Niesamowity pech Świątek. Ten obrazek aż rozrywa serce. "Nie mogę"

2 godzin temu
Zdjęcie: Screen/Polsat Sport, TVP Sport


Iga Świątek jest jedną z najlepszych tenisistek ostatnich lat, ale nie ma szczęścia do gry w reprezentacji Polski. Finały Billie Jean King Cup w Maladze są tego kolejnym przykładem. Jednocześnie Świątek raz jeszcze pokazała, jak bardzo zależy jej na występach w drużynie narodowej, czym ponownie zamyka usta krytykom.
United Cup 2023 - łzy Igi Świątek po meczu z Jessiką Pegulą i porażka w półfinale z USA. United Cup 2024 - przegrana Polski w finale z Niemcami, ponownie silne emocje u naszej tenisistki. Teraz przegrany półfinał Billie Jean King Cup w Maladze z Włoszkami, po którym koleżanki z reprezentacji gwałtownie zaczęły pocieszać Świątek. Nasza najlepsza tenisistka nie ma łatwo w drużynie narodowej.

REKLAMA







Zobacz wideo Iga Świątek wybrała nowego trenera. "Jestem bardzo podekscytowana"



Co za walka Świątek w Maladze
Iga Świątek musi mieć świadomość, iż pcha drużynę narodową w górę - czy to w rozgrywkach kobiecych Billie Jean King Cup, czy mieszanych damsko-męskich United Cup. W Maladze znów wywiązała się z tego zadania w znakomitym stylu. Choć nie pozostało w idealnej formie, niedawno wróciła po dwumiesięcznej przerwie i nie poszło jej najlepiej w WTA Finals w Rijadzie - w finałach w Hiszpanii dała z siebie absolutnie wszystko.
- Jestem tak zmęczona, iż w ogóle nie mogę ogarnąć tego, co się dzieje. Nie sądzę, bym jutro miała w sobie jakąkolwiek siłę po przebudzeniu. Obstawiam, iż będę cała obolała - mówiła Świątek na konferencji po meczu z Włoszkami.



To nie może dziwić. Świątek zagrała w Maladze trzy mecze singlowe i dwa w deblu. Na korcie spędziła od piątku aż 10 godzin i 48 minut. To bardzo duża dawka wysiłku fizycznego i mentalnego. Była prawdziwą liderką w każdym ze spotkań. Jedyną porażkę poniosła w nocy z poniedziałku na wtorek w deblu z Katarzyną Kawą. Włoszki Sara Errani i Jasmine Paolini, mistrzynie olimpijskie z Paryża, okazały się minimalnie lepsze.
Nie ma szczęścia do kadry
Z tych pojedynków zapamiętamy wiele i będzie wśród tych wspomnień obrazek zaobserwowany tuż po meczu - gdy Świątek siedzi smutna na ławce, podchodzą do niej kolejne koleżanki z kadry, chcą ją pocieszyć. Piękny dowód na dobrą atmosferę w zespole. Nie zmienia to jednak faktu, iż turnieje reprezentacyjne pozostają pechowe dla naszej najlepszej tenisistki.



Świątek sezon kończy minimalną porażką w walce o finał BJKC, a zaczęła niepowodzeniem finałowym w United Cup. W Australii w meczu z Niemcami do sukcesu brakowało jeszcze mniej. Świątek pokonała bowiem Angelikę Kerber, a następnie Hubert Hurkacz miał dwie piłki meczowe w starciu z Alexandrem Zverem. Przegrał, a następnie duet Hurkacz - Świątek okazał się o włos gorszy od pary Zverev-Siegemund. Wtedy Świątek także musiała przeżywać gorycz rozczarowania.
Jeszcze trudniejsze emocje przyszły rok wcześniej, gdy reprezentacja Polski odpadła w półfinale United Cup z USA. Mecz zaczął się od niepowodzenia Świątek z Jessiką Pegulą. Polka nie mogła wtedy powstrzymać łez, nie pomagało pocieszanie ze strony kapitan Agnieszki Radwańskiej. Świątek mogła mieć świadomość, iż bez punktu z jej strony drużynie będzie jeszcze trudniej o awans do finału.
Indywidualne występy z orzełkiem na piersi także nie przynosiły bezwarunkowej radości. Podczas niedawnych igrzysk olimpijskich w Paryżu Świątek nie zdołała wywalczyć upragnionego złotego medalu. Lepsza w półfinale okazała się od niej Chinka Qinwen Zheng. Brązowy krążek to wielki sukces, ale celem było złoto. Z kolei trzy lata wcześniej cała Polska śledziła, jak w Tokio nasza tenisistka długo płakała po niepowodzeniu w drugiej rundzie imprezy olimpijskiej.


Te emocje po meczach reprezentacji, także pozytywne, jak choćby po wygranej z Czeszkami w sobotę, pokazują jak ważne dla Świątek pozostają starty reprezentacyjne. Raz jeszcze zamyka usta tym krytykom, którzy zarzucali jej, iż ważniejsze są dla niej występy pod własnym nazwiskiem w Wielkim Szlemie czy turniejach WTA.



Kolejny dowód przyjdzie za nieco ponad miesiąc. Świątek znów wystąpi w United Cup, kosztem startów indywidualnych w Brisbane czy Adelajdzie z cyklu WTA. Nie musiałaby wybierać turnieju reprezentacyjnego jako formy przygotowań do Australian Open. Mogłaby śladem wielu czołowych zawodniczek świata postawić na imprezy z głównego cyklu kobiecego tenisa. A jednak kolejny raz zagra w kadrze - oby tym razem skończyło się to awansem do finału, a tam zwycięstwem.
Idź do oryginalnego materiału