Niezłomny charakter Biało-Czerwonych! Polki odwróciły losy meczu z Czeszkami

1 dzień temu

Reprezentacja Polski kobiet pod wodzą selekcjonera Arne Senstada wygrała z Czeszkami (28:25) w ramach drugiego dnia towarzyskiego turnieju w Chebie. Biało-Czerwone pokazały niezłomny charakter, w trakcie drugiej połowy odwracając losy meczu. W sobotę, na zakończenie zmagań, Polki zmierzą się z klubowymi wicemistrzyniami Czech, czyli drużyną Hazena Kynsvart.

Czechy – Polska 25:28 (15:13)

Polska: Zima 1, Płaczek, Wdowiak – Olek 2, Galińska 1, Kobylińska 9, Balsam 1, Matuszczyk, Górna 1, Tomczyk 2, Przywara, Cygan, Urbańska 2, Michalak 1, Uścinowicz 6, Jureńczyk, Nocuń 2.

Po czwartkowej wygranej nad Islandią (26:15) w bardzo dobrym stylu, Biało-Czerwone chciały pójść za ciosem także w spotkaniu z gospodyniami towarzyskiego turnieju w Chebie. “Mamy fajną drużynę, wyglądamy coraz lepiej, więc mam nadzieję, iż to my postawimy swoje warunki w tym meczu i wyjdziemy z niego zwycięsko” – zapowiadała Emilia Galińska.

W porównaniu do rywalizacji z Islandią, poprzeczka w starciu z Czeszkami wydawała się być zawieszona nieco wyżej. Nasze południowe sąsiadki typowano jako faworytki zmagań, za czym przemawiały niedawne wyniki Czeszek, które w ubiegłorocznych Mistrzostwach Świata 2023 doszły do ćwierćfinału. W piątek rywalki przystąpiły jednak do gry poważnie osłabione brakiem swojej liderki Markety Jerabkovej, która na co dzień broni kolorów bardzo mocnego duńskiego klubu Ikast Handbold i została królową strzelców wspomnianych mistrzostw.

W niepełnym składzie do piątkowego meczu przystąpiły także Polki. Względem starcia z Islandią, selekcjoner Arne Senstad nie mógł skorzystać z usług Natalii Nosek.

Pierwszy gol padł w piątek dopiero w 3. minucie, kiedy Czeszki otworzyły wynik spotkania. Dla Biało-Czerwonych inauguracyjną bramkę zdobyła natomiast bardzo dobrze dysponowana Monika Kobylińska, ale w tym momencie rywalki miały na koncie już dwa “oczka”.

Nie da się ukryć, iż to właśnie gospodynie szybciej weszły na odpowiednie tory, bo po 6. minutach gry prowadziły aż 4:1. Jak się miało potem okazać, była to zapowiedź falującej formy obu zespołów. Po lepszym fragmencie Czeszek przyszedł czas na inicjatywę Polek, które w 10. minucie, znów po rzucie Moniki Kobylińskiej, doprowadziły do remisu 4:4.

Podobny schemat miał powtórzyć się w trakcie pierwszej partii jeszcze raz. Po około kwadransie gry Czeski znów przypuściły atak, zdobyły cztery bramki z rzędu i wypracowały przewagę 9:5.

Biało-Czerwone ponownie potrafiły jednak znaleźć receptę na gospodynie i krok po kroku odrabiały straty, efektem czego Dagmara Nocuń rzuciła bramkę kontaktową w 29. minucie (13:14). Zanim zespoły udały się do szatni, Czeszki jeszcze raz potrafiły trafić do polskiej bramki, w której na przestrzeni czasu zmieniały się Barbara Zima i Adrianna Płaczek. O prowadzeniu Czeszek po pierwszym pół godzinie gry zadecydowała minimalnie lepsza skuteczność rzutów.

Po powrocie na parkiet gra toczyła się na bardziej wyrównanych warunkach w rytmie gol za gol, choć cały czas inicjatywę utrzymywały Czeszki. Gospodynie kolejny lepszy okres zanotowały kwadrans przed końcem meczu. Nasze przeciwniczki w tym czasie wykorzystywały każdy błąd Polek czy to w rozegraniu, czy w ramach finalizacji akcji, efektem czego rzuciły trzy gole z rzędu i zbudowały jak dotąd najwyższe w meczu prowadzenie 22:18.

Ambitne Polki nie zmierzały jednak składać broni i ponownie rzuciły się w pościg. Na wyrównanie stanu meczu Biało-Czerwone potrzebowały… siedmiu minut. Najpierw bramkę kontaktową zdobyła Marlena Urbańska, a kilka chwil później do remisu doprowadziła… Barbara Zima, która popisała się pięknym rzutem przez całą długość boiska (23:23).

Gdyby tego było mało, nie minęło kilkadziesiąt sekund, a Aleksandra Tomczyk kontynuowała wspaniałą passę i wyprowadziła Polki na prowadzenie (24:23)! Ostatnie minuty zapowiadały się wręcz pasjonująco.

W kluczowym fragmencie podopieczne selekcjonera Senstada zaprezentowały się wręcz po profesorsku. W trakcie ostatnich minut Polki zachowały zimną krew, nie popełniły w zasadzie żadnego błędu, dzięki czemu wygrały 28:25! Rewelacyjny występ ma za sobą kapitan reprezentacji Polski, Monika Kobylińska, która w całym meczu rzuciła aż dziewięć goli!

Na zakończenie towarzyskiego turnieju w Chebie Biało-Czerwone zmierzą się jeszcze z klubowymi wicemistrzyniami Czech, czyli drużyną Hazena Kynsvart, która w bieżącym sezonie będzie reprezentować swój kraj na poziomie Pucharu EHF Kobiet. Mecz odbędzie się w sobotę o godz. 12.45.

Idź do oryginalnego materiału