Tylko trzy kluby grające przez cały rok 2025 w Ekstraklasie, zdobyły w niej w tym czasie mniej punktów od Legii. Mniej bramek w tym sezonie od CWKS-u strzeliły tylko Arka i Piast. Choć strzałów oddaje bardzo dużo, warszawska drużyna jest najgorsza pod względem celności w całej lidze, a Rajović jest pod tym względem najsłabszy ze środkowych napastników! Każdy z pozostałych siedemnastu klubów ma zawodnika z co najmniej czterema golami. Poza Legią. Każdy ma choć jednego gracza z pięcioma punktami w klasyfikacji kanadyjskiej. Legia nie ma żadnego z choćby czterema.
Fatalne statystyki strzeleckie Legii Warszawa
Legia pod względem liczby strzelonych goli, których ma osiemnaście, wyprzedza tylko Arkę (13) i Piasta (16), przy czym gliwiczanie rozegrali o jedno spotkanie mniej od warszawiaków. O połowę więcej bramek strzeliła choćby Lechia, a jeszcze bardziej bramkostrzelny od gdańszczan jest Radomiak.
Oficjalna strona Ekstraklasy podaje tak zwany współczynnik konwersji, czyli to, jaki procent strzałów celnych danej drużyny (bez zablokowanych) kończy się golem. W Zagłębiu wynosi on aż 21%. W Jagiellonii, Cracovii, Lechu czy Rakowie przekracza 15%.
Tylko w przypadku pięciu drużyn mniej niż co ósme uderzenie ich zawodników kończy się bramką. Tak źle jest ze skutecznością Korony, Piasta i Pogoni. W Arce golem kończy się mniej niż co dziewiąty strzał. Na ostatnim miejscu w tej klasyfikacji plasuje się… Legia, która 10,9% strzałów zamienia w bramki.
Oczekiwane gole wcale nie wyglądają tak źle
Ze wskaźnika goli oczekiwanych (xG, czyli excpected goals) wynika, iż Legia „powinna” strzelić więcej bramek. Patrząc na pozycje, z jakich jej gracze oddają strzały mogłoby ich być dwadzieścia dwie zamiast rzeczywistych osiemnastu. Jednak nie jest to jakaś olbrzymia różnica, bo wynosi zaledwie cztery trafienia. Znacznie bardziej pechowa jest Korona i Pogoń, które zdobywały odpowiednio pięć i sześć goli mniej, niż wynika z pozycji, z której oddawały strzały.
Inna sprawa, iż Zagłębie Lubin z xG równego 21 wyciągnęło aż 27 bramek, podobnie jak Jagiellonia, której wskaźnik oczekiwanych goli jest wręcz niższy od Legii.
Warszawiacy są w czołówce ligi pod względem ochoty do uderzeń na bramkę, których oddają średnio jedenaście na mecz. Wyższą średnią strzałów ma tylko Pogoń i Górnik. o ile weźmiemy jednak pod uwagę wyłącznie strzały celne, Legia spada aż na dziesiąte miejsce w tabeli, bo oddaje ich mniej niż 4,5 na mecz.
Przyczyna? Zaledwie 23% celnych strzałów na bramkę w wykonaniu Legii kończy się jej golem. Spośród wszystkich strzałów (także niecelnych) – tylko 6%. Pod oboma względami Legia jest najgorsza w całej Ekstraklasie!
Dużo strzałów, ale katastrofalnie złych
Kto jest winny takiego stanu rzeczy? W klasyfikacji strzelców Ekstraklasy najlepszy gracz Legii znajduje się na… trzydziestym miejscu. To Mileta Rajovic, który strzelił zawrotne trzy bramki. Każdy z pozostałych piętnastu zespołów w lidze ma choć jednego zawodnika, który strzelił przynajmniej cztery gole.
Górnik i Jagiellonia mają dwóch zawodników, którzy strzelili co najmniej sześć bramek. Są nimi Sondre Liseth i Ousmane Sow w Zabrzu oraz Jesus Imaz i Afimico Pululu w Białymstoku. W CWKS-ie jeden gracz przekroczył niebotyczny pułap dwóch ligowych trafień.
Asysty? Dwie zanotował tylko Bartosz Kapustka. Drugą z nich zaliczył w sobotę z Lechią. Dwudziestu trzech graczy Ekstraklasy ma ich więcej niż najlepszy gracz Legii. Klasyfikacja kanadyjska? Tu Legia idzie szeroką ławą. Aż trzech jej graczy zdobyło trzy punkty. Oprócz Kapustki i Rajovicia udało się to także Pawłowi Wszołkowi. Taki sam wynik osiągnął sprzedany przez CWKS do GKS-u Ilia Szkurin. W lidze jest pięćdziesięciu pięciu zawodników, którzy mieli udział przy większej liczbie goli, niż najlepszy pod tym względem zawodnik Legii… A pamiętajmy, iż Rajović i Wszołek po razie wykorzystali rzut karny.
Byli zawodnicy też nie strzelają
Sprawdziłem wszystkich uczestników Ligi Konferencji. Najlepszy strzelec w lidze krajowej tylko w dwóch klubach nie zdobył jeszcze trzech bramek – w AEK-u Ateny i Hamrun Spartans z Malty. Przy czym w obu tych krajach odbyło się znacznie mniej kolejek, niż w Ekstraklasie.
W sumie, to poza Szkurinem żaden inny napastnik, którego Legia pozbyła się latem, nie strzelił jesienią gola w lidze. Ani Alfarela w Grecji, ani Gual w Portugalii. Trudno poważnie traktowa dwa gole, które w rezerwach Stuttgartu zaliczył Jordan Majchrzak.
