Niestety. Andrejczyk poznała ciemną stronę sportu. "Nie wiem, dlaczego ludzie to robią"

2 miesięcy temu
Zdjęcie: Fot. Marek Podmokły / Agencja Wyborcza.pl


Maria Andrejczyk to jedna z najbardziej utalentowanych polskich zawodniczek specjalizujących się w rzucie oszczepem. W ostatnim czasie zarówno sportowa, jak i fizyczna forma 28-latki nie był jednak najlepsze. Oprócz tego lekkoatletka zmagała się z lawiną hejtu. - Tego jeszcze nie doświadczyłam. Nie wiem, dlaczego ludzie to robią - tłumaczy w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.
Złoty medal na mistrzostwach Europy Juniorów, dwa pierwsze miejsca w Pucharze Europy w rzutach oraz srebro na igrzyskach olimpijskich w Tokio - to największe sukcesy sportowe Marii Andrejczyk, która osiem lat temu została "Odkryciem Roku" w jednym z plebiscytów "Przeglądu Sportowego". Gdyby tego było mało, 9 maja 2021 podczas Pucharu Europy Miotaczy w Splicie Andrejczyk pobiła rekord Polski. Rzuciła na 71,40 m, co jest trzecim wynikiem w historii tej dyscypliny w kobiecej rywalizacji.
REKLAMA


Zobacz wideo Listkiewicz nie ma wątpliwości: Probierz przywrócił życie w tej drużynie


Maria Andrejczyk się otworzyła. "To moje być albo nie być w sporcie"
Na ostatnich zawodach 28-latka nie była w najlepszej dyspozycji. Podczas mistrzostw Europy w Rzymie zajęła dopiero 10. miejsce z wynikiem 58,29 m. W rozmowie z portalem WP SportoweFakty Maria Andrejczyk opowiedziała o kontuzjach, z jakimi zmagała się w okresie rywalizacji w stolicy Włoch. -Widziałam, iż dzieje się coś niepokojącego ze ścięgnem Achillesa i łydką, ale przymykałam na to oko. Po kwalifikacjach nie miałam wystarczająco dużo czasu w regenerację i do finału przystąpiłam mocno zmęczona, nie mogłam już normalnie postawić kroku, o bieganiu nie było mowy - mówiła, po czym zdradziła szokujące kulisy.


- By ratować, co się da, w moją łydkę wbito 10 igieł, byle tylko złagodzić ból ścięgna Achillesa na mniej więcej 5 godzin przed finałem. Bez tego praktycznie w ogóle nie mogłabym korzystać z prawej stopy, która jest bardzo ważna w rzucie oszczepem - dodała. Po powrocie do Polski na srebrną medalistkę z Tokio spadła ogromna fala krytyki. W cytowanym wywiadzie Andrejczyk przyznała, iż do tej pory nie potrafi zrozumieć hejtu ze strony kibiców.
- Po raz pierwszy w życiu zaczęłam dostawać wiadomości prywatne z hejtem od "kibiców". Tego jeszcze nie doświadczyłam. Nie wiem, dlaczego ludzie to robią [...] Oczywiście jest przykro, bo wiem, ile przeszłam przez ostatnie lata. Po tym wszystkim w Rzymie powinnam cieszyć się, iż wróciłam na międzynarodowy poziom, a zamiast tego muszę mierzyć się z największą krytyką w karierze - wyjaśniła.


Już niebawem Maria Andrejczyk wystąpi na igrzyskach olimpijskich. Sama lekkoatletka nie ukrywa, iż pod względem finansowym paryska impreza będzie dla niej niezwykle istotna. - Zdaję sobie jednak sprawę, iż najbliższe dwa miesiące będą najważniejsze w mojej karierze. Rywalizacje w Paryżu to tak naprawdę moje być albo nie być w sporcie. jeżeli się nie uda, to będzie mi znacznie trudniej. Chodzi o kwestie finansowe - oznajmiła.
Idź do oryginalnego materiału