Iga Świątek (1. WTA) po kilkutygodniowej przerwie wraca do rywalizacji. Polka przystępuje do Wimbledonu z nadzieją na poprawienie swojego najlepszego wyniku - w poprzednim sezonie dotarła tam do ćwierćfinału. To nie będzie proste zadanie, ale nie z takimi dawała sobie radę. Również poza kortem.
REKLAMA
Zobacz wideo Ania Lewandowska na trybunach w Dortmundzie! Wsparcie dla kapitana
Iga Świątek dostała wyzwanie od organizatorów Wimbledonu. Zaczęło się od wpadki
W trakcie turnieju organizatorzy zapraszają zawodników do licznych medialnych aktywności. Tym razem Świątek miała za zadanie stworzyć perfekcyjnego tenisistę. Cała zabawa polegała na tym, iż po wylosowaniu postaci musiała przypisać ją do poszczególnej cechy. Na początek trafiła Serenę Williams i bez zastanowienia powiedziała "wszystko". Ostatecznie wskazała na serwis, jednak okazało się, że... zapomniała zatwierdzić ten wybór. - Zrobiłam to źle, prawda? - spytała się.
Gdy już 23-latka zrozumiała, jak dokładnie działa ta zabawa, rozpoczęła tworzenie swojego idealnego zawodnika. Zaczęła od swoich dwóch wielkich rywalek - od Jeleny Rybakiny wzięła serwis, a od Coco Gauff bekhend. Następnie wylosowała Carlosa Alcaraza. - O mój Boże - westchnęła i po chwili namysłu wskazała na jego technikę uderzenia.
Iga Świątek stworzyła idealnego tenisistę. Musiała ocenić samą siebie. "Jestem zadowolona"
Od Marii Szarapowej Świątek wzięła mentalność. Po chwili została zaskoczona, gdyż wylosowała samą siebie. Początkowo zareagowała śmiechem, a potem musiała się zastanowić, co wybrać. - Forhend to dobry wybór, ale na trawie... Ale niech będzie forhend - powiedziała. Na koniec została jej kategoria szybkość, do której musiał zostać przypisany Rafael Nadal. - To ma sens. Jestem zadowolona z moich wyborów - skwitowała Polka.
Gdyby Świątek pokazała kombinację takich cech w Wimbledonie, bez problemu sięgnęłaby po tytuł. Na początek czeka ją mecz z Sofią Kenin (49. WTA), który zostanie rozegrany we wtorek po południu. Relacja tekstowa na Sport.pl oraz w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.