Jest 17 marca 2010 r. Zegar pokazuje 88. minutę meczu. Dośrodkowanie w pole karne, najwyżej do piłki skacze Marouane Chamakh i pokonuje legendarnego greckiego bramkarza Antonisa Nikopolidisa. Stadion jest w ekstazie. W taki sposób Girondins Bordeaux przypieczętowało awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.
REKLAMA
Zobacz wideo
W Warszawie zaprezentowano puchar Euro 2024
Z ćwierćfinału Ligi Mistrzów na dno. Smutna historia Bordeaux
To nie był sen. Tamte lata należały do klubu z zachodniego wybrzeża Francji. Najpierw, w okresie 2008/2009, piłkarze z Bordeaux zdobyli pierwsze od 10 lat mistrzostwo kraju, a w kolejnym zachwycili całą Europę, wygrywając grupę Ligi Mistrzów z Juventusem, Bayernem i Maccabi Haifa. Yoann Gourcuff i Fernando Cavenaghi uciszali ponad 60-tysięczny tłum na Allianz Arenie, a marsz w elitarnych rozgrywkach zatrzymał dopiero inny francuski klub - Olympique Lyon. W bratobójczym dwumeczu wygrał 4:1.
Czytaj także:
Zaskakujące słowa Edena Hazarda. Prawda wyszła na jaw
To były dla Bordeaux piękne czasy, ale czar gwałtownie prysł. Trener zespołu Laurent Blanc odszedł, obejmując reprezentację Francji i próbując odbudować skompromitowaną po mundialu w RPA kadrę. Trafił na okres przejściowy, po którym przyszły sukcesy pod wodzą Didiera Deschampsa.
Na Stade Chaban-Delmas, gdzie mecze rozgrywało Bordeaux, nadeszły za to chude lata. Zespół popadał w przeciętność, a krajowy puchar wywalczony w 2013 r. był łabędzim śpiewem. Na legendarnym stadionie grali do 2015 roku. Przenieśli się wówczas na nowoczesny, przepiękny, wybudowany specjalnie z myślą o EURO 2016 Matmut Atlantique o pojemności 42 tysięcy miejsc.
Czytaj także:
Bąk z radą dla Probierza ws. powołań do kadry. "Warto go sprawdzić"
W parze z nowoczesną infrastrukturą nie poszła jednak jakość sportowa. Stagnacja trawiła klub od środka, a inwestorzy przestawili wykładać wystarczające środki. Pierwszym sygnałem ostrzegawczym były kłopoty właścicielskie z 2018 r. W klubie panował chaos, a zamiast zmiany wyników na lepsze zmieniony został... herb. Nie potrafiono dobrać odpowiedniej strategii transferowej.
2021 rok, czyli czasy szalejącej pandemii koronawirusa, przyniosły kolejne trzęsienie ziemi. Firma King Street wycofała się z finansowania klubu. Bordeaux pikowało. W końcu zespół spadł z ligi. "Cudu nie było, a tylko on mógł dać Bordeaux miejsce w barażach. W ostatniej kolejce Ligue 1 Girondins wprawdzie wygrali 4:2 z Brestem, ale sezon skończyli na końcu tabeli. Zasłużona dla francuskiego futbolu drużyna ostatnio była zlepkiem piłkarzy, karuzelą dla trenerów (również Paulo Sousy), miejscem waśni i absurdów oraz finansowej zapaści" - tak w Sport.pl podsumowywaliśmy spadek zasłużonego klubu do Ligue 2.
Pierwotnie Girondins Bordeaux mieli grać na trzecim szczeblu, ale w ostatniej decyzji Francuska Federacja Piłkarska podjęła decyzję, iż będą mogli występować na zapleczu Ligue 1 - Z zadowoleniem przyjmujemy tę decyzję, która jest ogromną ulgą dla klubu i zawodników, a także 300 pracowników, partnerów i kibiców, którzy przez cały czas wierzą w nasz projekt i nasze zaangażowanie w jego obronę - mówił wówczas Thomas Jacquemier, dyrektor generalny klubu.
Bordeaux na dnie. Klub był już na deskach w Ligue 2
w tej chwili klub już drugi sezon występuje w Ligue 2. W poprzednim do powrotu do elity zabrakło niewiele. Piłkarze z Nowej Akwitanii mieli pecha. Zajęli trzecie miejsce w rozgrywkach, które normalnie dałoby im awans. Problem w tym, iż nadchodziła reorganizacja rozgrywek. Ligue 1 została zmniejszona z 20 do 18 drużyn. Z tego powodu w okresie 2022/23 z najwyższej klasy spadły cztery zespoły, a z zaplecza awansowały ledwie dwa - Le Havre i Metz. Utytułowanemu klubowi do powrotu zabrakło trzech punktów.
W tym sezonie na powrót do elity nie zapowiada. Sezon rozpoczęli z minusowym punktem. Ta sankcja to efekt decyzji związku spowodowanej zachowaniem kibica klubu, który zaatakował piłkarza Rodez AF.
Girondins jeszcze w grudniu okupowali strefę spadkową. Był to najczarniejszy okres w historii klubu, który nigdy nie występował na trzecim poziomie. Styczeń pozwolił im jednak się dźwignąć. Spora w tym zasługa Alberta Riery. Były hiszpański piłkarz m.in. Liverpoolu i Espanyolu, objął zespół w październiku. To jemu Bordeaux zawdzięcza sześć z dziewięciu zwycięstw w tym sezonie ligowym.
W ostatnim meczu remis w doliczonym czasie gry uratował im 19-letni Julien Vetro. w tej chwili Girondins Bordeaux zajmują 13. miejsce i po 25 kolejkach tracą 14 punktów do drugiego Angers. Kto wie, być może promocję uda się wywalczyć poprzez baraże.
Bramkarzem klubu jest Polak Rafał Strączek. Jego bilans z tego sezonu to 16 meczów ligowych, 19 goli straconych i sześć czystych kont. Jego notowania nie stoją jednak wysoko - a przynajmniej wśród kibiców. Jeden z fanów zebrał nieudane zagrania bramkarza w kompilacji. Składankę obejrzano ponad 800 tys. razy.
Polak to niejedyny młody obcokrajowiec w klubie. W Bordeaux postawiono na sprowadzenie utalentowanej młodzieży z mniejszych lig. Tym sposobem zakontraktowano Słoweńca Zana Vipotnika z Mariboru (21 lat, napastnik), Gruzina Zuriko Dawitaszwilego (22 lata, skrzydłowy) czy dano szansę Julienowi Vetro. Na kilku zawodników wydano w letnim oknie transferowym 11 milionów. Pieniądze były, bo Bordeaux oddało za 20 mln euro dwie 20-letnie perełki - Dilane'a Bakwę oraz Juniora Mwagnę. Obaj trafili do Strasbourga.
Czy taka mieszanka sprawi, iż powrót do Ligue 1 stanie się realny? jeżeli w tym roku nie uda się awansować do elity, to dziesięciolecie gry na czterdziestotysięcznym, świecącym pustkami zwykle gigancie Matmut-Atlantique "świętowane" będzie w Ligue 2. Kibicom zaś pozostaną tylko piękne wspomnienia.