Nie do wiary! To była 91. minuta. Lewandowski już tam leciał i piłka w siatce!

6 godzin temu
Barcelona nieoczekiwanie była w tym meczu pod ścianą. Grała niepewnie, nerwowo i sama była winna temu, iż przegrywała do przerwy. Dość gwałtownie wzięła się do pracy w drugiej połowie i odrobiła straty, ale o zwycięstwo musiała walczyć do samego końca. Decydujący gol padł w doliczonym czasie, zamieszany w tę akcję był Robert Lewandowski, który wszedł z ławki. Barcelona dość szczęśliwie wygrała z Levante 3:2.
Kolejnym rywalem FC Barcelony w tym sezonie było Levante - beniaminek La Ligi, mistrz 2. ligi w zeszłym sezonie. Choć "Blaugrana" była faworytem, to nie mogła pozwolić sobie na zlekceważenie rywala. Ale nikt nie spodziewał się tego, co stało się w pierwszej części spotkana, ani tego, co wydarzyło się w samej końcówce.


REKLAMA


Zobacz wideo Jan Urban uderza w Michała Probierza?! "Też bym się wkurzył"


Barcelona w szoku, kontrowersja na koniec pierwszej połowy
Od początku "Duma Katalonii" grała dość niepewnie i nerwowo. Ustawienie Raphinhii na "dziesiątce", tuż za plecami Ferrana Torresa, nie wyszło najlepiej. Brakowało dynamiki Brazylijczyka na lewym skrzydle. Ustawiony tam Marcus Rashford grał zachowawczo i bardzo często korzystał ze wsparcia Alejandro Balde. Jednak Hiszpan dogrywał niedokładnie w pole karne. Na drugiej flance Lamine Yamal grał zaskakująco przewidywalnie.


Z kolei defensorzy bardzo często gubili rywali i pozwalali im uciec. Levante z dużą ochotą wyprowadzało kontrataki, a kontra z 15. minuty dała niespodziewane prowadzenie. Udało się napędzić akcję skrzydłem, stamtąd piłka dotarła w pole karne do Ivana Romero. Ten z dziecinną łatwością minął Pau Cubarsiego i uderzył po ziemi. Kibice na stadionie w Walencji oszaleli ze szczęścia.


Barcelona nie rzuciła się do huraganowych ataków, wolno budowała swoje akcje. Yamal regularnie szukał okazji do strzałów, ale za każdym razem był blokowany. Jedynie Pedri próbował przyspieszać. Po jednym jego podaniu w sytuacji sam na sam znalazł się Ferran Torres, ale uderzył z kilku metrów w poprzeczkę. Zdecydowanie inaczej powinien to rozwiązać.
Brakowało "Blaugranie" klarownych sytuacji do zdobycia gola. Za to w ostatniej akcji pierwszej połowy straciła drugą bramkę. Nadziała się na kontrę Levante. Balde zablokował jednak dwa strzały gospodarzy. Tyle tylko, iż według sędziów zrobił to nieprzepisowo, zatrzymując piłkę ręką. Rzut karny dla Levante zasugerował VAR, który tym samym wywołał kontrowersję, ponieważ zdanie nt. ręki u Balde były w sieci podzielone. "Jedenastkę" pewnym strzałem na gola zamienił Jose Luis Morales.


Barcelona wzięła się do roboty. Wszedł Lewandowski
Levante sensacyjnie prowadziło 2:0, ale nie mogło czuć się bezpiecznie. Wszak grało z wielką Barceloną, która w każdej chwili mogła się przebudzić. I przebudziła się bardzo szybko, bo już w 49. minucie. Popis w tej akcji dał Pedri, cudownie uderzył z dystansu, tuż pod okienko bramki.
Zobacz też: Polacy zeszli z boiska i zaczęła się kompromitacja Borussii Dortmund
Trzy minuty później mieliśmy już remis. Wyrównanie dał Ferran Torres. Raphinha dośrodkował z rzutu rożnego idealnie na nogę Hiszpana, a ten trafił z kilku metrów. Ale po tej akcji Barcelona znowu zwolniła w ofensywie, a chętnie znów kontrowało Levante. Jednak bardzo dobrze w bramce spisywał się Joan Garcia. Bronił dużo pewniej niż w pierwszej połowie.


Na ostatni kwadrans wszedł Robert Lewandowski. Barcelona potrzebowała wzmocnień w ofensywie. Polak był blisko wywalczenia rzutu karnego. Był faulowany w jednej akcji i wszystko by się udało, gdyby nie fakt, iż samemu wcześniej faulował przeciwnika.
Po wejściu polskiego napastnik Levante broniło się jeszcze głębiej, a pod bramką gospodarzy było coraz więcej zamieszania. Groźne sytuacje mieli Raphinha, Ferran Torres, Jules Kounde, a szczęścia cały czas szukał Yamal. Schodził na lewą nogę z uporem maniaka, ale nie mógł oddać dobrego strzału.


Remontada dokonana w szczęśliwych okolicznościach. Lewandowski zamieszany
W końcu przyszła 91. minuta. To była najważniejsza akcja tego meczu. Yamal pokusił się o miękkie dośrodkowanie z prawego skrzydła. Lewandowski już zawisł w powietrzu i czekał na możliwość uderzenia głową. Ale ubiegł go obrońca Levante, Unai Elgezabal. Hiszpan zablokował Ferrana Torresa w powietrzu, uprzedził Lewandowskiego, ale na tyle niefortunnie interweniował, iż strącił piłkę do własnej siatki. Po jego trafieniu stadion w Walencji ucichł całkowicie.


Barcelona w dość szczęśliwych okolicznościach dokonała remontady i wygrała po szalonym meczu z Levante 3:2. Po dwóch spotkaniach ligowych ma na koncie komplet punktów.
Idź do oryginalnego materiału