To była jedna z największych kontrowersji poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. Bayern Monachium grał na Bernabeu rewanżowy mecz z Realem Madryt w półfinale. Gospodarze prowadzili 2:1, a jako iż w pierwszym spotkaniu padł remis 2:2, monachijczycy potrzebowali jednego trafienia, by doprowadzić do dogrywki. W 13. minucie doliczonego czasu gry Bayern przeprowadził akcję, po której prowadzący to spotkanie Szymon Marciniak stał się w Niemczech wrogiem publicznym numer jeden.
REKLAMA
Zobacz wideo Rzeszowianki w finale mistrzostw Polski. Monika Fedusio: Musimy wyrównać rachunki
Jedna pochopna decyzja zebrała straszne żniwo
Do siatki trafił wówczas Matthijs de Ligt, ale Marciniak dosłownie na sekundy przed tym zdarzeniem odgwizdał spalonego. Cały zespół Bayernu rzucił się z pretensjami do Polaka i nie bez przyczyny. Nasz rodak nie poczekał do końca akcji, jak nakazują obecne wytyczne, tylko zadecydował o spalonym jeszcze w trakcie akcji. Co gorsza, VAR nie mógł przez to sprawdzić, czy ów spalony faktycznie był, bo piłka wpadła do siatki już po gwizdku. W efekcie gola nie uznano, a Bayern przegrał i odpadł z rozgrywek.
Niemcy po tym zdarzeniu rozpętali prawdziwe piekło. Marciniaka krytykowano bardzo mocno i bardzo długo. UEFA odsunęła go choćby od prowadzenia meczu otwarcia Euro 2024 Niemcy - Szkocja. Od tamtego zdarzenia minął prawie rok, a nasi zachodni sąsiedzi przez cały czas nie zapomnieli o sprawie. Wyszło to przy okazji meczu ćwierćfinałowego Ligi Europy Eintracht Frankfurt - Tottenham Hotspur. Wyznaczenie Marciniaka na rozjemcę spotkania z udziałem niemieckiej ekipy wywołało natychmiastową reakcję tamtejszych mediów.
Niemcy przez cały czas z alergią na Marciniaka
Dziennik "BILD" poświęcił temu cały artykuł zatytułowany "Sędzia od skandalu z Bayernem poprowadzi hit z udziałem Eintrachtu". Tamtejsi dziennikarze przypominają w nim okoliczności półfinału z Realem i nie pozostawiają wątpliwości, co myślą o takiej decyzji UEFA.
- Nazwisko "Marciniak" fanom Bayernu najpewniej przez cały czas nie może przejść przez gardło. Jego decyzja o odgwizdaniu spalonego jeszcze przed golem de Ligta sprawiła, iż sędziowie VAR nie mogli wówczas sprawdzić całej sytuacji. Kosztowny błąd, przez który Bayern pożegnał się z rozgrywkami, a dla Marciniaka miało to konsekwencje, jako iż został on odsunięty od meczu otwarcia Euro 2024 - czytamy.
- o ile chodzi o Eintracht, to Marciniak miał z nim styczność tylko raz. W 2013 roku sędziował mecz eliminacji do Ligi Europy z Karabachem Agdam, wygrany przez Eintracht 2:0. Tym razem we Frankfurcie mają nadzieję, iż wynik będzie podobny przeciwko Tottenhamowi. Pomimo lub dzięki Marciniakowi - pisze "BILD". Mecz Eintrachtu z Tottenhamem już w czwartek 10 kwietnia o 21:00.