Aryna Sabalenka szła jak burza przez turniej w Indian Wells, ale w półfinale trafiła na zdecydowanie większe wyzwanie. Jej rywalką była Madison Keys, która niedawno pokonała Białorusinkę w finale Australian Open 6:3, 2:6, 7:5.
REKLAMA
Zobacz wideo Kamery są prawie wszędzie. "Świątek będzie musiała się tłumaczyć"
30-letnia Amerykanka zanotowała przed tym meczem serię 16 zwycięstw z rzędu - wygrała w tym roku także turniej w Adelajdzie. To jej najlepszy okres w karierze. Po triumfie wielkoszlemowym zdecydowała się na przerwę od startów, by dojść do zdrowia. Po imprezach na Bliskim Wschodzie wróciła w Kalifornii do rywalizacji i nie straciła formy.
Czytaj także: Jak Świątek przegrała z Andriejewą?
Takiego przebiegu pierwszego seta nikt się nie spodziewał. Po 23 minutach Białorusinka zwyciężyła 6:0! - Ja przecieram oczy ze zdziwienia. Przygotowana jest niesamowicie. To rakieta numer jeden na świecie, ale nie wiem, co mogłaby zrobić Madison Keys - komentowała Klaudia Jans-Ignacik.
Co za występ Sabalenki
Sabalenka robiła, co chciała. Mocne serwisy, płaskie zagrania - wszystko wchodziło. Keys próbowała odpowiedzieć, ale myliła się lub po prostu siła ognia rywalki była zbyt wielka. Za tak dobrze dysponowaną Białorusinką ciężko nadążyć. Po 23 minutach prowadziła 1:0 w setach, prawdziwy koncert.
Po zakończeniu partii usłyszeliśmy od komentatorów: "Keys musi to potraktować jak rozgrywkę, zapomnieć, na nowo budować pewność siebie i grę. Nie ma innego wyjścia".
To było jednak bardzo trudne do wprowadzenia w życie. Amerykanka wygrywała pojedyncze piłki, ale nie potrafiła zbudować sobie jakiejkolwiek przewagi, brakowało jej rytmu, nie było jak załapać się na grę. Głównie w tym zasługa rakiety numer jeden, która trafiała z bekhendu, forhendu, slajsa, po prostej czy po skosie. W grze Białorusinki nie było słabych punktów.
Przed tym meczem Keys zdawała się być bardziej ograna, bo miała za sobą w turnieju już trudniejsze pojedynki z Elise Mertens czy Donną Vekić, wygrane dopiero po trzech setach. Sabalenkę spotkała w półfinale pierwsza weryfikacja, a egzamin zdała celująco. - Żal patrzeć na Madison - przyznali komentatorzy.
Kto zwycięży w finale?
W półfinałach tegorocznej edycji imprezy w Kalifornii spotkały się cztery najlepsze tenisistki tego sezonu według rankingu WTA Race obejmującego wyniki tylko z 2025 roku. W pierwszym półfinale Iga Świątek i Mirra Andriejewa grały na zbliżonym poziomie. W drugim różnica między Sabalenką a Keys była gigantyczna.
W drugiej partii Keys uratowała honor, wygrywając gema przy stanie 0:5. Utrzymała wtedy serwis, kibice nagrodzili ją wielkimi brawami. Na więcej nie było ją jednak stać tego dnia. Sabalenka wygrała po 52 minutach zaskakująco jednostronnego widowiska.
Tym samym Aryna Sabalenka awansowała do finału imprezy WTA 1000 w Kalifornii, w którym czeka już Mirra Andriejewa. Białorusinka ma szansę na drugi tytuł w tym sezonie po sukcesie w Brisbane, podobnie jak Rosjanka, która niedawno była najlepsza w Dubaju. Która z nich zwycięży? Spotkanie finałowe rozpocznie się w niedzielę od godziny 19:00 czasu polskiego. Transmisja w Canal+ Sport, relacja w Sport.pl.