Domen Prevc 30 marca w ostatnim konkursie Pucharu Świata w okresie wprawił świat skoków narciarskich w osłupienie. Na słynnej Letalnicy w Planicy poszybował aż na 254,5 m i o metr poprawił oficjalny rekord świata w długości skoku. Poprzedni z 18 marca 2017 r. należał do Austriaka Stefana Krafta i padł w norweskim Vikersund. Osiągnięcie Prevca mocno podrażniło ambicje Norwegów i nie zamierzają tego tak zostawić.
REKLAMA
Zobacz wideo DevelopRes Rzeszów zwycięski w pierwszym meczu finałowym TAURON Ligi. Katarzyna Wenerska: Jeszcze bardzo daleko
Norwegowie idą po rekord świata. "Gdyby w Vikersund udało się coś zmienić..."
Niedługo po konkursie w Planicy w norweskich mediach rozpoczęły się spekulacje, czy aby na pewno wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. Tamtejszy komentator Peter Tenstad zarzucał nawet, iż kombinezon Prevca "napełniał się powietrzem i nadmuchiwał niczym balon". - Nie sądzę, żeby postępowali zgodnie z procedurami, jeżeli chodzi o kontrole wstępne, i iż powinni być bardziej rygorystyczni. Kiedy widzisz, co stało się w Planicy, to wydaje mi się bardzo dziwne, iż uszło im to na sucho - twierdził z kolei były skoczek Andreas Stjernen.
Oskarżenia Norwegów nie miały jednak żadnego znaczenia. Jak na ironię to ich skoczkowie byli wówczas zawieszeni za manipulowanie sprzętem na mistrzostwach świata w Trondheim, a całą aferę ujawnił dziennikarz Sport.pl Jakub Balcerski. Na narzekaniu się jednak nie skończyło. Teraz Norwegowie chcą zrobić wszystko, by rekord znów należał do nich.
Otwarcie przyznał to dyrektor ds. skoków norweskiej federacji Jan-Erik Aalbu w rozmowie z "Dagbladet". -Widzieliśmy, iż w Planicy padł nowy rekord świata i myślę, iż byłoby wspaniale, gdyby w Vikersund udało się coś zmienić w profilu skoczni, tak aby zeskok stał się trochę większy i abyśmy mogli odzyskać rekord świata - powiedział.
Norwegowie zapowiadają skoki na ponad 300 m! "Jestem absolutnie przekonany"
Aalbu nie ma wątpliwości, iż jest to możliwe. - Nic nie wskazuje na to, iż nie można już dalej latać na nartach. Widzieliśmy skoki na odległość prawie 300 metrów. Najważniejsze jest zapewnienie bezpieczeństwa - wyjaśnił, nawiązując do skoku na 291 m Ryoyu Kobayashiego. Japończyk uzyskał taką odległość w maju zeszłego roku na Islandii, ale FIS nie uznała tego rekordu. - jeżeli cofniemy się o dwadzieścia lat, to nikt nie sądził, iż można skoczyć na odległość większą niż 200 metrów. Teraz skaczą już ponad 250 metrów. Jestem absolutnie przekonany, iż zobaczymy skoki o długości ponad 300 metrów - zapowiedał norweski działacz.
Na koniec Aalbu dostał pytanie, czy nie ma obaw, iż tak dalekie loty będą stanowić dla zawodników zagrożenie. - Nie, nie ma. Traktujemy to bardzo poważnie. Najważniejszym czynnikiem wpływającym na bezpieczeństwo jest wiatr, ale jury doskonale radzi sobie z dbaniem o ten aspekt - podsumował.