Żyjemy iluzją. Patrzymy w rankingi WTA i liczymy, kiedy Iga Świątek odzyska numer 1 na świecie. Nie będzie to możliwe w obecnym okresie sezonu, gdy tenisowa karuzela będzie się kręcić na kortach ziemnych. Świątek broni na nich zbyt wielu punktów, by odrobić stratę. A turniej w Stuttgarcie pokazał jeszcze, iż choćby na swojej ulubionej nawierzchni Polka może mieć problemy.
REKLAMA
Zobacz wideo
Świątek czeka już ósmy miesiąc, by zagrać z Sabalenką
Może więc już nie warto patrzeć na punkciki i dywagować, iż kiedy Arynie Sabalence powinie się noga, to Polka znów może ją wyprzedzić. Problem Świątek nie polega przecież na tym, iż Białorusince nie umie sprostać, ale na tym, iż w ogóle z nią nie może się spotkać.
Obie najwyżej notowane tenisistki rankingu WTA nie grały ze sobą od przeszło siedmiu miesięcy. Ostatni raz górą była Sabalenka, która wygrała w półfinale w Cincinnati 6:3, 6:3. Była to dopiero czwarta wygrana Białorusinki w dwunastu meczach z Polką. Od tamtego czasu, albo Iga, albo jej główna rywalka odpadają w turniejach zbyt wcześnie, by mierzyć się w bezpośrednich meczach. Obie są przecież rozstawione po dwóch stronach drabinki i szanse na starcie mają dopiero w finałach.
Niestety, częściej przedwczesne opuszczenie turniejów zdarza się ostatnio Polce i nie jest to przypadek. Jak w znanym porzekadle o indyku czekającym do niedzieli, patrzymy na Arynę, a tymczasem nagle lepsze od Igi okazują się: Jelena Ostapenko, Alexandra Eala czy Mirra Andriejewa. Świątek nie wygrała turnieju od dziesięciu i pół miesiąca. To jasny znak, iż coś w tej maszynie – mam tu na myśli cały team Polki – się zacięło.
Wim Fissette na razie nie sprostał zadaniu
I trudno choćby powiedzieć, iż w grze Polki widać jakąś zniżkę formę. To raczej problem tego, iż rywalki coraz lepiej się do niej dostosowują. Tenisowi eksperci już dawno zwracali uwagę, iż gdy mecz nie układa się po myśli Świątek, to nie potrafi ona zaskoczyć rywalki nagłą zmianą sposobu gry.
Nowy trener Wim Fissette miał sprawić, by Polka przestała być tenisistką jednowymiarową i by łatwiej było jej wygrywać również na innych nawierzchniach niż mączka. Belg miał też za zadanie poprawić serwis Igi, by dzięki swojemu podaniu zdobywała więcej punktów. Nie bardzo to się jednak udało. O ile, jeżeli chodzi o procent zdobytych punktów po pierwszym czy drugim podaniu oraz podwójne błędy serwisowe, statystyki Polki wyglądają nie tak źle, o tyle w liczbie asów serwisowych jest ona w tym sezonie dopiero 20. na świecie. O oczko wyżej jest Magda Linette, choć zagrała aż o 15 meczów mniej niż bardziej utytułowana koleżanka z reprezentacji. jeżeli chodzi o procent asów, to Świątek jest dopiero trzydziesta na świecie. A bez silnego i precyzyjnego serwisu trudno marzyć o tytułach na innych nawierzchniach niż mączka.
Stara wersja Igi Świątek na pozycję nr 1 już nie wróci
Na razie więc kibice Igi powinni przestać sobie zadawać pytanie: "kiedy Polka wróci na pozycję nr 1 na świecie?", a dać jej szansę, by razem z trenerem wymyśliła się na nowo, choćby za cenę, iż wizja powrotu na szczyt mocno się w tym sezonie oddali.
Po frustracji Polki na korcie widać, iż proces transformacji nie przebiega bezboleśnie. Świątek sama nakłada na siebie zbyt dużą presję, więc dobrze by było, gdyby chociaż kibice obniżyli swoje oczekiwania i nie patrzyli już na ten najważniejszy ranking. Naprawdę to nie będzie tragedia, jeżeli Polka spadnie w tym sezonie choćby niżej, niż jest teraz. Być może nie ma innego wyjścia, jeżeli chcemy by powstała nowa wersja Świątek. Ta stara na pewno już na szczyt rankingu nie wróci.