Oprawę Legii można streścić jednym zdaniem - legijni piraci są gotowi do abordażu i zatopienia statku Wikingów z Molde, by odebrać im marzenia o awansie. Ale to byłoby zbyt płytkie, bo oprawa ma swój sens historyczny. Odnosi się nie tylko do historii Norwegii, ale także historii Słowian.
REKLAMA
Zobacz wideo Kosecki wspomina wybuch Jana Urbana: Co wy k***a, nie umiecie tego?
Piracka oprawa Żylety przed meczem Legii
Legia Warszawa była przed dwumeczem z Molde faworytem. Norwegowie mają słabszy zespół niż rok temu, kiedy wyeliminowali stołecznych w play-offach Ligi Konferencji. Jednak pierwsza polowa legionistów na wyjeździe była tragiczna. Prawdopodobnie to było najsłabsze 45 minut Legii w tym sezonie. W drugiej części wzięła się do roboty, ale nie zdołała wyrównać. Niemniej sprawa awansu była wciąż otwarta, wynik 2:3 pozwala myśleć, iż wszystko jest w rękach, nogach i głowach warszawskiej drużyny.
Wiara w zespół wśród kibiców wciąż była, co udowodniła przedmeczowa oprawa Żylety. Miała ona pokazać, iż nie bez powodu to Legia była faworytem dwumeczu oraz przed rewanżem, mimo gorszego wyniku tydzień temu i obaw o deja vu, czyli szybkie 0:3 u siebie jak rok temu. Miała być dowodem na siłę, wielkość, moc i potęgę warszawskiego zespołu i jej fanów.
Zobacz też: Tyle Jagiellonia zarobiła za awans do ćwierćfinału LK. To nie żart
Trzy wielkie galeony (łodzie pirackie, najczęściej przeznaczone do działań wojennych i handlowych), na jednym żaglu czaszka, dwa skrzyżowane kordelasy i napis "Ultras Legia". Galeony goniły jeden drakkar Wikingów, który miał żagiel w barwach Molde. A wszystko to z dodatkiem czerwonych, białych i zielonych flag. To był symbol pogoni za korzystnym rezultatem, za marzeniami, awansem, chęcią zwycięstwa. Legijne galeony były kilkukrotnie większe od łodzi Norwegów na oprawie. "Żyleta" wyszła z założenia, iż to Legia awansuje bez cienia wątpliwości, iż dokona się abordaż i łódź Molde zostanie zatopiona.
Motyw piratów zastosowany przez Żyletę to nie tylko odniesienie to baśni, opowiadań o potężnych piratach sprzed setek lat. Słowianie także mieli swoich piratów na Bałtyku. Chąśnicy, wiciądze to byli morscy wojownicy i piraci słowiańscy, walczyli na wodzie w stylu podobnym do Skandynawów. Pierwsze wspomnienia o chąśnikach pojawiły się już w VI w. n. e., ale bardziej wiarygodne przekazy historyczne mówią o drugiej połowie X w., kiedy Mieszko I jednoczył państwo polskie, tworząc księstwo.
To nie była wulgarna oprawa, z przekazem do polityków czy władz Legii. Nie wzbudziła żadnej kontrowersji, nie spowodowała zamieszania, nie pogorszyła wizerunku klubu, dlatego tym bardziej można się nią zachwycać. Obyło się też bez rac, co jest zaletą dla zarządzających Legią, bo unikną płacenia kar z powodu zachowania kibiców i odpalenia materiałów pirotechnicznych.
Ostatni raz Legia Warszawa grała w ćwierćfinale europejskich pucharów w okresie 1995/1996, występowała wtedy w Lidze Mistrzów.