Medale mistrzostw świata, Europy, Ligi Narodów oraz igrzysk olimpijskich. Leon w ostatnich latach odnosił wielkie sukcesy z reprezentacją Polski. Na scenie klubowej 32-latek też jednak ma się czym pochwalić. To m.in. mistrz Polski, mistrz Włoch oraz mistrz Rosji, a także czterokrotny triumfator Ligi Mistrzów. w tej chwili występuje w zespole Bogdanki LUK Lublin.
REKLAMA
Zobacz wideo Yamal chce sprzedawać autografy?! Kosecki: Dla mnie to jest straszna głupota
Leon wrócił do czasów gry w Rosji
Choć w tej chwili trudno byłoby sobie to wyobrazić, w latach 2014-2018 Polak występował w Zenicie Kazań. Tworzył wtedy niesamowite trio w ataku z Matthew Andersonem oraz Maksimem Michajłowem. Sezon po sezonie "wymieniał się" z nimi nagrodami MVP i bardzo rzadko schodził z boiska pokonanym. Rosyjski klub był w połowie poprzedniej dekady absolutnym dominatorem na europejskiej scenie.
Jak się okazuje: to wówczas Leon zaczął zyskiwać mentalność, która nie opuszcza go do dzisiaj. - Mieliśmy spotkanie w Sankt Petersburgu w firmie Gazprom z głównym prezesem. Czekając na niego, trzymaliśmy trzy złote medale i jeden srebrny. Pamiętam jego pytanie: "ale czemu to nie są cztery złote medale?" - wspominał Leon w rozmowie z Łukaszem Kadziewiczem w podcaście "W cieniu sportu".
Innych medali niż złote nie uznawał też Gino Sirci, prezes kolejnego klubu Leona, czyli Sir Susa Vim Perugia. - Gdy było drugie miejsce, od razu pojawiało się pytanie "co to jest za medal?". Tłumaczyliśmy, iż było ciężko, iż zawodnicy byli kontuzjowani, ale odpowiedź brzmiała "mnie to nie interesuje" - mówił Leon, tym razem odnosząc się do kariery w Italii.
ZOBACZ TEŻ: Tylko spójrzcie, kto komentuje polską ligę. "Proszę nie regulować odbiorników"
Bogdanka LUK Lublin w pierwszej kolejce PlusLigi pokonała w trzech setach Norwid Częstochowa.

3 godzin temu














