Oto winny afery wokół Papszuna. "Bubel"

1 godzina temu
Całe polskie środowisko piłkarskie żyje w ostatnich dniach jednym tematem - transferem Marka Papszuna do Legii Warszawa. Jeszcze kilka miesięcy temu taki scenariusz byłby niemożliwy, ale PZPN zmienił przepisy. I zdaniem ekspertów w "Polsat Futbol Cast", to właśnie federacja pozwoliła na to zamieszanie. Padły mocne słowa. - Przygotowano bubel, jeżeli chodzi o przepis - wypalił Roman Kołtoń.
"Myślałem, iż po tym, co zrobił Paulo Sousa w reprezentacji Polski, żaden trener w naszym kraju nie przebije Portugalczyka. A jednak Marek Papszun jak w znanym memie powiedział: 'Potrzymaj mi piwo'. I przebił skalę. O tym trzeba mówić głośno i dosadnie: to czysta bandyterka" - pisał Michał Kiedrowski ze Sport.pl. W sprawie ewentualnego transferu trenera Rakowa Częstochowa do Legii Warszawa wciąż jest bardzo głośno. Pojawiają się różne, często sprzeczne informacje. Jednak zdaniem wielu ekspertów, do takiej sytuacji dojść w ogóle nie powinno. Jeden trener nie powinien prowadzić dwóch drużyn z tego samego poziomu rozgrywek w jednej rundzie. Przepisy powinny tego zabraniać. I tak było, ale niedawno PZPN je zmodyfikował.


REKLAMA


Zobacz wideo Marcin Bułka ujawnia, co usłyszał od lekarki. "Chciało mi się płakać"


Eksperci ciskają gromy w PZPN. "Bubel"
Według opinii ekspertów zasiadających w studiu "Polsat Futbol Cast", choć nie tylko ich, związek nie przemyślał odpowiednio zmiany przepisu i doprowadził do niepotrzebnego zamieszania. - Po pierwsze, przygotowano bubel, jeżeli chodzi o przepis - zaczął Roman Kołtoń. - Musisz zakładać różne warianty, jeżeli chodzi o wykorzystanie przepisu. Jak widzicie, życie bardzo gwałtownie to [zweryfikowało, przyp. red.]. Przepis został zmieniony w lipcu, a masz w listopadzie już taką sytuację - dodawał.


- Ale trenerzy tego chcieli - zauważył Bożydar Iwanow, przypominając, kto naciskał na to, by do modyfikacji przepisu doszło. - To nie znaczy, iż trenerzy mają dyktować warunki gry, które są. Spokojnie. Są jakieś racjonalne zasady, które powinny kierować - kontrował od razu Kołtoń. - Wiesz jak myślą zawsze trenerzy? My mamy być w prawie. (...) A pewne zasady powinny obowiązywać - podkreślał.
Kołtoń hipotetyzował też, do czego ten przepis może doprowadzić w przyszłości. Ten przykład pokazuje, iż ponowna zmiana wydaje się konieczna, bo może wywołać wielki chaos. - Rozmawiałem ostatnio z Antkiem Bugajskim i tak się zaczęliśmy zastanawiać, jakby się zaczęło domino następujące: Legia przychodzi po trenera Rakowa, a Raków mówi: "a my przychodzimy po trenera Jagiellonii. A co! Siemieńca dawaj nam tu i teraz i go przekupujemy" - mówił. To całkowicie mogłoby wstrząsnąć ekstraklasą.
Zobacz też: Tak Maciej Rybus spędza czas po rozwodzie. Można się zdziwić.


Przyszłość Papszuna powinna być jasna w ciągu najbliższych dni
Co dalej z Papszunem? Trener Rakowa już kilkukrotnie deklarował publicznie, iż jest zainteresowany pracą w Legii. Częstochowska ekipa zwalniać z kontraktu go jednak nie zamierzała, ale po meczu z Rapidem Wiedeń najpewniej doszło do delikatnego zwrotu. Jeden z przedstawicieli klubu miał powiedzieć anonimowo portalowi Meczyki.pl, iż drużyna spod Jasnej Góry może usiąść do rozmów. - Nie chcemy robić Markowi problemu z odejściem. Wykazujemy elastyczność i chęć porozumienia z Legią - miał ujawnić.
Idź do oryginalnego materiału