W pierwszym konkursie Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorfie Austriacy zajęli całe podium. Pierwszy był Stefan Kraft, a za nim uplasowali się Jan Hoerl i Daniel Tschofenig. W Garmisch-Partenkirchen najlepszy okazał się Tschofenig, a trzeci był Hayboeck. Przedzielił ich Gregor Deschwanden. Szwajcar jest jedynym skoczkiem spoza Austrii, który w ostatnich czterech konkursach Pucharu Świata stawał na podium.
REKLAMA
Skala austriackiej dominacji w tym sezonie jest porażająca. Wygrali sześć konkursów PŚ, w każdym mieli przynajmniej jednego skoczka na podium. Austria ma lidera TCS i PŚ (Tschofenig wyprzedza Piusa Paschke o dwa punkty). W pierwszej dziesiątce klasyfikacji generalnej jest aż pięciu Austriaków.
Zobacz wideo Austriacy zdominowali świat skoków. Oto jak pracują
Niemcy zarzucają Austrii oszustwo
Skoki narciarskie stały się sportem, w którym coraz większą wagę przykłada się do technologii i rozwiązań umożliwiających dalsze skakanie. Kluczową rolę odgrywają kombinezony, tutaj zespoły starają się znaleźć luki w dość rygorystycznych przepisach i wykorzystać je na swoją korzyść.
Środowisko skoków zaznacza wprost, iż Austriacy zawdzięczają dominację dzięki sprzętowi najwyższej jakości. Na tym traci Polska, której konkurencja znacznie odskoczyła w tej kwestii.
Dominacja Austriaków jest zaskakująca także dla Niemców. Ale u naszego zachodniego sąsiada media poszły o krok dalej i zaczęły oskarżać Austrię o oszustwo w trakcie TCS. "Bild" powołuje się na anonimowego informatora, który przekazał, iż Austriacy celowo mają poszerzone kombinezony w kroku, by mieć lepszą pozycję w locie i dzięki temu lecieć dalej. To ma uchodzić na sucho podczas kontroli sprzętu przed skokiem i po wylądowaniu.
Tabloid podaje także, iż Austriacy mają wykonane kombinezony z innych, lepszych materiałów od reszty stawki. Innowacyjne mają być też wiązania nart oraz buty.
Norwegowie także podejrzewają Austriaków o stosowanie nielegalnych rozwiązań. Maren Lundby mówiła w rozmowie z NRK, iż "coś musi być na rzeczy". Johann Andre Forfang do dziś ma się głowić i zastanawiać, który element sprzętu daje Austriakom największą korzyść.
Niemcy uważają, iż austriacka kadra wyraźnie przekracza przepisy dotyczące strojów i sprzętu, ale mimo to kontrolerzy puszczają skoczków dalej. Wskazują, iż znaczenie może mieć narodowość głównego kontrolera, Christiana Kathola, który jest Austriakiem. On sam jednak zaprzecza, by miał faworyzować swoich rodaków. Deklarował, iż traktuje wszystkich równo i sprawiedliwie.
Zobacz też: Jest oficjalny komunikat ws. sprzedaży Pogoni. Ostateczna decyzja
- Moja czapka ma napis FIS, a nie ÖSV (skrót od Österreichischer Skiverband, czyli Austriackiego Związku Narciarskiego - red.). Każdy stara się osiągnąć jak najwięcej we wszystkich obszarach. Przed sezonem wszyscy skoczkowie zostali prześwietleni skanerami 3D i te zdjęcia nie kłamią. Każdy kombinezon został zarejestrowany z wyprzedzeniem. Oszukiwanie stało się znacznie, znacznie trudniejsze. I rozpoznałbym również to, gdyby do garniturów wszyto inne materiały - przyznał Kathol, cytowany przez "Bilda".
Austriacka federacja odrzuca zarzuty o oszustwo. Trener kadry Andreas Widhoelzl uważa, iż takie oskarżenia to bzdura. - To nie są nowe kombinezony, mamy je od Lillehammer. Trzeba przyznać, iż nasi chłopcy skaczą w tej chwili lepiej technicznie niż wszyscy inni. I oczywiście mają też niesamowitą pewność siebie od czasu zajęcia całego podium w Engelbergu - przekonywał były skoczek.
W piątek skoczkowie powalczą w kwalifikacjach do trzeciego konkursu TCS, który odbędzie się w Innsbrucku.