Josh Grajczonek urodził się 5 lutego 1990 roku w australijskim mieście Townsville. Polsko brzmiące nazwisko nie jest przypadkiem, bowiem jego dziadkowie wyemigrowali na Antypody po II wojnie światowej. Sam w 2012 roku otrzymał polskie obywatelstwo, natomiast sześć lat później zdał polską licencję.
Już od najmłodszych lat odnosił sukcesy, wygrywając jeszcze jako junior mistrzostwo stanu Queensland czy też brązowy medal młodzieżowych indywidualnych mistrzostw Australii. Bardzo gwałtownie trafił też do Wielkiej Brytanii, bowiem już w wieku 18 lat podpisał kontrakt z Glasgow Tigers. Niedługo potem zadebiutował też w najwyższej klasie rozgrywkowej, jadąc dwa mecze w barwach Belle Vue Aces.
Solidna jazda w brytyjskich rozgrywkach nie mogła umknąć uwadze polskich działaczy i w 2013 roku pojechał dwa spotkania w II-ligowej Polonii Piła. Spisał się jednak fatalnie, zdobywając zaledwie trzy punkty z bonusem w siedmiu biegach. To sprawiło, iż wypadł z orbity zainteresowań polskich klubów na następne trzy lata.
Hegemon brytyjskich rozgrywek
Nie oznacza to jednak, iż Grajczonek w tym czasie próżnował. W latach 2013-2015 aż trzykrotnie wygrywał w Elite League, a w 2013 sięgnął po triumf w Premier League. Rok później, w 2016, wobec problemów kadrowych reprezentacji Australii, zadebiutował w Drużynowym Pucharze Świata. Został powołany na finał odbywający się na torze w Manchesterze, jednak Grajczonek nie zdobył w nim punktów, a „Kangury” zajęły ostatnie miejsce.
W 2017 roku otrzymał pierwszą poważną szansę w Polsce. Wówczas odważnie postawili na niego działacze rzeszowskich „Żurawie”, a on kiedy był zdrowy, odwdzięczał się niezwykle skuteczną jazdą, zdobywając średnio 2 punkty na bieg. Pojechał jednak tylko w ośmiu spotkaniach.
Wobec spadku Stali Rzeszów do drugiej ligi, Grajczonek zmienił otoczenie i jego nowym pracodawcą został Orzeł Łódź. Tam jednak nie brylował i postanowił przed sezonem 2019 powrócić na Podkarpacie. Okazało się jednak, iż rzeszowianie nie przystąpią do ligi, więc Josh stał się wolnym zawodnikiem. Pod koniec lutego podpisał kontrakt z odradzającą się Polonią Bydgoszcz.
Został lokalną gwiazdą i…zakończył karierę
Decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę dla obydwu stron. Grajczonek był liderem z prawdziwego zdarzenia, a niemal do perfekcji opanował ścieżki toru w Bydgoszczy. Był tam zarówno efektowny, jak i efektywny, notując blisko 2,5 punktu na bieg. Ponadto przez swoje niezwykle pogodne usposobienie stał się jednym z ulubieńców miejscowej publiczności. Miał ogromny wkład w awans bydgoszczan na zaplecze Ekstraligi.
Miał pomóc Polonii na drugim szczeblu rozgrywkowym i być jej podstawowym zawodnikiem. Niestety, rok 2020 to początek pandemii koronawirusa. Australijczyk z polskim paszportem wrócił więc na Antypody i znalazł tam pracę w kopalni złota. Jak się okazało, praca fizyczna okazała się być dla niego na tyle satysfakcjonująca, iż został w Australii na stałe. Nie powrócił już do ligowego ścigania, w tej chwili jedynie sporadycznie startuje w turniejach u siebie w kraju.
