Niespodzianka w drugim secie. Było już 3:0 dla Paolini, gdy stało się to

1 tydzień temu
Jasmine Paolini była zdecydowaną faworytką spotkania 2. rundy Rolanda Garrosa z Ajlą Tomljanović, ale po Australijce można było oczekiwać, iż stawi rywalce zaciekły opór. Tak też się stało, ale tylko w końcówce drugiego seta, po której Tomljanović pytać tylkop siebie, co by było, gdyby grała tak od początku meczu? Z kolei Włoszka ponownie pokazała, iż rywalka najpewniej będzie górować nad nią warunkami fizycznymi, ale gra w tenisa sprowadza się do czegoś więcej.
Aktualna 4. rakieta WTA w pierwszym spotkaniu tegorocznego Rolanda Garrosa niespodziewanie zagrała trzy sety z Yue Yuan (87. WTA), jednak ostatecznie udało jej się pokonać Chinkę. Z kolei Tomljanović (71. WTA) mierzyła się ze znajdującą się wyżej w rankingu rodaczką z Australii, Mayą Joint (53. WTA). Wygrała to starcie bez trudu, 6:1, 6:3.


REKLAMA


Zobacz wideo Robert Lewandowski nie przyleci na kadrę! "Emocje są ogromne"


Centymetry nie grają. Paolini udowodniła to po raz enty
Oczywiście na papierze zdecydowaną faworytką była Włoszka o polskich korzeniach, ale na pierwszy rzut oka dało się zauważyć zdecydowaną przewagę Australijki w jednej kwestii. Chodzi oczywiście o warunki fizyczne, gdyż mierząca 180 centymetrów Tomljanović jest znacznie wyższa od rywalki, która ma tylko 163 centymetry.


Jasmine ponownie jednak pokazała, iż w tenisie ważniejsze od wzrostu czy zasięgu ramion są umiejętności i technika. Sposób rozgrywania akcji, a także umiejętność poruszania się po korcie. A tę ostatnią ubiegłoroczna finalista Rolanda Garrosa opanowała na paryskich kortach niemalże do perfekcji. W szczególności swoją mobilnością wygrywała z Australijką większość akcji. Poza tym znakomicie funkcjonował jej forehand.
Z kolei rywalka nie mogła znaleźć sposobu na jej przełamanie, za to sama straciła podanie na 1:3 w gemach. Ta skromna przewaga wystarczyła Paolini, która, jako iż rozpoczynała grę od własnego serwisu, dowiozła do końca pewną przewagę i zwyciężyła partię 6:3.


Frustracja jest złym doradcą. Australijka sama postawiła się w trudnej sytuacji
Tomljanović mogła poczuć się poirytowana takim przebiegiem spotkania. W końcu w statystykach wyglądała naprawdę nieźle. Jej skuteczność serwisu wynosiła w pierwszym secie 81 proc., przy zaledwie 63 proc. faworytki. Mimo wszystko popełniła błąd w tylko jednym gemie serwisowym, przez co Paolini wygrała tę partię w łatwy sposób.


Początek drugiego seta pokazał, iż ta porażka jeszcze siedziała w Australijce. Paolini bowiem z łatwością ją przełamała, a później dokonała tego kolejny raz. W tamtej chwili wydawało się, iż za niedługo będziemy mieli po meczu. 32-latka wydawała się sfrustrowana każdą wymianą piłek, a realizator co rusz pokazywał zbliżenie jej ciężko wzdychającej twarzy.
Na szczęście dla widowiska, przy stanie 0:3 w gemach outsiderka zaskoczyła tegoroczną triumfatorkę zawodów w Rzymie i ją przełamała. Dzięki temu nabrała wiatru w żagle i następnie obroniła własne podanie, choć Paolini doprowadziła do break pointa.
Zrobił nam się więc interesujący mecz, ale Tomljanović wciąż miała w drugim secie do odrobienia jedno przełamanie. Mogła więc sama pluć sobie w brodę, iż przespała połowę pierwszej partii i teraz wyrównana gra jej nie wystarczała. Musiała zrobić coś ekstra, ale na to nie było już jej stać.
Kiedy przy stanie 3:5 i własnym podaniu do gry weszły nerwy, Paolini po mistrzowsku wykorzystała okazję. Najpierw zakończyła akcję przy siatce doprowadzając do 40:15 w punktach, a później wykonała idealny return, gdy rywalka zagrywała drugie podanie. Tym sposobem pokonała Australijkę 6:3, 6:3.


Następną rywalką Paolini będzie triumfatorka spotkania Julija Starodubcewa (81. WTA) - Anastazja Potapowa (37. WTA).
Jasmine Paolini 6:3, 6:3 Ajla Tomljanović
Idź do oryginalnego materiału