Mecz Holandii z Finlandią był zdecydowanie wagi ciężkiej, jeżeli chodzi o poziom ważności dla losów grupy eliminacyjnej z Polską. Dla naszej kadry żaden wynik nie był idealny, każdy miał swoje plusy i minusy. Wygrana Holendrów powiększyłaby ich przewagę w tabeli nad nami do sześciu punktów, co choćby przy naszym ew. zwycięstwie z Litwą zredukowałoby polskie szanse na wyjście z grupy z pierwszego miejsca prawie do zera. Z drugiej strony sprawiłoby to, iż Polacy do listopadowego zgrupowania na 100 proc., bez względu na wynik z Litwą, przystępowaliby z drugiego miejsca.
REKLAMA
Zobacz wideo Quebonafide zakończył karierę, a tu takie wieści. "Nie wiedzieli, jak się zachować"
Holandia czy Finlandia? Każdy wynik miał jasną i ciemną stronę
Triumf Finlandii lub remis? Gdyby "Suomi" sprawili gigantyczną sensację i jakimś sposobem nie przegrali z Holandią, otworzyliby Polsce szansę na walkę o pierwsze miejsce. Musielibyśmy wówczas wygrać wszystkie trzy pozostałe mecze eliminacyjne, w tym bezpośrednie u siebie z Holendrami w listopadzie (ew. raz się pomylić, ale to tylko przy braku wygranej Holandii z Litwą na własnym boisku, co jest nierealne). Przy czym punkty Finów zdobyte w Amsterdamie pozwoliłyby im wyprzedzić Polskę w tabeli przed naszym meczem z Litwą. Ewentualny brak wygranej w Kownie mógłby być wówczas dla nas tragiczny w skutkach.
Holandia gwałtownie wyjaśniła temat. Polacy o pierwsze miejsce już na 99 proc. nie powalczą
Holendrzy bardzo gwałtownie jednak pokazali, iż możliwy scenariusz jest tylko jeden. Już w pierwszej połowie zdemolowali Finów, którzy wyglądali, jakby w piłkę grali pierwszy raz. Do przerwy było 3:0 i nie ulegało wątpliwości, kto tutaj wygra. Nasi pogromcy z Helsinek musieli liczyć na przeobrażenie się w Liverpool z finału Ligi Mistrzów 2005 i odrobienie trzybramkowej straty. Jednak choć "The Reds" mieli wtedy w składzie Fina Samiego Hyppię, to tu nic takiego się nie wydarzyło. Gospodarze wręcz dobili ich golem Cody'ego Gakpo na 4:0.
Gospodarze bardzo pewnie wygrali i dopisali sobie do konta trzy punkty. Dzięki temu mają ich aktualnie 16, o sześć więcej niż Polska. Co to oznacza w praktyce? Cóż, jeżeli mielibyśmy jeszcze awansować bezpośrednio na mundial, musielibyśmy wygrać w listopadzie z Holandią i Maltą, a potem liczyć na to, iż "Oranje" wywrócą się u siebie z Litwą (marna nadzieja). Ewentualnie wygrać oba te mecze i skończyć z lepszym bilansem bramek niż Holendrzy. Aktualnie my mamy +4, a oni... +19. Plus jest taki, iż niezależnie od wyniku w Kownie listopad zaczniemy jako wicelider grupy, więc kwestię gry w barażach będziemy mieć wyłącznie w swoich rękach.
Tabela "polskiej" grupy po meczu Holandia - Finlandia:
Holandia 16 pkt. (6 meczów), bilans bramkowy 22:3 (+19)
Polska 10 pkt. (5 meczów), 8:4 (+4)
Finlandia 10 pkt. (7 meczów), 8:9 (-1)
Litwa 3 pkt. (6 meczów), 6:9 (-3)
Malta 2 pkt. (6 meczów), 1:16 (-15)