Osiem goli i koniec! Wicemistrz Polski wylądował w strefie spadkowej

1 tydzień temu
Zdjęcie: fot. screen https://x.com/CANALPLUS_SPORT/status/1830274406108795327


Grad goli i emocji - kibice, którzy zdecydowali się w niedzielne popołudnie śledzić spotkanie Pogoni Szczecin ze Śląskiem Wrocław, nie mogli narzekać na nudę. Podopieczni Roberta Kolendowicza pokonali gości 5:3. Wicemistrzowie Polski pozostają jedynym zespołem, który w tym sezonie jeszcze nie wygrał i przerwę reprezentacyjną spędzą w strefie spadkowej.
Kiedy Lechia Gdańsk wygrała w niedzielę spotkanie z Górnikiem Zabrze (3:2), stało się jasne. Śląsk Wrocław został ostatnim zespołem w lidze, który jeszcze nie odniósł zwycięstwa. Wrocławianie pojechali do Szczecina z czterema remisami i jedną porażką na koncie. Mieli oczywiście jedno rozegrane spotkanie mniej niż większość ligi (przełożony mecz z Radomiakiem - przyp. red.), ale ofensywna niemoc WKS-u mogła niepokoić kibiców. - Presji nie ma, ale złość tak. Chcemy wygrywać, wiemy, jak mecze toczyły się w tym sezonie. Z Lechią i Koroną odrabialiśmy w ostatnich minutach. W Łodzi niepodyktowany karny. Powinniśmy mieć więcej punktów i jesteśmy źli, iż ich nie mamy. Zawodnicy, którzy dołączyli do zespołu, czują się coraz lepiej. Będziemy coraz mocniejsi. Potrzebujemy jednak wygranych i skoku w tabeli - przekonywał Jacek Magiera na przedmeczowej konferencji prasowej.
REKLAMA


Na drugim biegunie znajdowała się Pogoń, która co prawda przed tygodniem przegrała w Poznaniu z Lechem (0:2), ale wcześniej - w debiucie nowego trenera, Roberta Kolendowicza - pokonała jedno z objawień nowego sezonu, łódzki Widzew. 43-letni szkoleniowiec zastąpił na stanowisku Jensa Gustafssona, który skorzystał z intratnej propozycji saudyjskiego Al-Fateh i po nieco ponad dwóch latach opuścił Szczecin.


Zobacz wideo Nowa rzeczywistość Probierza. Garnitury, zegarki, ranking najprzystojniejszych selekcjonerów


Strzelecka kanonada w Szczecinie. Śląsk w strefie spadkowej
Gospodarze już od pierwszych minut chcieli zaznaczyć, iż są faworytami tego spotkania. Bliski szczęścia w podbramkowym zamieszaniu był Linus Wahlqvist, ale jego strzał został zablokowany przez jednego z obrońców Śląska. Minutę później goście nie zdołali za to zablokować Efthimisa Koulourisa. Grek wpadł w pole karne i strzałem z ostrego kąta pokonał Leszczyńskiego. euforia "Portowców" nie trwała jednak długo. Powtórki pokazały, iż napastnik Pogoni pomagał sobie ręką. Sędzia gola anulował.


Czytaj także:


Kucharski bezlitosny dla Bońka. Dostało się też Lewandowskiemu. "Boimy się"


Wrocławianie tyle szczęścia nie mieli 180 sekund później. Napór Pogoni nie ustawał, a ich determinacja została nagrodzona. Wahan Biczahczjan idealnie wyłożył piłkę do Fredrika Ulvestada, a Norweg płaskim uderzeniem trafił do siatki. Obrona Śląska, która w poprzednim sezonie stanowiła monolit, tym razem nie miała nic do powiedzenia. Podobnie zresztą jak dziesięć minut później.
Ponownie w głównej roli wystąpił reprezentant Armenii. Do jego prostopadłego podania wystartował Grosicki, wyprzedził Mateusza Żukowskiego i w sytuacji na sam pokonał bezradnego Leszczyńskiego. To Pogoń była stroną dominującą i Pogoń dążyła do strzelenia kolejnych goli. Nic nie wskazywało na to, iż najbliższych minutach role się odwrócą.


