublinie, po pytaniu Kowalczyk z tyłu sali rozległy się głosy oburzenia. Na sali konferencyjnej było bowiem obecnych wielu dziennikarzy ze stolicy, w tym przedstawiciele portali kibicowskich związanych z Legią. Sam Feio uniknął odpowiedzi na to pytanie. - To jest konferencja piłkarska, dziękuję - stwierdził.
Według naszych informacji, Feio wcale nie pozostał na całą sprawę obojętny. Trener Legii złożył skargę na adwokat Kossakowską do jej lokalnej Rady Adwokackiej, grzmiąc, iż jej zachowanie ma na celu autopromocję jego kosztem.
Można więc się spodziewać, iż kolejne tygodnie przyniosą kolejne informacje w tej delikatnej sprawie, choć nie należy oczekiwać od portugalskiego trenera Legii współpracy w jej wyjaśnieniu.


Wiara w mistrzostwo, ale też krytyka gry w defensywie. "Nie broniąc lepiej, nie mamy czego szukać"
W pozostałej części konferencja Feio dotyczyła głównie tematów sportowych, choć nie zabrakło pytania o to, czy Portugalczyk przyjechał do Lublina z osobistą ochroną. - To nieprawda. To są standardy Legii, jeździmy tak na każdy mecz. Nie jestem człowiekiem, który się chowa - odpowiedział Feio.
Trener Legii, który trzymał ciśnienie przy okazji wizyty w Lublinie, w ciepłych słowach wypowiadał się o meczu i byłym klubie. - Piękny wieczór piłkarski. Długo czekaliście na to, macie to i będziecie dalej mieli, bo Motorowi spadek nie grozi. Będziecie mogli marzyć dalej i może w przyszłym sezonie będzie coś więcej - opowiadał. - Piłkarsko dwie godne siebie drużyny. W pierwszej połowie się grało lepiej w piłkę niż w drugiej. Dwie drużyny z planem na mecz, wyprowadzały dobre akcje. Oddaliśmy 25 strzałów, Motor 17 - dodawał, po czym przeszedł do mankamentów, które widział w swoim zespole.
- Timingi i reakcje były słabe, tak samo nasze zachowania w obronie. Bramki były kuriozalne. Nie broniąc lepiej, nie mamy czego szukać. Nie możemy strzelić trzech goli i tracić trzy na wyjeździe. Mamy wiele bramek strzelonych w tym sezonie, ale bardzo rzadko utrzymujemy czyste konto. Nasz poziom bronienia nie jest odpowiedni, tak jak poziom zarządzania meczem. To musimy poprawić - mówił Feio. - Na wyjeździe trzeba być silniejszym taktycznie, w obronie, zarządzaniu meczem. Bramki były dziwne, ale trzy razy mieliśmy prowadzenie i trzy razy nie umiemy go dowieźć. Często mówi się, iż atak sprzedaje bilety, obrona wygrywa mistrzostwa. My tej obrony nie mamy. I mówię o całym zespole, nie tylko linii obrony - kontynuował, nawiązując też do konieczności poprawy w czwartkowym meczu Ligi Konferencji z Molde.
- Również w szatni zacząłem od tego, iż jak trzy razy nie umiesz dowieźć prowadzenia, to nie masz czego szukać. W Europie trzeba przede wszystkim nie tracić bramek. Musimy znaleźć sposób poprzez rozmowy, wideo, znalezienie balansu charakterystykami piłkarzy, dopasować się do przeciwnika, musimy mieć odpowiedni poziom mentalny. Musimy być dobrzy i powtarzalni. Widzę bardzo dużo zachowań w Motorze, które są tutaj od trzech lat. Ta konsekwencja jest bardzo duża, jest to rozwijane przez obecny sztab, który broni się swoją pracą. Musimy osiągać ten poziom, musimy być powtarzalni. W Legii często czasu nie ma, więc musimy to robić inaczej - analizował.


Feio poinformował na konferencji prasowej, iż w przerwie musiał zmienić Pawła Wszołka ze względu na kontuzję, nie chciał komentować decyzji sędziego o rzucie karnym dla Motoru w doliczonym czasie, a także dodał, iż po kolejnym fatalnym meczu Vladana Kovacevicia niewykluczona jest zmiana w bramce "Wojskowych".


- U mnie zawsze jest rywalizacja. Chcę być sprawiedliwy wobec piłkarzy i aby każdy czegoś ode mnie się nauczył. Żyjemy w niesprawiedliwym świecie, ale sprawiedliwość w szatni chcę za wszelką cenę utrzymać - tłumaczył.
I choć Legia traci już 10 punktów do prowadzącego w Ekstraklasie Lecha, portugalski szkoleniowiec nie zamierza składać broni w walce o mistrzostwo.
- Będę wierzył do końca w tytuł mistrzowski, ale nie ma co myśleć za wiele o tym. Teraz trzeba myśleć o Molde, a potem meczu z Rakowem. Dopiero w przerwie na kadrę złapiemy mniejszy lub większy oddech. Dzisiejszy mecz pokazuje, iż piłka oferuje nieprawdopodobne scenariusze. Pod warunkiem, iż się nie poddajesz i utrzymujesz standardy pracy oraz siłę w trudnych momentach. A ja jestem w tym mocny, ale reakcje muszą być na boisku - zakończył Feio.
Idź do oryginalnego materiału