Po tych słowach Stocha można się załamać. Już tego nie ukrywa

3 godzin temu
Zdjęcie: Screen TVP Sport


- Szczerze powiem, ze już sami nie wiemy, co robimy - przekazał po konkursie drużynowym w Zakopanem Kamil Stoch dla TVP Sport. Złoty medalista olimpijski zdaje sobie sprawę, iż podobnie jak pozostali polscy skoczkowie nie jest w zbyt dobrej formie. Mimo to w sobotę błysnął i skoczył choćby 131 m. Ale nie zmieniło to jego nastawienia. - Nie mam wielkich nadziei - podsumował.
Kamil Stoch nie może zaliczyć obecnego sezonu do udanych. Jak dotąd tylko dwa razy uplasował się w drugiej dziesiątce rywalizacji, a najwyżej był sklasyfikowany na 14. lokacie w Ruce. Bardzo słaby występ w Engelbergu spowodował, iż Thomas Thurnbichler nie powołał go na Turniej Czterech Skoczni, podczas którego skoczek pracował indywidualnie z Michalem Doleżalem. Na ten moment zajmuje 34. miejsce w klasyfikacji generalnej, choć po ostatnich skokach w Zakopanem można mieć nadzieję na poprawę.


REKLAMA


Zobacz wideo Idol z dzieciństwa Jakuba Koseckiego? "Chciałem być jak on"


Kamil Stoch zabrał głos po konkursie w Zakopanem. Szczere wyznanie
Stoch uplasował się na 26. miejscu w kwalifikacjach do niedzielnego konkursu Pucharu Świata. Wcześniej na Wielkiej Krokwi był 47. i 22. w seriach treningowych. Zaskoczył również podczas konkursu drużynowego, kiedy skoczył 131 m. - Kiedy nie startowałem w Turnieju Czterech Skoczni, uświadomiłem sobie, iż ja po prostu kocham to robić i z wielką euforią wracam - mówił w piątek dla Sport.pl.
37-latek nie ukrywa, iż intensywnie pracował podczas przerwy od rywalizacji. Próbował różnych sposobów, by poprawić pozycję najazdową. - Szczerze powiem, ze już sami nie wiemy, co robimy. Próbujemy, szukamy. To jest normalne, iż jak coś nie idzie, to nie brniesz w to samo, tylko próbujesz zmieniać. To są wizualne korekty i detale. Staram się zostawić ręce wyżej. Chodzi o to, żeby lepiej złożyć się do najazdu - przekazał w rozmowie z TVP Sport.


Wyraził również krótką opinię na temat swojego świetnego skoku w drugiej serii. - Nie powiem, iż to jest spontaniczne. To wychodzi z tego ze nie mam stabilizacji, idę trochę na automacie. To jest szukanie balansu w pozycji i timingu. Może to nie był wybitny skok, ale dał mi trochę radości. Fajne było nieco dłużej utrzymać się w powietrzu - skomentował.
Polacy zajęli w sobotę dopiero piąte miejsce w konkursie. Trudno się jednak temu dziwić, zwłaszcza iż w tym sezonie jedynym, z którego jesteśmy zadowoleni, jest Paweł Wąsek. - Odpowiedź nasuwa się bardzo prosta - trochę nam jeszcze brakuje. Staram się myśleć pozytywnie, bo to nie jest przepaść. Skoro Paweł skacze na tak wysokim poziomie, to reszta tez potrafi to zrobić. Chodzi o to, żeby każdy znalazł ten klucz w sobie - przyznał.


Stoch wspólnie z Gregorem Schlierenzauerem aż pięciokrotnie wygrali zawody PŚ w Zakopanem i są pod tym względem najlepsi. Nasz zawodnik zdaje sobie jednak sprawę, iż tym razem cel jest nieco inny. - Nie mam wielkich nadziei, bo wiem, w jakim jestem miejscu. Nie jestem w super dyspozycji, ale oddaję skoki, które dają mi euforia i poczucie, iż jestem we adekwatnym miejscu. Jesteśmy w Zakopanem, w domu. Postaram się wziąć tę dobrą energię i zrobić swoje - podsumował.
Idź do oryginalnego materiału