Ewa Pajor aż czterokrotnie w swojej karierze docierała do finału Ligi Mistrzyń. Jednak za każdym razem jej VfL Wolfsburg musiał uznać wyższość rywala - trzy razy francuskiego Olympique'u Lyon, a raz FC Barcelony, do której polska napastniczka przeniosła się latem ubiegłego roku.
REKLAMA
Zobacz wideo Czy Legia sprzedała mecz? Maciej Śliwowski: Wszyscy mówili, ale nikt nie udowodnił
Niesamowite, kto oglądał Pajor z trybun
Wygląda na to, iż Pajor po raz piąty powalczy o to trofeum, albowiem wraz ze swoją drużyną w niedzielę poczyniła ogromny krok w kierunku finału. Polka już w 35. minucie pierwszego półfinałowego starcia z Chelsea trafiła do siatki, wykorzystując sytuację sam na sam po świetnym podaniu Alexii Putellas. Ostatecznie pierwszy mecz zakończył się efektownym zwycięstwem Barcy 4:1. Rewanż w Londynie odbędzie się w niedzielę 27 kwietnia o 15:00.
Tego popołudnia w Barcelonie na trybunach stadionu imienia Johana Cruijffa zasiadło ponad 5700 widzów, w tym zawodnicy męskiej drużyny FC Barcelony - Lamine Yamal oraz Gavi, którzy oglądali popisy m.in. Ewy Pajor.
"Właśnie po to, tu przyszła" - tak krótko kataloński "Sport" podsumował występ polskiej napastniczki przeciwko Chelsea. - Myślę, iż wszystkie czujemy się bardzo dobrze z uwagi na pracę, jaką wykonałyśmy na boisku. Wiemy jednak, iż drugie spotkanie pozostało przed nami i będzie trudne. Musimy zrobić wszystko to, co zrobiłyśmy dziś. Intensywnie pracować i być w pełni skupione przez 90 minut oraz włożyć w to całe siły. Wiemy, jak dobry zespół ma Chelsea, więc będzie trzeba pozostać sobą. Ale dziś musimy po prostu świętować, bo wygrana w takim meczu to jest dla nas święto - mówiła po spotkaniu Pajor.