Iga Swiątek na Australian Open dotarła do półfinału, gdzie przegrała z późniejszą triumfatorką Madison Keys. Mecz wcześniej Polka bez najmniejszych problemów pokonała Emmę Navarro 6:1, 6:2, ale w meczu nie zabrakło kontrowersji. Po błędzie sędziowskim wiceliderce światowego rankingu przyznano punkt, chociaż piłka dwukrotnie obiła się po jej stronie kortu i punkt powinien trafić do rywalki.
REKLAMA
Zobacz wideo Cristiano Ronaldo: Najlepszy w historii jestem ja
Znany dziennikarz nie odpuszcza Idze Świątek. Kolejny raz zarzuca oszustwo
Punkt po podwójnym odbiciu został przyznany Świątek niesłusznie, ale Polka wygrała spotkanie bardzo łatwo i nie miał on wielkiego znaczenia. Niedługo po meczu mocno wściekł się na to dziennikarz Jon Wertheim ze "Sports Illustrated" i poświęcił tej sytuacji wymowny komentarz.
"Nawet jeżeli przyjąć za pewnik Świątek, iż nie była pewna, czy jej uderzenie było prawidłowe - zwróćcie uwagę na jej brak celebracji po "wygraniu" tego punktu - dlaczego nie miałaby ustąpić pola przeciwniczce? jeżeli przyzna rację, to będzie to wielki gest sportowy. jeżeli wygra mecz, nagłówek brzmi: Świątek wykazuje się uczciwością w drodze do zwycięstwa w ćwierćfinale. Zamiast tego pozostawia nieprzyjemny posmak w ustach wielu" - pisał wówczas dziennikarz.
Od czasu tego artykułu minął już ponad tydzień, a Wertheim przez cały czas nie odpuszcza Polce i nie może pogodzić się z niesłusznie zdobytym punktem. Tym razem w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet wyjaśnił powody tak dużego zainteresowania tą sprawą.
- Żeby było jasne - nie uważam, iż to gracze powinni ponosić ciężar podejmowania decyzji sędziowskich. Tenis ma technologię, która pozwala na eliminowanie błędów... to szaleństwo. Widzimy, jak punkty są przyznawane błędnie, a kilka sekund później dostajemy potwierdzenie pomyłki. Ale czy to był Jack Draper w Cincinnati, Milos Raonic w Kanadzie kilka lat temu, czy Iga w Australii - zastanawiam się, dlaczego gracze w sytuacjach niepewności nie dają przeciwnikowi korzyści - zaczął amerykański dziennikarz.
Dalej wprost przyznał, iż Świątek lepiej wyszłaby na tej sytuacji, gdyby oddała przeciwniczce punkt. - W najgorszym przypadku stracą punkt, ale zyskują ogromną wartość reputacyjną… Nie mam nic przeciwko Idze - jest prawdziwą mistrzynią - ale wyobraźmy sobie, iż oddałaby ten punkt. Stałoby się to tematem międzynarodowych wiadomości - podsumowuje Wertheim.
Być może faktycznie Świątek zyskałaby więcej, gdyby oddała punkt, bo i tak wygrała spotkanie bardzo łatwo. Warto przypomnieć jednak, iż to nie tenisiści, a sędziowie są od rozstrzygania kontrowersji na korcie. Polka nie miała obowiązku oddać punktu rywalce.