Thomas Thurnbichler nie będzie dłużej trenerem głównym kadry polskich skoczków, może zostać jedynie przy prowadzeniu grupy juniorów, a zastąpi go jego asystent Maciej Maciusiak - to najważniejsze informacje, które na konferencji prasowej w hotelu Kompas w Kranjskiej Gorze przekazał prezes Polskiego Związku Narciarskiego, Adam Małysz. W jego wypowiedziach pojawiało się jednak o wiele więcej wątków. W tym jeden wyjątkowo warty rozwinięcia.
REKLAMA
Zobacz wideo Polscy skoczkowie mają nowego trenera. Thurnbichler się pożegnał
Ostatnia propozycje Thurnbichlera. Małysz ostro je ocenił: Nie były dobre
Małysz, już po ogłoszeniu decyzji zarządu PZN o przyszłości Thurnbichlera, zdradził, iż na jego stole pojawiła się ostatnia propozycja ze strony Austriaka. Jeszcze przed spotkaniem najważniejszych osób w polskiej federacji Thurnbichler próbował uratować posadę, proponując nieco inny układ pracy w kadrze niż ten dotychczasowy.
- Thomas przyszedł do mnie z propozycjami tego, jak on by to widział. Te propozycje, no nie były dobre, powiem szczerze. Bo to był rozłam wszystkiego, co mogło być i tak dalej - mówił, nie zdradzając szczegółów planów Małysz. Thurnbichlera nie było już przy stole, bo wyszedł, spiesząc się na spotkanie dotyczące zmian w sprzęcie, które Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) odbyła w piątek z trenerami wszystkich zespołów.
- To byłoby stworzenie znów dużej kadry, która by po prostu była za szeroka, tym bardziej przed igrzyskami. Drugą jego propozycją było wskazanie, iż jeżeli nie on ma być trenerem, to jedynie kogo widzi to Maciek Maciusiak. Że Maciek sobie poradzi na pewno i z tymi starszymi, i z tymi młodszymi - dodał Małysz.
Thurnbichler chciał ratować posadę rozłamem w kadrze. To przedstawił Małyszowi
Po piątkowym konkursie w Planicy, w którym najlepszym z Polaków był 11. Paweł Wąsek, zapytaliśmy Thurnbichlera o szczegóły planu, który przedstawił Małyszowi. - W polskim zespole pozostają wielcy mistrzowie, którzy przez cały czas będą ważni aż do igrzysk olimpijskich. Pieniądze, które na skoki przekazują sponsorzy, czy ministerstwo sportu, pojawiają się dzięki nim, są płacone na nich. Dlatego mocno się na nich skupiamy. Z drugiej strony, trzeba też zbudować polskim skokom kolejną generację zawodników. I powstaje pewien rodzaj dylematu. Według mnie to chwila, ten rok, kiedy musi się dokonać przemiana w tej grupie - opisuje Thurnbichler.
- Dałem Adamowi ofertę rozdzielenia tego wewnątrz kadry. Bylibyśmy jednym zespołem i Maciek wziąłby odpowiedzialność za starszyznę, naszych mistrzów. Ja mógłbym zająć się tymi za nimi, zaczynając od Pawła, tworząc grupę z młodszymi zawodnikami. To przez cały czas byłaby jedna grupa, ale bardziej z indywidualnym planowaniem, innym podejściem u Maćka z bardziej doświadczonymi skoczkami i u mnie z młodszymi. Tak wyglądała propozycja. Dla mnie było jasne, iż w obecnym układzie nie możemy tego kontynuować. To nie ma sensu, bo moja energia idzie nie tam, gdzie powinna. I cóż, zarząd podjął decyzję, a ja nie mam z nią problemu. Jest jak jest - wskazuje szkoleniowiec, który kończy pracę z polską kadrą.
"Maciej Maciusiak to jedyna osoba, która może podjąć się tej pracy"
Co Thurnbichler sądzi o zatrudnieniu w roli jego zastępcy Maciusiaka? - Według mnie w tym momencie to jedyna osoba, która może podjąć się tej pracy. Ma odpowiedni kontakt z zarządem na obu poziomach, w Beskidach i na Podhalu. Jest silną, polską osobą, mówi w waszym języku. Dlatego myślę, iż wybrano dobrze. Mogę tylko powiedzieć, iż mam nadzieję, iż to wypali, z korzyścią dla całych skoków - mówi Austriak.
Sam Thurnbichler z kontaktem z działaczami związku miał problem. Głownie przez barierę językową. - Z komunikacją w zespole było w porządku. Ale na pewno jest łatwiej trenować i rozmawiać ze wszystkimi w swoim i ich ojczystym języku. Ogółem, w zespole sobie z tym nieźle poradziliśmy, ale w przypadku całego związku był już z tym problem. Nie mogłem tłumaczyć wszystkim, o co mi chodzi, bo nie wszyscy potrafią mówić po angielsku. Nigdy nie mogłem rozmawiać z osobami z zarządu - tłumaczy.
Czy Thurnbichler wierzy, iż zawodnicy zaufają Maciusiakowi, skoro on nie potrafił uzyskać odpowiedniego porozumienia z niektórymi z nich? - Nie chcę tego oceniać. Wiem, iż Maciek jest świetnym trenerem i mam nadzieję, iż sobie poradzi. Że to wyjdzie w naprawdę świetny sposób - kończy Thomas Thurnbichler.