Każdy z pozostałych siedemnastu klubów Ekstraklasy ma choć jednego gracza, który strzelił i asystował łącznie pięć razy. Legia nie ma żadnego, który zaliczyłby choć cztery punkty w klasyfikacji kanadyjskiej.
Warto przy tym zaznaczyć, iż wskaźnik oczekiwanych goli samego tylko Milety Rajovicia wynosi ponad pięć. Więc gdyby wykorzystywał tylko te okazje, które sam miał, byłby znacznie wyżej w zestawieniu i to bez uwzględnienia jakichkolwiek ewentualnych asyst.
Pięć strzałów na mecz. Jeden gol
Spośród zawodników, którzy rozegrali co najmniej czterysta minut, na pierwszym miejscu pod względem strzałów oddanych na mecz jest w Ekstraklasie Wahan Biczachczian (średnio pięć strzałów na dziewięćdziesiąt minut), a na ósmym – Ermal Krasniqi, a więc gracze Legii. Obaj łącznie prawie pięćdziesiąt razy strzelali na bramkę. Zaowocowało to trzema golami. Lukas Klemenz z GKS-u osiem uderzeń zamienił na… cztery gole, ale on z kolei znajduje się na przeciwległym skraju anomalii statystycznych.
Jedyny gol Biczachcziana nie miał żadnego znaczenia przy wyniku 0:3 w Zabrzu:
Dwa gole w końcówce meczu w Zabrzu! Ousmane Sow ustrzelił dublet, a kilka minut później Vahan Bichakhchyan ładnym strzałem z dystansu pokonał Marcela Łubika!
Transmisja meczu w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/54KRMEj7C2 pic.twitter.com/imumU4G2Eq
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) October 5, 2025
W przypadku wszystkich napastników Ekstraklasy średnio około piętnastu procent ich strzałów kończy się bramkami, pomijając oczywiście rzuty karne, które zaburzają obraz. Jasne, iż nie każdy musi być Sebastianem Bergierem z Widzewa czy Eduardo Espiau z Arki, którzy co czwarte uderzenia zamieniają na gola.
Jednak żaden klasyczny środkowy napastnik naszej ligi, który rozegrał co najmniej dziewięćset minut, nie zanotował tego wskaźnika na poziomie gorszym niż 13%. Żaden poza Rajoviciem, który oddał ponad trzydzieści strzałów, z których dwa zamieniły się w gola (odliczamy bramkę z jedenastki). To skuteczność na poziomie sześciu procent. Wyższą ma… dziewięćdziesięciu zawodników Ekstraklasy. Jest wielu obrońców ze znacznie lepszymi liczbami pod tym względem.
Rozregulowane celowniki
Wśród zawodników z co najmniej dziesięcioma strzałami w tym sezonie, ich średnia celność (czyli to, jaka część uderzeń trafia w światło bramki) w lidze wynosi około 35%. ŻADEN gracz Legii nie przekracza tego wskaźnika. W przypadku Bartosza Nowaka z GKS-u celne są dwie trzecie strzałów. Kolejnych szesnastu zawodników trafia w światło bramki w co najmniej połowie przypadków.
Najlepszy w Legii pod tym względem Rajovic z 34% jest na… 67. miejscu w lidze, a wyprzedza go pięciu obrońców. Wśród trzydziestu zawodników z najbardziej rozregulowanym celownikiem czterech graczy ma tylko Legia (Krasniqi, Kacper Urbański, Kapustka i Vinagre) i Piast (Chrapek, Dalmau, Felix i Tomasiewicz). Sam Krasniqi w sobotę strzelał czterokrotnie ani razu nie trafiając w światło bramki.

Oczywiście pozostaje pytanie, gdzie są pozostali napastnicy Legii. Nsame jest już od trzech miesięcy kontuzjowany, a Antonio Čolak oddał jeden celny strzał na bramkę w tym sezonie. Oczywiście rozegrał kilka ponad sto minut. Ale spośród klasycznych środkowych napastników gorszy wynik od niego zanotowało grając ponad sto minut jedynie pięciu graczy, w tym Aleksander Buksa, który od września jest już graczem pierwszoligowej Polonii Warszawa.
Czarne Koszule zaliczyły właśnie czwarte zwycięstwo z rzędu i stały się poważnym kandydatem do baraży. Co bardziej niecierpliwi kibice Legii zaczęli się już zastanawiać, kto będzie najwyżej notowanym klubem stolicy za rok.
W tabeli za cały 2025 rok CWKS zdobył bowiem 40 punktów w 31 meczach. Spośród piętnastu drużyn, które grały w Ekstraklasie zarówno wiosną, jak i jesienią, gorszy dorobek punktowy mają zaledwie… trzy. To Widzew, Piast i Zagłębie, przy czym jeżeli lubinianie wygrają dziś z Pogonią, przeskoczą Legię, a gliwiczanie także mogą ją dogonić w zaległym spotkaniu.
Z jednej strony wszyscy w Legii chcieliby, aby ten rok już się skończył. Z drugiej – czy sytuacja przy Łazienkowskiej nie byłaby nieco lepsza, gdyby klub jednak postarałby się o… trenera?
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO O LEGII:
- Legia chce Papszuna… za darmo? Kolejne szczegóły negocjacji
- Piłkarz w gorzkich słowach o Legii. „Końca nie widać”
- Kowal o Legii: Piątkowski by psa nie wyprowadził na spacer
- Hit – Iordanescu był w szoku, iż trzeba analizować rywali
Fot. Newspix.pl

6 godzin temu















