Perez wyszedł i ogłosił ws. Barcelony. "Największy skandal w historii futbolu"

2 godzin temu
Florentino Perez nie darzy wielką sympatią FC Barcelony, o czym mogliśmy przekonać się niejednokrotnie. Wytyka jej błędy i potknięcia. Nie omieszkał tego zrobić choćby podczas poniedziałkowego lunchu z mediami. Nagle wrócił do bardzo głośnego skandalu, w którym Katalończycy odegrali główną rolę. - Jest prawdopodobne, iż niektóre zespoły spadły z ligi w wyniku tej sprawy - grzmiał. O co dokładnie chodzi?
Real Madryt znajduje się w kryzysie, który wywołały m.in. liczne kontuzje. Szanse na mistrzostwo Hiszpanii nieco spadły. Piłkarze Xabiego Alonso stracili bowiem prowadzenie w tabeli La Liga i tracą cztery punkty do FC Barcelony. Przeciętnie radzą sobie też w Lidze Mistrzów, bo po sześciu spotkaniach mają 12 punktów na koncie. Arsenal, a więc lider, ma ich na koncie aż 18. Mimo wszystko to nie kryzys i wyniki poniżej oczekiwań były głównym tematem przemówienia Florentino Pereza w trakcie corocznego lunchu świątecznego z przedstawicielami mediów. Prezes Realu Madryt postanowił uderzyć w odwiecznego rywala.

REKLAMA







Zobacz wideo Kosecki bardzo krytycznie o trenerze Legii: Sorry, Inaki



Florentino Perez wraca do skandalu wokół Barcelony. "Ta sprawa zasługuje na sprawiedliwość"
Perez przypomniał o sprawie Negreiry. O co dokładnie chodzi? "Barcelona jest oskarżana o to, iż przez 17 lat płaciła wiceprezesowi Komitetu Technicznego Arbitrów - to właśnie tę funkcję pełnił Jose Maria Enriquez Negreira. Miał on otrzymać od klubu aż 7,5 milionów euro. Pieniądze przestał dostawać, gdy przestał być wiceprezesem komitetu. Zdaniem śledczych 'jedynym zamiarem Barcelony w płaceniu byłemu wiceprezesowi Komitetu Technicznego Arbitrów było uzyskanie korzyści sportowych'" - pisał Bartosz Naus ze Sport.pl. A jaka była wersja Katalończyków? Twierdzili, iż płacili za raporty dotyczące sędziowania.


Ten skandal obił się szerokim echem i w poniedziałek po raz kolejny wrócił do niego prezes Realu. Nie gryzł się w język. - Boże Narodzenie to zawsze czas refleksji. Największym zmartwieniem naszej drużyny jest sytuacja z arbitrami. Doskonale znacie bardzo poważną sytuację, do której doszło w związku ze 'sprawą Negreiry'. Trwała przez prawie dwie dekady. Ta sprawa zasługuje na sprawiedliwość - zaczął, cytowany przez "Markę".
Nie hamował się. - Jest całkowicie niezrozumiałe, iż instytucje nie wsparły Realu w tej walce. Jak to możliwe, iż prezes sędziów ma do nas prośbę, byśmy zapomnieli o tej sprawie? Jak możemy zapomnieć o największym skandalu w historii piłki nożnej? Jak RFEF i La Liga mogą zachowywać się w ten sposób? Mają obowiązek zapewnić uczciwość - apelował Perez.
Zobacz też: Widzew szykuje transferowy hit! Dopiero co grał w Lidze Mistrzów.



"Niektóre zespoły spadły z ligi w wyniku tej sprawy"
Na tym oskarżenia się nie zakończyły. Jego zdaniem "sprawa Negreiry" mogła mieć jeszcze poważniejsze konsekwencje. - Jest prawdopodobne, iż niektóre zespoły spadły z ligi w wyniku tej sprawy. Nasz futbol został zrujnowany i sprawiedliwości musi stać się zadość - puentował Perez, podkreślając, iż Real przez cały czas będzie działał w celu pociągnięcia winnych do odpowiedzialności.
Oczywiście władze madryckiego klubu mogą poświęcić się tej kwestii, ale piłkarze absolutnie nie. Najważniejsze dla nich powinny być wyniki sportowe. W niedzielę Real wygrał 2:1 z Deportivo Alaves i w taki sposób powetował sobie porażkę z Manchesterem City (1:2). To zwycięstwo z pewnością uspokoiło też nieco Alonso. Zdaniem wielu ekspertów, jego dni na ławce trenerskiej w Madrycie są policzone i tylko zwycięstwa mogą go ocalić. Kolejne Real będzie miał szansę odnieść już w najbliższą środę. Tego dnia zagra z Talaverą w 1/16 finału Pucharu Króla.
Idź do oryginalnego materiału