Wystarczyły dwa stałe fragmenty - oba egzekwowane przez Petra Schwarza. Najpierw Czech posłał doskonałe dośrodkowanie z rzutu wolnego wprost na głowę Aleksa Petkova, a cztery minuty później z narożnika obsłużył Sebastiana Musiolik. Napastnik, który od początku sezonu był krytykowany, zdobył swojego pierwszego gola w barwach Śląska.


jeżeli ktoś w tym momencie pomyślał, iż dwa gwałtownie stracone gole podłamią Pogoń, był w błędzie. Szczecinianie nie zamierzali tracić czasu i zaledwie trzy minuty później znów prowadzili. Skuteczną główką popisał się Koulouris i choć znów niezbędna okazała się weryfikacja VAR, to tym razem Grek mógł cieszyć z piątego gola w tym sezonie.


W przerwie Jacek Magiera zdecydował się na zmianę. Aleksandra Paluszka zastąpił Simeon Petrov. To była jednak jedynie roszada personalna. Obraz gry się nie zmienił. przez cały czas inicjatywę mieli gospodarze, a goście ograniczali się do prób kontrataków. Po jednym z nich mogli doprowadzić do wyrównania. Sebastian Musiolik nie znalazł jednak sposobu Cojocaru.


Czytaj także:


Przegrywali 0:1, to była 94. minuta. Frankowski podszedł do rzutu karnego


Śląskowi brakowało tego, czego w poprzednich spotkaniach - dokładności w ostatniej fazie boiska. choćby w momentach, kiedy wrocławianie przedostawali się pod pole karne Pogoni, nie potrafili zagrozić jej bramkarzowi. Na boisku pojawili się rezerwowi - Tudor Baluta i Arnau Ortiz, ale zanim na dobre zadomowili się na murawie, Pogoń znów mogła cieszyć się z dwubramkowego prowadzenia. Wprowadzony zaledwie kilka chwil wcześniej Alexander Gorgon zdecydował się na strzał z dystansu. Uderzenie było bardzo precyzyjne, a zasłonięty Leszczyński jedynie odprowadził piłkę wzrokiem.


To był jednak mecz, który wymykał się wszelkim ramom. Wrocławianie pod koniec spotkania próbowali już prostych środków. Chcieli wykorzystać warunki fizyczne swoich obrońców, którzy w tym sezonie wyjątkowo często wcielali się w role strzelców. Nie inaczej było i tym razem. W roli asystenta wystąpił Mateusz Żukowski, a w polu karnym najwyżej wyskoczył Simeon Petrov. Bułgar - tak jak w spotkaniu eliminacji Ligi Konferencji Europy z Rigą - trafił do siatki, a to zwiastowało emocje.


Zamiast wyrównania kibice obejrzeli... przebudzenie Pogoni. Najpierw poprzeczkę obił rezerwowy Olaf Korczakowski, a chwilę później Efthimis Koulouris wykorzystał dośrodkowanie, wygrał pojedynek z Petkovem i strzałem głową pokonał Leszczyńskiego. Piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki. To był ostatni istotny akord tego spotkania.
Oba zespoły czeka przerwa na mecze reprezentacji. Do ligowej rywalizacji jako pierwsza wróci Pogoń, która 14 września pojedzie na południe kraju. Zmierzy się z rewelacyjnie spisującą się Cracovią. Wrocławianie dwa dni później na własnym stadionie zamkną 8. kolejkę. 16 września w meczu ze Stalą Mielec, która kilka dni temu zwolniła trenera, spróbują przełamać niekorzystną passę i wygrać pierwszy mecz w tym sezonie.
Pogoń Szczecin - Śląsk Wrocław 5:3 (3:2)


Gole: Fredrik Ulvestad'9, Kamil Grosicki21, Efthimis Koulouris'40'90, Alexander Gorgon'66 - Aleks Petkov'33, Sebastian Musiolik'37, Simeon Petrov'83
Pogoń: Cojocaru - Lis (75'Lisowski), Wahlqvist, Borges, Koutris - Kurzawa (85'Gamboa), Ulvestad - Bichakhchyan (85'Korczakowski), Przyborek (59'Gorgon), Grosicki (k) (75'Łukasiak) - Koulouris
trener: Robert Kolendowicz
Śląsk: Leszczyński - Żukowski, Paluszek (46'Petrov), Petkov (k), Guercio (58'Macenko) - Pokorny - Ince (65'Ortiz), Cebula (65'Baluta), Schwarz, Nahuel (80'Rejczyk) - Musiolik


trener: Jacek Magiera


Stadion im. Floriana Krygiera
widzów: 19794
sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa)
żółte kartki: Przyborek - Guercio, Żukowski
Idź do oryginalnego materiału