Nieudaczna Francja pobiła niechlubny rekord. Tak źle nie było od 60 lat

2 miesięcy temu
Zdjęcie: Fot. Lisi Niesner / REUTERS


Wciąż bezpieczni, nieskuteczni w ofensywie i bez gola z gry, ale zameldowali się w półfinale Euro. Francuzi po bezbramkowym remisie w meczu i dogrywce, pokonali 5:3 Portugalię w rzutach karnych. Choć pobili niechlubny rekord sprzed pół wieku, to jest ich też za co docenić.
Szukając analogii do poprzednich meczów Francuzów na tych mistrzostwach Europy, starcie "Trójkolorowych" z Portugalią mogło mieć dwa scenariusze: albo Portugalczycy wbiją sobie gola sami, albo wicemistrzowie świata strzelą im go z karnego. Ponieważ przez 120 minut samobója nie było i nie było też żadnego faulu w polu karnym, francuska tradycja na Euro 2024 musiała rozszerzyć się do serii jedenastek. Francuzi przy wszystkich pięciu próbach się nie pomylili i wygrali z Portugalią 5:3.
REKLAMA


Zobacz wideo Skomplikowana sytuacja we Francji. "Federacja chroni zawodników"


Faworyt z nieudaczną ofensywą
Te karne były dla Francji kompromisem. Kompromisem między rolą faworyta w tym meczu a nieudaczną ofensywą, która na papierze czarowała wielkimi gwiazdami, a na boisku rozczarowywała ich formą. Rola faworyta była naturalna. Z kim jak z kim, ale z Portugalią Francja grać potrafi. Na 14 ostatnich meczów 11 wygrywała i tylko raz schodziła z boiska pokonana (w pamiętnym finale Euro 2016). Status ofensywnych nieudaczników jest jednak nad Sekwaną okazjonalny. Ostatnio przerabiany był w 2013 roku, kiedy to Francja w 5 meczach z rzędu nie potrafiła zdobyć bramki w gry. Teraz właśnie ten rekord pobiła, bo zanotowała 6 z rzędu mecz bez gola. Tak źle było ostatnio... 60 lat temu. To, iż na trwającym Euro na koncie "Les Bleus" wciąż są tylko 3 gole (dwa samobóje rywala i jeden strzał z karnego) przejdzie do niechlubnych francuskich kronik piłkarskich. W dodatku jak Francuzi się jeszcze postarają, mogą zostać pierwszym w historii mistrzem Europy bez strzelonego gola z gry. Didier Deschamps bije ze swą ekipą wiele rekordów, ale takiego jeszcze nie miał.


Ta nuta ironii w tej historii wyczuwalna jest w stronę Francji z każdej strony. Od krytykujących i usypiających przed telewizorami kibiców, przez media i dziennikarzy, którzy na każdym kroku wytykają strzelecką niemoc. Ta niemoc była obecna też w ćwierćfinale w starciu z ekipą Roberto Martineza. We francuskiej drużynie strzelać próbowało wielu: Tchouameni, Kolo Muani, Camavinga, Kante, Mbappe, czy wnoszący sporo energii Dembele, ale większość tych strzałów była niecelna, a nieliczne uderzenia leciały w ręce jednego z lepszych bramkarzy tego turnieju Diogo Costy. À propos samobójów, warto zanotować, iż blisko takiego było w 66. minucie spotkania, gdy strzelał Kolo Muani, a Dias tak zablokował piłkę, iż ta przeleciała centymetry od słupka bramki Costy.
Ta nieporadność Francuzów miała interesujący wymiar. Nieco zdejmowała presję z Cristiano Ronaldo, który notabene sam zaliczył pudło meczu, a w statystykach przez 120 minut był najsłabszym graczem Portugalii. Bo jeżeli taki Ronaldo popatrzył sobie na schodzącego z boiska na ławkę Griezmanna, który w ostatnich 33 meczach w kadrze zaliczył tylko dwa gole, czy choćby zerknął na przykładającego sobie lód do nosa Mbappe, dla którego 9 ostatnich meczów na Euro, przełożyło się tylko na jedno trafienie, to mógł taki Ronaldo pocieszyć się tym, iż on przynajmniej dograł mecz do końca i jeszcze w konkursie jedenastej zdołał strzelić karnego. Pewnie trochę łatwiej przełknąć było po tym choćby kolejny nieudany rzut wolny, czy wreszcie pożegnanie się turniejem, tym i mistrzostwami Europy w ogóle. Kolejnych dla Portugalczyka ma już nie być.
Nudno, ale trudno
Wbijając małe szpilki Francuzom, którzy jednak w meczu z Portugalią mieli też przebłyski i zebrali brawa za kilka akcji, wejście Dembele i pewne egzekwowanie karnych, docenić trzeba też ich defensywę. Selekcjoner Didier Deschamps mówił, jeszcze przed startem Euro, iż takie turnieje wygrywa się właśnie obroną. No to obronę Francją ma przez duże "O". Bo na tym Euro nie licząc konkursów karnych, straciła tylko jednego gola i to też z rzutu karnego. Mike’a Maignana zdołali pokonać tylko Polacy. Tak minimalistycznego bilansu straconych goli na Euro nie ma nikt. Nie na wyrost są zatem porównania w "L’Equipe" Maignana do cesarza, Saliby do piłkarskiego Rolls-Royce'a, czy chwalenie innych członków defensywy z Upamecano na czele. Zresztą Francuzi jak bronią się całą drużyną i doskonale ustawiają oraz przemieszczają, blokując podania, to rywal biega z piłką nieopodal linii środkowej i przerzucając futbolówkę między obrońcami, nie bardzo wie, co ma zrobić?


Trafnie o francuskiej drużynie wypowiedział się jej były obrońca, mistrz świata i Europy Bixente Lizarazu: Niektórzy zarzucają selekcjonerowi Deschampowi nudną i brzydką grę. Ale przeciw jego drużynie gra się naprawdę trudno - napisał w swoim felietonie w "L’Equipe".
Jak trudno i męcząco przekonują się kolejni przeciwnicy. Ten najbliższy wydaje się z najwyższej półki. W półfinale Euro czeka nas mecz Francji z Hiszpanią. Kibicom marzy się wymiana ciosów, grad goli i finezyjne akcje. Fani znad Sekwany czekają oczywiście na awans do finału, choćby jakby znów miało być to po karnych czy samobójach narzekać na los nie będą.
Idź do oryginalnego materiału