Oto co się stało na premierze filmu o Szczęsnym. "Ciekawszy niż Lewandowski"

2 godzin temu
To ciekawszy film niż o Robercie Lewandowskim i Jakubie Błaszczykowskim. Nie laurka i nie spowiedź, a zgrabna opowieść o byciu piłkarzem światowej klasy. Opowieść potrzebna, bo wielu zakamarków takiego życia jeszcze nie znamy. Ale inna niż ta, której się spodziewałem - pisze Dawid Szymczak ze Sport.pl o najnowszym filmie "Szczęsny".
- Trochę popłakałem, trochę się śmiałem i dużo myślałem - powiedział Wojciechowi Szczęsnemu jeden z widzów obecnych na premierze, gdy główny bohater zaraz po seansie pojawił się na scenie w towarzystwie reżysera i producenta, by odpowiadać na pytania publiczności.

REKLAMA







Zobacz wideo Burzliwa relacja Wojciecha Szczęsnego i Inakiego Peny? Oto cała prawda



Szczęsny, czyli opowieść o byciu piłkarzem
I faktycznie - wzruszały choćby ujęcia po meczu z Argentyną na mundialu w Katarze, w którym Szczęsny wybronił karnego i pomógł reprezentacji po 36 latach wyjść z grupy. Bramkarz znalazł wtedy na stadionie ustronne miejsce, by połączyć się z rodziną oglądającą ten mecz w Polsce. Płakał on, płakała żona, płakała mama. A widz wiedział już, iż w życiu piłkarza chodzi też o to, by po sukcesie mieć do kogo zadzwonić i swoim szczęściem się podzielić.
Z uśmiechem słuchało się Wojciecha i Mariny. Choćby wtedy, gdy na dwa głosy opowiadali o początkach swojego związku. Nie wiem, czy inspiracją dla twórców był netfliksowy serial o Beckhamie, którego jednym z najmocniejszych elementów było uchwycenie relacji Davida i Victorii - pełnej ironii, żartów, ale i ciepła. Wiem za to, iż tamta produkcja podobała się samemu Wojtkowi. I u Szczęsnych chwilami wyglądało to podobnie. On wspominał o miłości od pierwszego wejrzenia, a ona przyznawała, iż nazwisko "Szczęsny" nic jej wówczas nie mówiło. On podczas pierwszej rozmowy starannie dobierał słowa, a ona pomyślała, iż ktoś tak oficjalny musi być agentem lub menedżerem i dzwonić służbowo. On opowiadał, iż trząsł się przed pierwszą randką, ale teatralnie budował obraz macho, a ona rozanielonym głosem wspominała, iż temu uległa - "był taki pewny siebie". Ale jeszcze cenniejsze było to, co Marina mówiła o karierze Wojtka na poważnie.
Myśli się natomiast podczas tego filmu o tym, jak trudno zostać piłkarzem tej klasy i jak trudno nim być. O tym ten film opowiada najpełniej i najtrafniej. Najpierw ustami Alicji Szczęsnej, mamy Wojtka, która pełna obaw wypuszczała z domu szesnastolatka, po którego zgłosił się Arsenal, a później Mariny, która ograniczyła muzyczną karierę, by dopasować swoje życie do życia Wojtka. Czuć w tej opowieści krew, pot i łzy. Udało się twórcom uchwycić też niepewność, która prześladuje niemal każdego piłkarza. Wystarczy bowiem, iż sztanga złamie młodemu bramkarzowi dwie ręce równocześnie, by w jednej chwili cała jego kariera i wszystko, na co latami pracował, wisiało na dwóch chirurgicznych blaszkach. jeżeli - jak Szczęsny - wróci do zdrowia i formy, to los jego i jego najbliższych zawsze będzie zależał od widzimisię trenera. Jednego dnia gra więc w Londynie, planuje tam mieszkać jeszcze przez wiele lat, a drugiego - wbrew własnej woli - przeprowadza się do Rzymu. Jest przekonany, iż we Włoszech spędzi tylko rok, a opuszcza je po prawie dziewięciu latach. Mieszka w Turynie, mimo iż żonie marzyłby się Mediolan albo Paryż. On wciąż ma w głowie Arsenal, więc dwa lata z rzędu wraca do klubu, biegnie na spotkanie z Arsenem Wengerem i wychodzi rozczarowany, bo jednak dobrą grą we Włoszech nie zapracował u niego na drugą szansę. Wraca do domu i płacze. Na koniec choćby emerytury nie może zaplanować tak, jak chce. Kończy z graniem w piłkę rok wcześniej niż zakładał, a po chwili wraca na boisko, mimo iż miał już tylko relaksować się na polu golfowym. Znów wybiera nową szkołę dla syna, znów zmienia mu klub i każe szukać nowych kolegów. I nie jest przekonany, iż robi dobrze.
Szczęsny w tym filmie nie narzeka i absolutnie nie szuka współczucia. Jedynie opowiada, jak to jest być piłkarzem. Opowiada ciekawiej niż zrobili to inni. Pokazuje, iż od spełnienia marzeń też trzeba zapłacić podatek.



