Sześć dni po dyskwalifikacji w półfinale biegu na 1500 metrów mistrz olimpijski Cole Hocker pokazał, iż potrafi podnieść się po niepowodzeniu. Na zakończenie lekkoatletycznych Mistrzostw Świata w Tokio wygrał bieg na 5000 metrów jako drugi Amerykanin w historii.
Od początku biegu tempo nadawali Amerykanie – Hocker, Grant Fisher i Nico Young. W czołówce trzymali się też Etiopczycy Hagos Gebrhiwet i Biniam Mehary, Belg Kimeli i Australijczyk Ky Robinson. Hocker prowadził tylko na pierwszych 500 m, później biegł w środku stawki, oszczędzając siły na finisz.
Wyścig był bardzo dynamiczny, prowadzenie zmieniało się wielokrotnie. Na 3000 m pierwszy był Fisher, a później na czoło wyszedł broniący tytułu Jakob Ingebrigtsen z Norwegii. Próbował uciec rywalom, ale gwałtownie opadł z sił i nie zdołał utrzymać przewagi.
fot. Diogo Cardoso for World Athletics
Na ostatnim kółku prowadził Mehary, a za nim biegli Kimeli i Gressier. Hocker był piąty, ale wtedy rozpoczął swój atak. Na ostatnich 200 m przyspieszył i na prostej wyprzedził wszystkich. Amerykanin wpadł na metę z wielką energią i pewnym zwycięstwem, które dał mu wynik 12:58.30. Wyprzedził Belga Isaaca Kimeliego (12:58.78) i Francuza Jimmy’ego Gressiera (12:59.33), który wcześniej triumfował na 10 000 m.
To dopiero drugi raz w historii, kiedy zawodnik z USA zdobył tytuł mistrza świata na tym dystansie, wcześniej dokonał tego Bernard Lagat w 2007 roku, również w Japonii. Dzięki temu zwycięstwu Cole Hocker zapewnił sobie start w dwóch konkurencjach na nadchodzących World Athletics Ultimate Championship – 1500 m (dzięki złotu olimpijskiemu) i 5000 m (dzięki wygranej w Tokio).
Norweg Ingebrigtsen zakończył rywalizację dopiero na dziesiątym miejscu, a doświadczony Gebrhiwet był trzynasty.
Źródło: World Athletics, red
fot. w nagłówku Mattia Ozbot for World Athletics