Plebiscyt rozstrzygnięty. Kto w tym roku był najlepszy i dlaczego? To był świetny sezon

1 rok temu

W przeszłości bardzo lubiłem podsumować sezon Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski w ramach „Złotych Wurców”. To pewnego rodzaju subiektywny plebiscyt, który najpierw wprowadziłem na łamach Magazynu Rajdowego WRC, a następnie przeniosłem na nasz portal internetowy. W tym roku „Złote Wurce” powracają. Kogo chciałbym uhonorować i w jakich kategoriach? Zapraszam do lektury.

„Złote Wurce 2022” to moje subiektywne podsumowanie minionego sezonu Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Jak mówi popularne polskie przysłowie, „bliższa koszula ciału”. Na co dzień interesujemy się WRC i ERC, chociaż wszyscy mimowolnie dużą, a może i największą uwagę skupiamy na RSMP – naszych krajowych mistrzostwach. Jesteście ciekawi kto zasłużył na wyróżnienie w tym roku oraz dlaczego? Zapraszam do lektury…

Najlepszy kierowca – Tom Kristensson

Uzasadnienie wydaje się tutaj oczywiste. Kierowca startujący w barwach Kowax 2Brally był w przeszłości mistrzem świata juniorów, wygrał też prestiżowy tytuł w niemieckim pucharze Opla Adama. Szwed wchodził w mistrzostwa Polski jako zdecydowany faworyt i tych oczekiwań nie zawiódł. Zgodnie z przewidywaniami zbudował ogromną przewagę podczas szutrowej części sezonu, a następnie – choćby pomimo słabszego występu w Rajdzie Rzeszowskim – dowiózł ją do końca sezonu. Imponujący był szczególnie występ w Rajdzie Wisły. 31-letni Szwed pojawił się w Beskidzie Śląskim po raz pierwszy i walczył m.in. z Grzegorzem Grzybem, który pierwszy raz na „Wiśle” pojawił się w 1994 roku. Przewaga Kristenssona na mecie wyniosła ponad minutę.

Najlepszy pilot – Jakub Wróbel

Wróbel moim zdaniem zasługuje na takie wyróżnienie nie tylko za ten sezon, ale za całokształt swojej pracy na prawym fotelu rajdówki. Oczywiście trzeba zaznaczyć, iż jak na standardy pilotów mówimy o młodym, 35-letnim człowieku. Mam wrażenie, iż jego obecność w samochodzie bardzo pozytywnie wpłynęła na Kacpra Wróblewskiego. Panowie wspólnie, rok po roku, wygrywali Rajd Świdnicki Krause i stali się załogą, którą trzeba brać pod uwagę w gronie faworytów w przypadku każdego rajdu. Wróbel pojawiał się na prawym u wielu kierowców – wcześniej m.in. u Grzegorza Grzyba, Tomasza Zbroi, Marcina Słobodziana czy Grzegorza Olchawskiego i mam wrażenie, iż zawsze wznosił „dyktowanie” na absolutnie najwyższy poziom, tworząc w samochodzie zupełnie inny klimat.

Najlepszy rajd – 50. Rajd Świdnicki Krause

Powiem szczerze, iż zawsze mam jakąś słabość do tej imprezy. Bardzo lubię pojawić się w ten kwietniowy weekend w Świdnicy i Walimiu i popatrzeć jak załogi prostują nogi po zimowym śnie. Ta impreza ma swój wyjątkowy klimat. Bardzo podoba mi się ten krótki pierwszy dzień z wizytą w Walimiu i miejskimi superoesami w Świdnicy… i ten drugi też z klasykami, jak Rościszów – Walim, na słynnych Kamionkach, czy w Zagórzu. Dla mnie ten rajd jest doskonały i ma wszystko. A sama walka o zwycięstwo też była kapitalna. O wygranej zadecydował Power Stage i ostatecznie Kacper Wróblewski pokonał Grzegorza Grzyba o 3,6 s. Z racji pochodzenia chciałbym postawić na wracający do kalendarza Rajd Wisły, ale wielu zawodników negatywnie odniosło się do kilku fragmentów trasy, szczególnie kompletnie zniszczonych łączników szutrowych. Dla kibiców było to bardzo widowiskowe… dla zawodników niekoniecznie było to coś pozytywnego. Tym razem wygrywa Świdnica.

Najlepszy odcinek specjalny – Laliki / Rajd Wisły

OK – zaraz ktoś powie, iż narzekałem na kompletnie zniszczone szutrowe łączniki, a teraz za najlepszy oes sezonu uznaję ten z długim i zniszczonym łącznikiem szutrowym. Tak – to prawda. Natomiast to był ponad 18-kilometrowy potwór, na którym było wszystko. Góra, dół, góra, dół, szuter, asfalt, hopa, syf, deszcz, mgła, błoto, wąsko, kręto, ślisko – totalna karuzela. Myślę, iż żaden rajd na świecie nie powstydziłby się takiej próby. Absolutne szaleństwo. Wystarczy, iż patrzysz na onboard i od razu robi się „ciepło”. Dla kibiców – pomimo faktu, iż padało i było zimno – to był niesamowity spektakl, absolutny majstersztyk.

Objawienie sezonu – Adam Sroka

Ktoś może zadać pytanie – jakim objawieniem sezonu jest facet, który od tylu lat jeździ? Natomiast sposób, w jaki Sroka wygrał mistrzostwo Polski w ośce, wbijając się do dziesiątki klasyfikacji generalnej, jest po prostu imponujący. W Świdnicy Sroka i Kielar pokonali drugą załogę w samochodzie z napędem na przód o prawie 2 minuty. Na Rajdzie Polski o prawie 3 minuty, na Litwie o minutę. Na Śląsku znów minuta, a na Wiśle 3 i pół. To było imponujące… a sposób, w jakim Sroka zakończył sezon na Barbórce, walcząc samochodem Rally3 jak równy z równym z kierowcami w autach Rally2… to działa na wyobraźnię. Co za gość!

W przyszłym roku mistrzem będzie – Kacper Wróblewski

Coś czuję, iż nadszedł czas „Wróbla”. Jego początki w samochodzie klasy R5 / Rally2 może nie były najbardziej udane. Natomiast od pewnego momentu coś ewidentnie przeskoczyło na inny poziom. To trochę tak jak z Piotrkiem Zielińskim – od zawsze każdy widział w nim niewiarygodny potencjał, ale nigdy nie potrafił tego uwolnić. A kiedy już uwolnił, mówi się, iż jest jednym z najlepszych pomocników w świecie futbolu. Wróblewski też zawsze przejawiał potężne pokłady potencjału. I w tym sezonie zaczął uwalniać je coraz częściej. Nie mam wątpliwości, iż dla niego kolejnym krokiem jest tytuł mistrza Polski. Myślę, iż nikt z nas jeszcze tak naprawdę nie poznał pełnej skali jego szybkości… i kilka osób może się naprawdę zdziwić.

Idź do oryginalnego materiału