To miał być mecz towarzyski, który pozwoli się odpowiednio rozegrać zawodnikom, którzy wracają do gry po dłuższej przerwie. Trener Nikola Grbić dawał szanse Wilfredo Leonowi, Tomaszowi Fornalowi, czy Jakubowi Popiwczakowi. Wiadomo było, iż poziom gry zespołu będącego mieszanką graczy, którzy dopiero zaczynają grę w tym sezonie z tymi już po dwóch turniejach Ligi Narodów. Iran chwilami stawiał Polakom opór i stwarzał zagrożenie. Czasem choćby zbyt duże i zaskakujące, jak na to, iż był to tylko mecz towarzyski.
REKLAMA
Zobacz wideo Zbudował skocznię w ogrodzie, teraz organizuje tam konkursy. Jak wyglądają skoki amatorów?
"Nosi ich". Niebezpiecznie pod siatką po tym, co robili Irańczycy
Widać to było zwłaszcza przy akcji w drugim secie. Przy stanie 22:16 w końcówce partii, finiszując akcję, jeden z Irańczyków wylądował wyskok do skończonej piłki nogami pod siatką, przesuwając się w kierunku polskiego bloku. To wywołało zdziwione i wściekłe spojrzenia ze strony Polaków. Zawodnik rywala drużyny Nikoli Grbicia prosił się o niebezpieczną sytuację i zagrożenie dla zdrowia - zarówno swojego jak i naszych zawodników.
- Nosi ich, jakby skakali z trampoliny - opisał zdegustowany tym, co zrobił Irańczyk ekspert Polsatu Sport, komentujący spotkanie, Wojciech Drzyzga. Zresztą, to nie był pierwszy raz, gdy to przydarzyło się przeciwnikom Polaków. Gdy kończyli tak jeden z wcześniejszych ataków Tomasz Fornal ledwo powstrzymał się przed emocjonalną reakcją w kierunku jednego z zawodników.
Być może to był przypadek, być może Irańczycy chcieli nieco sprowokować Polaków. Jedno jest pewne: w takim meczu, w obliczu gry w trzecim turnieju fazy interkontynentalnej Ligi Narodów za parę dni, to było po prostu niepotrzebne i głupie.
Grbić dał szansę wszystkim. 3:0, a potem wygrany dodatkowy set
Na szczęście to był jeden z nielicznych momentów, gdy Irańczycy aż tak przeszkadzali Polakom - także w samej grze. Pierwszego seta polski zespół miał pod kontrolą, ale nie dominował w nim przesadnie rywali. Najwyżej prowadzili trzema punktami - najpierw 13:10, potem 21:18. W końcówce stracili jednak nieco ze swojej przewagi i ta była wyrównana. W końcu doszło do gry na przewagi, którą ostatecznie udało się wygrać 26:24.
W drugiej partii Irańczycy nie prowadzili już choćby przez chwilę. A Polacy stopniowo budowali dystans dzielący ich od przeciwników. Na początku partii byli w stanie dojść do czterech punktów przewagi (9:5, potem 14:10). Niestety, cały ten zapas gwałtownie stracili i zrobiło się 15:15. Ale wielkie zespoły poznaje się po tym, iż w takich momentach potrafią wrócić do swojej najlepszej gry. I właśnie tak było z polską kadrą. Punktową serią doszli do wyniku 22:17 i utrzymali tę przewagę, wygrywając tę partię do 20.
Pozostało wykończyć rywala. W obu zespołach przed trzecim setem pojawiło się sporo zmian - Irańczycy zmienili całą szóstkę, a Polacy wprowadzili kilku zawodników, którzy już grali w Lidze Narodów - Aleksandra Śliwkę, Artura Szalpuka czy Maksymiliana Graniecznego. W wyjściowym zestawieniu znaleźli się Bartłomiej Bołądź w ataku, Jan Firlej na rozegraniu, Wilfredo Leon i Aleksander Śliwka w przyjęciu, Mateusz Poręba i Szymon Jakubiszak w roli środkowych, a Jakub Popiwczak jako libero. Jednak w przypadku drużyny Grbicia skład zmieniał się niemalże co chwilę - trafnie określił to Wojciech Drzyzga: "jak na karuzeli". Po fragmencie gry zaliczyli też Kamil Semeniuk, Kewin Sasak, Marcin Komenda, Maksymlian Granieczny czy Artur Szalpuk. Nikola Grbić chciał sprawdzić i dać - mniejszą lub większą - szansę ogrania się wszystkim.
W tym momencie spotkania gra Polaków była chyba najmniej równa, a prowadzenie - zwłaszcza na początku partii - gwałtownie przechodziły z jednej strony na drugą. Wszystko ustabilizowało się mniej więcej w połowie seta, gdy seria punktowa zapewniła polskiej drużynie przejście ze stanu 16:16 do trzypunktowego prowadzenia. Tej straty Irańczykom nie udało się zniwelować do końca - Polacy zyskali trzy piłki meczowe i po skutecznym bloku skończyli już pierwszą z nich, wygrywając 25:21.
I tak skończyła się oficjalna część spotkania, do raportu wpiszemy wynik 3:0. Ale trenerzy umówili się jeszcze na dodatkowego seta - to nic dziwnego w przypadku sparingów w siatkówce. W nim Grbić sprawdził ustawienie Polaków z Aleksandrem Śliwką w ataku, a także dał nieco więcej czasu w boisku Wilfredo Leonowi, który zaczynał mecz, ale niedługo później został zmieniony i wchodził tylko zadaniowo na zagrywkę. Na boisku znalazł się też choćby Jakub Nowak. Ten set wyjątkowo nie szedł jednak Polakom. Grali słabiutko w ataku, obrywali zagrywką od Irańczyków, a Wilfredo Leon aż został zmieniony po wielu błędach. Wydawało się, iż Polacy przegrają bardzo wyraźnie, choć w końcówce starali się odrobić nieco punktów. Ostatnia partia spotkania w Olsztynie zakończyła się wynikiem 20:25. Na obraz całego meczu jednak raczej nie wpłynęła - było wiele eksperymentowania. A zresztą granie "na poważnie" zacznie się dopiero za kilka dni.
Bo teraz kadra Grbicia uda się do Gdańska, gdzie od środy rozpoczną grę w trzecim i ostatnim turnieju fazy interkontynentalnej Ligi Narodów. Zagrają tam właśnie z Iranem, a także Kubą, Bułgarią i Francją. Te spotkania pozwolą ustalić, jak rozstawieni będą zawodnicy polskiej kadry przed finałami rozgrywek w Ningbo w Chinach od 30 lipca do 3 sierpnia.