O tym, co wydarzyło się w ekstraklasie, piszą choćby w Rosji. "Szaleństwo"

4 godzin temu
Zdjęcie: screen: Canal + online


- Taki scenariusz rzadko spotyka się choćby w drogich hollywoodzkich filmach - tak sytuację z meczu Rakowa Częstochowa z Pogonią Szczecin opisuje... rosyjski portal sport-express.ru. Kuriozalne sceny z doliczonego czasu gry z Matejem Rodinem w roli głównej odbiły się szerokim echem nie tylko w naszym kraju. Rosjanie piszą wręcz o "szaleństwie w Polsce".
Matej Rodin znalazł się na ustach kibiców z całej Polski po tym, co zrobił w końcówce meczu Rakowa Częstochowa z Pogonią Szczecin. Chorwacki obrońca zdobył dwie bramki, w tym jedną nieuznaną i zarobił czerwoną kartkę. A wszystko to działo się już po upłynięciu stu minut meczu... Sytuacja była tak absurdalna, iż wieści o niej dotarły choćby do Rosji.


REKLAMA


Zobacz wideo Wojciech Szczęsny na ławce?! Kibice odpowiadają Flickowi


To, co zrobił obrońca Rakowa, przekracza ludzkie pojęcie. Rosjanie reagują
W 10. minucie doliczonego czasu Rodin trafił do siatki na 1:0, po czym w geście triumfu ściągnął koszulkę i za karę obejrzał żółty kartonik. Jak się później okazało, był w tej sytuacji na spalonym. Zgodnie z przepisami sędzia gola anulował, ale kary już nie. Minęły jednak trzy minuty i ten sam piłkarz strzelił gola raz jeszcze, wykorzystując dośrodkowanie Otieno. Tym razem zrobił to już w prawidłowy sposób i dał swojej ekipie wygraną 1:0. Problem w tym, iż postanowił powtórzyć "cieszynkę", a co za tym idzie, zobaczył drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę.


O zachowaniu zawodnika Rakowa dyskutuje się już nie tylko w Polsce, ale i poza jej granicami. Jak opisuje rosyjski portal sport-express.ru., "stało się jednym z najbardziej niezwykłych wydarzeń tego piłkarskiego weekendu". Już w tytule mogliśmy przeczytać o "szaleństwie w Polsce". "Taki scenariusz rzadko spotyka się choćby w drogich hollywoodzkich filmach" - opisywano dalej.
Rosjanie piszą o meczu w polskiej ekstraklasie. "Rozśmieszył się prawie wszystkich"
Rosjanie przypomnieli, iż dla Rodina strzelanie goli należy raczej do "rzadkich przypadków". Ostatni raz ta sztuka udała mu się 11 marca 2023 r. jeszcze w barwach belgijskiej Ostendy. To, co zrobił później, potraktowano jako wyjątkowy absurd. "Wydaje się, iż epizod rozśmieszył się prawie wszystkich uczestników spotkania" - czytamy.


Słowo "prawie" jest tu jak najbardziej na miejscu, bo do śmiechu nie było Markowi Papszunowi. Trener Rakowa, gdy wszyscy świętowali, był na Rodina wściekły. Jednak, jak spuentowali Rosjanie, "pomimo czerwieni, [Rodin] przyniósł swojej drużynie zwycięstwo, czym zasłużył na oklaski fanów".
Idź do oryginalnego materiału