PashaBiceps potwierdza! „To prawda, miałem zadebiutować w klatce KSW”

1 godzina temu


Słynny na cały świat e-sportowiec „PashaBiceps” potwierdza ostatnie doniesienia! Faktycznie miał on zadebiutować na w klatce KSW i to właśnie w tym roku.

Freak fightowe zestawienie na gali XTB KSW 113 wzbudziło spore poruszenie. Pojedynek AJ’a z Piotrem Liskiem już generuje spore zainteresowanie, jednak część fanów – i to dosyć spora – nie jest do końca zadowolona. Nie licząc istotnej grupy, która wcale nie chce freaków w KSW, to są jeszcze ci, którym wspomniany pojedynek nie przypadł do gustu.

Co prawda nikt nie ma problemu z samym Adamem tudzież Piotrkiem, jednakże chodzi o samo zestawienie ich razem, co dla wielu było strzałem w kolano. Mowa o tym, iż fakt, iż Lisek nie posiada grupy fanów podobnej do tej posiadanej przez Josefa, sprawia, iż dla wielu starcie to jest jakby wymuszone, nie będzie mu towarzyszyć spory ładunek emocjonalny. Naturalnie nie chodzi o negatywne emocje, a bardziej zaintrygowanie zestawieniem, na co spory wpływ zwykle mają dwie grupy kibiców.

Wielu wolałoby, aby naprzeciw „Polskiego Amerykanina” stanął choćby Jarosław „Pasha” Jarząbkowski, który tak jak i młodszy siłacz – posiada wielką rzeszę fanów. Co ciekawe, ostatnio pojawiły się doniesienia na ten temat, jakoby PashaBiceps miał negocjować z KSW, a teraz wszystko potwierdził sam gracz.

ZOBACZ TAKŻE: Angaż Liska i AJ’a w KSW nie był zależny od sprzedaży biletów – klarowne stanowisko federacji

Pasha miał zadebiutować w KSW!

Wszystko rozpoczęło się od słów legendy Konfrontacji Sztuk Walki. Łukasz „Juras” Jurkowski podzielił się wieściami z pierwszej ręki na temat rozmów na linii KSW – Pasha odnośnie grudniowej walki, w której finalnie udział wezmą AJ oraz Lisek.

Teraz za to głos na ten temat zabrał sam freak fighter, który jak dotąd stoczył 2 pojedynki w swojej karierze. Poniżej pierwsza część oświadczenia Jarząbkowskiego:

Tak, to prawda – miałem zadebiutować w klatce KSW. Internet coś tam huczy, więc wypada dać obraz sytuacji tym, którzy od lat mnie śledzą, trzymają za mnie kciuki i chcieliby zobaczyć mnie jeszcze w rękawicach. Otrzymałem ofertę walki na grudniowej gali, spotkałem się z jednym z włodarzy, ławka i dobra rozmowa, potem wymienialiśmy się też kilkoma wiadomościami. Jest mi niezmiernie miło, iż – jako gracz, mistrz świata w CS, miłośnik sportu w każdej odmianie – zostałem dostrzeżony i doceniony przez taką organizację, której gale oglądałem jak każdy nasielszczak w TV (słyszę wciąż te słynne Jurasa: „kłopoty kłopoty Najmana”). Do brzegu: niestety, my friends, to nie był najlepszy okres na takie propozycje. Nie chodzi tylko o to, iż od 12 miesięcy, czyli od przygotowań do walki z Diablo, nie byłem na macie. Najważniejszą kwestią stało się debiut w roli mikroprzedsiębiorcy i budowanie firmy i projektów esportowo-sportowych bliskich mojemu sercu.

„Pasha” podkreślił swoje zaangażowanie w projekty: Papito Energy, Esport ninja life oraz Pasha Gaming Camp, a następnie kontynuował:

Znacie mnie – jeżeli przyjąłbym walkę, przez trzy miesiące żyłbym na sali, trenując dwa razy dziennie. Trening, szama, odpoczynek, trening, szama, odpoczynek. Inne tematy zawodowe zeszłyby na drugi plan: ucierpiałaby najmocniej rodzinka. Ogromne strzały kasowe są super, ale ja w tym momencie szukam stabilizacji finansowej. Chcę stworzyć coś swojego i wielkiego – i wokół tego budować swoje przyszłe aktywacje. A czas nie jest z gumy. Niektórzy pewnie przyjęliby propozycję. Mógłbym przecież wyjść do walki nieprzygotowany, zgarniając szybki oklep, ale za to przytulając okrągłą sumkę na konto. Tylko iż ja tak nie potrafię. Straciłbym do siebie szacunek – i Wy w takiej sytuacji też powinniście go do mnie stracić. Jak coś robię, to na sto procent. Szczególnie gdy dochodzi do tego aspekt rywalizacji – wtedy odpuszczać po prostu nie potrafie. Muszę wiedzieć, iż zrobiłem wszystko, by finalnie wygrac.

Niewykluczone, iż prędzej czy później Jarosław trafi do KSW, natomiast niestety to jeszcze nie jest ten moment. Na obecny czas cieszyć się musimy z dobrze zapowiadającego się pojedynku w limicie do stu kilogramów pomiędzy Piotrem Liskiem, a Adamem Josefem, którzy z pewnością dadzą z siebie tyle, ile tylko będą w stanie.

Idź do oryginalnego materiału