"Usłyszałem wystarczająco dużo, by zrozumieć, dlaczego nie mają dziś kontaktu i wystarczająco niewiele, by nie poczuć się niezręcznie"
"Amazon Prime" skompletował hattricka - po filmach o Robercie Lewandowskim i Jakubie Błaszczykowskim stworzył produkcję o trzecim najwybitniejszym polskim piłkarzu ostatnich lat (premiera w serwisie - w piątek 10 września). Pole do popisu miał olbrzymie, bo Szczęsny to fantastyczny rozmówca -błyskotliwy, refleksyjny, z darem do opowiadania anegdot. Nie ma pogryzionego języka, jak Lewandowski i wcześniej nikomu nie opowiedział o swoim życiu tak dokładnie, jak Błaszczykowski Małgorzacie Domagalik.
Zanim wybrałem się na seans, obejrzałem jeszcze zwiastun tego filmu. Szczęsny przyznał w nim, iż nigdy nie udzielił szczerego wywiadu. Przeczytałem też rozmowę z Kacprem Sawickim, producentem filmu i kilka krótkich zapowiedzi. "Szczera opowieść o Wojtku Szczęsnym – jego życiu, rodzinie i drodze na szczyt. Film pokazuje niepublikowane archiwa, kulisy transferu do FC Barcelony i powrotu z emerytury, ukazując bramkarza także jako ojca, męża i syna" - brzmi najpopularniejsza z nich. Tak przygotowany spodziewałem się nieco inaczej rozłożonych akcentów.
Czy ta opowieść jest szczera? Niewątpliwie. Archiwa i kulisy? Są. Ale czy znam Szczęsnego jako ojca, męża i syna? Może tylko odrobinę bardziej niż przed obejrzeniem filmu. Gdy na samym początku filmu Szczęsny stwierdził, iż kibice nie widzą w piłkarzach ojców, synów i mężów, w ogóle nie widzą w nich ludzi i porównywał zawodników do gwiazd seriali, to spodziewałem się, iż pokaże się przede wszystkim z tej strony. Zakładałem, iż więcej opowie choćby o tym, jak dorastało się mu się w niepełnym domu, jak wpłynął na niego wyjazd do Anglii w tak młodym wieku, czym wypełniał wtedy ciszę, kiedy nauczył się oddzielać boisko od reszty świata i jakich błędów swojego ojca stara się nie popełnić wychowując własne dzieci. Dostałem zarys tego, ale chętnie dowiedziałbym się więcej. Bo nie mam wątpliwości, iż było o czym opowiadać
Szczęsny tuż po premierze, odpowiadając na pytania widzów, zdradził, chociażby, iż gra w Barcelonie w tym jest dla niego lepsza niż w Juventusie, iż trener nie organizuje zgrupowań już dzień przed meczami. - Nie spędzamy więc nocy w hotelu tylko w domu. w okresie gramy sześćdziesiąt meczów, więc to oznacza, iż te sześćdziesiąt razy mogę zawieść syna do szkoły. Jem z żoną o te sześćdziesiąt śniadań więcej - wyliczał. Mówił też, iż jego marzeniem i największym wyzwaniem jest takie wychowanie swoich dzieci, by mimo iż urodziły się w uprzywilejowanej i bogatej rodzinie, rozumiały wartość ciężkiej pracy i wyrosły na porządnych ludzi. Stwierdził też po seansie, iż gdy kończył karierę, pomylił wypalenie z brakiem nowych wyzwań. To arcyciekawe wątki.



W zwiastunach i zapowiedziach pojawiała się też kwestia konfliktu Wojciecha z jego ojcem - Maciejem, byłym bramkarzem. Podobało mi się, jak twórcy i sami bohaterowie poradzili sobie z tym zagadnieniem. Wojciech, stojąc nad brzegiem morza, opowiedział o swoich odczuciach wobec ojca. Maciej Szczęsny krótko przedstawił swoją perspektywę. Usłyszałem wystarczająco dużo, by zrozumieć, dlaczego nie mają dziś kontaktu i wystarczająco niewiele, by nie poczuć się niezręcznie, wciągnięty w rodzinne brudy.
Ostatni zwrot akcji
Jest też w tym filmie scena doskonała. Arsene Wenger, od lat mentor Szczęsnego, siada przed kamerą. Opowiada, ale nie wie, iż za drzwiami wszystkiemu przysłuchuje się Wojciech. Nie rozmawiali od lat. Wojciech nigdy nie zadał mu pytania, które nosił w głowie, odkąd musiał odejść z Arsenalu. I nagle pojawia się ku temu okazja. Ta rozmowa z Wengerem jest zresztą ostateczną lekcją bycia piłkarzem. Wyzwań, złożoności, a przede wszystkim nieprzewidywalności. Wenger dziwi się, iż Szczęsny skończył karierę tak wcześnie. Przekonuje, iż mógłby jeszcze grać przez kilka lat. Twierdzi, iż pewnie to jeszcze nie koniec. Szczęsny wylicza wtedy zalety bycia na emeryturze. Ale następnego dnia Barcelona gra mecz, Marc-Andre ter Stegen doznaje poważnej kontuzji, a telefon Szczęsnego zaczyna wibrować.
Idź do oryginalnego materiału