Kolejna "przepowiednia" Kowalczyka ws. Szczęsnego w Barcelonie. "Nie będzie"

6 godzin temu
Zdjęcie: Fot. REUTERS/Albert Gea, screen https://www.youtube.com/watch?v=dzDaxHmYRqs


Wojciech Szczęsny wciąż nie zadebiutował w barwach FC Barcelony. W niedzielny wieczór polski bramkarz cały mecz przeciwko Sevilli przesiedział na ławce rezerwowych. W tym czasie między słupkami w zespole Hansiego Flicka stał Iniaki Pena, choć jeszcze przed przerwą reprezentacyjną wielu ekspertów spekulowało, iż to Szczęsny zostanie podstawowym golkiperem. Innego zdania od początku całej "sagi" był Wojciech Kowalczyk, który znów wypowiedział się nt. przyszłości swojego rodaka w Katalonii.
- Tak, przygotowywałem się przez te dwa tygodnie, aby być gotowym. To, czy zagram, czy nie, to decyzja trenera, którą muszę uszanować, ale trenuję, aby zagrać w tym meczu i mentalnie jestem już gotowy - mówił w piątek Wojciech Szczęsny, który przerwę na mecze międzypaństwowe wykorzystał na powrót do optymalnej formy. W takiej sytuacji wydawało się, iż Hansi Flick da zadebiutować Polakowi już w niedzielę w domowym starciu z Sevillą. W końcu we wcześniejszych spotkaniach Iniaki Pena był dosyć niepewny w bramce, co jeszcze bardziej działało na korzyść naszego golkipera.


REKLAMA


Zobacz wideo Świątek bez trenera! Pożegnała się z Wiktorowskim


Kowalczyk przemówił ws. Szczęsnego. Jego słowa znów okażą się prorocze?
Tymczasem niemiecki trener już dzień przed pierwszym gwizdkiem powiedział wprost, kto w najbliższych meczach będzie numerem jeden w bramce Barcelony. - Nie planujemy zmiany bramkarza z powodu Ligi Mistrzów. Nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć, ale planujemy, iż jutro i w środę zagra Inaki Pena. Jesteśmy też szczęśliwy, iż Szczęsny jest z nami. To dobrze, iż mówi [Szczęsny - przyp. red.], iż jest gotowy do gry. Nie ma jednak powodu, dla którego Inaki Pena miałby nie grać - podkreślił.


I tak też się stało. W niedzielę Wojciech Szczęsny cały mecz z Sevillą (5:1) spędził na ławce rezerwowych. Scenariusz, który wydawał się mało prawdopodobny, niestety się spełnił. Do grona ekspertów, którzy bardziej "na chłodno" podchodzili do roli 34-latka w Barcelonie od początku jego sensacyjnego transferu, należy Wojciech Kowalczyk. Były reprezentant Polski już kilka tygodni temu podkreślał, iż Szczęsny nie wskoczy od razu między słupki, a Hiszpanie nie będą chętni, aby natychmiastowo wypchnąć z bramki Iniakiego Penę.
Według byłego napastnika Legii Warszawa i Realu Betis były bramkarz naszej kadry będzie mógł liczyć na pojedyncze występy, a szkoleniowiec katalońskiej ekipy będzie rotował bramkarzami. - Pewnie Wojtek będzie troszeczkę bronił w meczach Barcelony. Pamiętajmy, zostało jeszcze siedem miesięcy rozgrywek, 28 kolejek ligowych, jest na początku stycznia przynajmniej jeden mecz Superpucharu, a mogą być dwa, Puchar Króla, minimum sześć meczów Ligi Mistrzów - wyliczał Kowalczyk podczas programu w Kanale Zero.


- Dostanie szansę - to nie ulega wątpliwości. Tylko ja wiem, iż Polacy życzeniowo podeszli do tego, iż Szczęsny jest lepszym bramkarzem od Peni musi od razu zostać numerem jeden. Tak się w tych klubach nie za bardzo dzieje. Mógłby być numerem jeden, gdyby został ściągnięty zaraz po mistrzostwach Europy - uzupełnił. Następnie Wojciech Kowalczyk tłumaczył, iż skoro wcześniej Pena był rezerwowym ter Stegena, to naturalną koleją rzeczy jest jego awans podczas kontuzji Niemca. Oprócz tego jego zdaniem sam wracający do zdrowia golkiper mógł podpowiedzieć Flickowi, aby postawił na 25-latka. Co więcej, trener - według Kowalczyka - mógłby narazić się szatni, wyrzucając natychmiastowo Penę z bramki i stawiając na Szczęsnego.


Na koniec ekspert podkreślił, iż w tak krótkim czasie polski bramkarz nie mógł wrócić do odpowiedniej formy fizycznej. - Bądźmy poważni, Hansi Flick nie rozwali szatni tak grającej Barcelony [...] Szczęsny będzie bronił w ważnych meczach, ale nie będzie gwarantowaną jedynką - podsumował.
Idź do oryginalnego materiału