Iga Świątek – Jasmine Paolini 6:1, 6:3 w półfinale turnieju WTA 500 w Bad Homburgu! Kto by pomyślał, iż pierwszy od ponad roku finał turnieju WTA Iga wywalczy na trawie? Kto by pomyślał, iż na tej nawierzchni będzie dominowała nad groźną rywalką tak, jak to robiła w „starych", dobrych czasach na ulubionej mączce?
REKLAMA
Zobacz wideo Jakub Kosecki o kryzysie psychicznym Igi Świątek: Ta sytuacja weszła jej mocno do głowy
Paolini to czwarta tenisistka światowego rankingu, a Świątek jeszcze przez chwilę będzie numerem osiem. Czyli Iga walczyła z rywalką wyżej notowaną. Ale w porządku, już wiadomo, iż w poniedziałek Świątek awansuje na czwarte miejsce, spychając Włoszkę na piąte. Popatrzmy na coś innego – Paolini to finalistka ubiegłorocznego Wimbledonu. A Świątek w tamtym turnieju dotarła tylko do trzeciej rundy. Krótko mówiąc: należało się spodziewać zaciętej walki. Zwłaszcza pamiętając ostatnie starcie tych pań. W listopadzie w ramach finałów Billie Jean King Cup Iga wygrała po prawie trzech godzinach walki 3:6, 6:4, 6:4. A teraz walki prawie nie było. Teraz na trawie w niemieckim uzdrowisku Świątek rozstawiała po kątach finalistkę Wimbledonu!
Świątek w wydaniu mistrzowskim!
Po zaledwie 29 minutach Świątek wygrała pierwszego seta. Wynik 6:1 był absolutnie zasłużony. Polka od początku dominowała – nacisnęła rywalkę tak, jak to zwykła robić w wielu meczach w 2022, 2023 i 2024 roku. Gdy do finałów wchodziła i wygrywała je adekwatnie regularnie. Przy stanie 0:2 i 15:40 Paolini złorzeczyła sobie pod nosem, bo wtedy Świątek wygrała już siódmy z dziewięciu punktów po jej pierwszym serwisie. Iga returnowała kapitalnie. Jak w „starych", dobrych czasach. Bierzemy to „starych" w cudzysłów, bo przecież trudno na serio za stare uważać coś, co normą było rok temu. Z drugiej strony: tak bardzo tęskniliśmy za Świątek w tym wydaniu i przede wszystkim sama Świątek ma tak wielkie ambicje, iż ten czas oczekiwania na Igę w wersji mistrzowskiej strasznie się nam dłużył.
W półfinale z Paolini w Bad Homburgu Świątek zaprezentowała wszystko, co najlepsze. Jeszcze dzień wcześniej w trudnym ćwierćfinale z Jekatieriną Aleksandrową (6:4, 7:6) mnożyła niewymuszone błędy z forhendu, a teraz choćby tym swoim najmniej pewnym uderzeniem trafiała kapitalnie. Gdy w drugim secie po jednym z forhendowych uderzeń Igi piłka uzyskała prędkość aż 149 km/h komplet kibiców na trybunach wydał z siebie pomruk zdziwienia przemieszanego z zachwytem.
Takich prędkości panie raczej nie generują. To są wartości z męskiego tenisa. Ale jeżeli ktoś pomyśli, iż może zepsuł się prędkościomierz, to spieszymy z informacją, iż nie. Na 149 procent!
Gdyby rok temu ktoś powiedział to o Świątek, zostałby uznany za wariata
Wspomniany pocisk Świątek posłała na stronę Paolini w gemie na 6:1, 2:2. Czyli w jednym z bardzo niewielu gemów wygranych przez Paolini. Wtedy waleczna Włoszka próbowała załapać się na grę z Polką. Ale nie była w stanie. Iga i w tym secie gwałtownie włączył swój firmowy tryb „Jazda" i odjechała do finału. Wygrała ten mecz wynikiem 6:1, 6:3. Ósmego czerwca 2024 roku Iga w niemal identyczny sposób pokonała Paolini w finale Roland Garros. Wtedy było 6:2, 6:1. Od tamtego meczu minęły 384 dni. To tylko nieco ponad rok, a przez ten czas wydarzyło się bardzo dużo. Gdyby 8 czerwca 2024 roku ktoś powiedział, iż rozgrywany tamtego dnia finał Roland Garros będzie ostatnim finałem Świątek w cyklu WTA na ponad rok, to wszyscy uznaliby go za wariata.
„Jazda Jasmine, to jeszcze nie koniec!" - krzyknął jeden z francuskich kibiców po pierwszym punkcie. Tak, już przy wyniku 15:0 dla Igi trybuny Court Philippe Chatrier śmiały się z żartu, który tak naprawdę wcale nie był żartem. Tak naprawdę tamten finał Świątek - Paolini skończył się, zanim się zaczął, bo choć sympatyczna i utalentowana Włoszka grała tenis życia, to wszyscy w Paryżu wiedzieli, iż nie ma szans w starciu z królową tamtej ziemi.
Teraz w Bad Homburgu Paolini też nie miała żadnych szans. Bo Świątek chyba pierwszy raz od ponad roku zagrała aż tak dobrze. I teraz mamy tylko jedno życzenie – niech to trwa! Nie tylko w sobotnim finale w Bad Homburgu, ale i od wtorku na Wimbledonie.