Po długim okresie nieobecności (od stycznia!) nazwisko Cole Palmera ponownie wróciło na listę strzelców. Anglik jak niemal zawsze bezbłędnie wykorzystał rzut karny w spotkaniu z Liverpoolem.
To wielkie zwycięstwo, dobry mecz, podobał mi się. Menedżer miał świetny plan gry i myślę, iż wszyscy dobrze go zrealizowaliśmy. Liverpool to niesamowita drużyna, więc zwycięstwo jest przyjemne. Czułem się dobrze przez cały mecz. Myślałem, iż gram swobodnie, myślałem tylko o próbie zdobycia gola. Szczerze mówiąc, i tak wygralibyśmy mecz, ale przypieczętowanie tego bramką było przyjemne.
Wiedziałem, iż okresy bez bramki nadejdą, iż tak się stanie - to po prostu jedna z tych rzeczy w życiu. Może gryzłem się tym na początku, ale z biegiem czasu zdałem sobie sprawę, iż to po prostu życie. Nie da się tkwić w dobrej passie przez 18 miesięcy i nigdy nie mieć złego okresu - powiedział Palmer.