W materiach z cyklu „Oko na grę” w każdym oficjalnym meczu Lecha Poznań baczniej obserwowany jest przez nas wybrany wcześniej zawodnik Kolejorza. W każdym spotkaniu wybrany piłkarz zostaje poddawany naszej analizie, w tym często także statystycznej. Najpóźniej kilka godzin po meczu publikowane są wnioski na temat jego gry + ogólna ocena występu przeciwko danemu rywalowi.
W sobotni wieczór niespodziewanie w pierwszym składzie Lecha Poznań znalazł się nieobecny w listopadzie Afonso Sousa. Jego występ od początku był dobrą okazją, aby Portugalczyk pierwszy raz w tym sezonie i pierwszy raz od 1 maja znalazł się pod obserwacją w ramach cyklu „Oko na grę”.
Opis gry:
Występ Afonso Sousy w meczu z Koroną Kielce był dużą niespodzianką. Portugalczyk wcześniej ostatni raz wyszedł w pierwszym składzie 1 października w Szczecinie, a ostatni raz zagrał 21 października, kiedy kilkanaście minut po wejściu z ławki rezerwowych zasłabł pauzując później przez kilkanaście dni. Niedawno był choćby mecz, w którym zdrowy Afonso Sousa nie załapał się do dwudziestki, bowiem według Johna van den Broma – „zawodnik nie był przygotowany fizycznie na występ”. Wczoraj filigranowy ofensywny pomocnik pojawił się w wyjściowej jedenastce w miejsce Filipa Marchwińskiego.
Afonso Sousa pojawił się za „Marchewę” na zmarzniętej i nierównej płycie boiska musząc od początku radzić sobie przede wszystkim ze śniegiem, który dla Portugalczyka jest nowością. Od pierwszych minut było widać problemy Sousy w odnalezieniu się na murawie. 23-latek nie brał na siebie ciężaru rozegrania piłki, fizycznie nie miał szans z Takacem czy Hofmeisterem, w takim meczu, na takiej trawie bardziej przydatny za plecami Mikaela Ishaka byłby Filip Szymczak, jednak rówieśnika Filipa Marchwińskiego zabrakło w Kielcach.
Mecz z Koroną Kielce był bardzo trudnym spotkaniem do obserwacji kogokolwiek. Afonso Sousa nie rzucał się w oczy, biegając w środkowej strefie często był słabo zauważalny. W pierwszej połowie Portugalczyk pokazał się raz w 20 minucie, gdy efektowną sztuczką techniczną chciał zgubić przeciwnika, ale został przez niego sfaulowany. Sousa nie czuł się dobrze w odbiorze, w rozegraniu piłki, szło odnieść wrażenie, iż męczy się na murawie, choć ambicji nie można było mu odmówić.
Prawonożny rozgrywający przez 60 minut wykonał 18 podań (15 celnych), miał 2 długie zagrania, oddał jeden strzał, stoczył 9 pojedynków (4 wygrał), raz faulował i sam 4 razy był faulowany. Suche liczby nie są złe, a ponad 80% celnych zagrań na tle drużyny Lecha Poznań to choćby bardzo dobry rezultat. Niemniej inni środkowi pomocnicy Kolejorza bardziej rzucali się w oczy niż Afonso Sousa, przykładowo Radosław Murawski, który także grał przez godzinę miał prawie 2 razy więcej kontaktów z futbolówką aniżeli Portugalczyk.
Każdy widział, jak wyglądało to spotkanie oraz w jakiej sytuacji ostatnio był Afonso Sousa. Jego wczorajsza gra nie porwała, ale przez trudne warunki atmosferyczne i ostatnie problemy zdrowotne Portugalczyka szukającego formy nie należy oceniać go zbyt surowo. Wyjściowa nota w postaci trójki pasuje do sobotniej gry naszego rozgrywającego, który ma za sobą ciężki, być może najcięższy mecz od momentu przyjścia do Lecha Poznań.
Ocena gry: 3
>
Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat)
<