Trzy lata kadencji Nikoli Grbicia przyniosły Polakom 17 porażek. Tylko dwa razy przydarzały się po sobie, ale nigdy w jednym sezonie. I na szczęście w drugim sparingu sezonu 2025 Serb nie popsuł sobie statystyk, nie musiał dopisywać kolejnej przegranej.
REKLAMA
Choć Polacy zaczęli spotkanie z Bułgarami dość niemrawo i byli wręcz dominowani przez rywali, to nie pozwolili im wykorzystać przewagi zyskanej pierwszym wygranym setem. Odrobili straty, ale mecz zrobił się bardzo wyrównany. Zwycięstwo w 97. meczu Grbicia w roli trenera Polaków udało się wyrwać jego zawodnikom dopiero po tie-breaku.
Zobacz wideo Piotr Kędzierski mógł zostać wędkarzem. Co nie wyszło? "Przeczytałem jedno zdanie i oddałem wędkę"
W takich strojach Polacy wyszli na mecz z Bułgarią. Nietypowy widok
Jeszcze przed spotkaniem kibiców mogło zaskoczyć to, w jakich strojach Polacy rozpoczęli grę. Nie były to tradycyjne biało-czerwone koszulki i spodenki, a ciemnozielony komplet z białymi elementami. I to akurat w meczu z Bułgarami, dla których to dobrze znane, najczęściej wykorzystywane barwy.
Polska - Bułgaria, siatkówka Screen Polsat Sport
Taki dobór tego, w co ubrani są w tym sezonie polscy siatkarze, już kilka miesięcy temu zaprezentowała firma 4F, która wykonała tegoroczne stroje kadry. zwykle drugi komplet strojów Polaków był w pełni czerwony, granatowy lub czarny.
Polacy chcieli się odbić po porażce, ale zaczęło się od falstartu
W wyjściowej szóstce Polaków na piątkowe spotkanie znalazł się tylko jeden zawodnik, który zaczynał mecz z Ukrainą w Katowicach dwa dni wcześniej - Rafał Szymura. Na przyjęciu dołączył do niego Artur Szalpuk, jako rozgrywający na boisko wyszedł Jan Firlej, na środku Mateusz Poręba i Szymon Jakubiszak, w ataku Kewin Sasak, a na libero Maksymilian Granieczny. Sporo zmian, ale tej najważniejszej trener Grbić mógł oczekiwać w wyniku. W środę z Ukrainą Polacy przegrali 2:3, choć wygrali pierwsze dwa sety. Tym razem Serb na pewno zachęcał ich do tego, żeby dać sporo euforii kibicom i sparing u siebie wygrać.
Niestety, Polacy nie weszli dobrze w to spotkanie. jeżeli chcieli sobie odbić poprzedni mecz i porażkę, to zaczęło się od małego falstartu. Co prawda, początek pierwszego seta przyniósł wyrównaną grę, a zawodnicy Nikoli Grbicia nie tylko byli w stanie dotrzymać kroku Bułgarom, ale choćby prowadzili w pewnym momencie dwoma punktami (12:10). To nie trwało jednak długo.
Rywale już po chwili zdobyli aż pięć punktów (12:15). Polakom udało się dojść ich tylko raz - przy stanie 17:17. Potem grę zdominowali już jednak przeciwnicy, a Polacy punktowali tylko dwukrotnie do końca seta. Bułgarzy wygrali go do 19.
Grbić przemawiał ze wściekłą miną, a Polacy wyszli z bardzo trudnej sytuacji
Polacy mieli spore problemy z przyjęciem agresywnej zagrywki Bułgarów. Te w drugim secie nie zniknęły - rywale naciskali od samego początku, prowadząc najwyżej dwoma punktami (9:7). Nikola Grbić, widząc, iż jego zespół się męczy zachęcał zawodników do szukania innych rozwiązań w ataku. Na te standardowe rywal był gotowy i świetnie stawiał blok. Grbić ze wściekłą miną przemawiał do swoich siatkarzy, którzy ze sporej nieporadności w niektórych akcjach, po jego ostrzejszych słowach gwałtownie przeszli do bardzo skutecznej gry.
Końcówka drugiej partii była tego świetnym przykładem. Polacy wyszli z bardzo trudnej sytuacji - przegrywali już czterema punktami (najpierw 14:18, potem 16:20). To mógł być najważniejszy moment tego spotkania - gdyby Bułgarzy pewnie wygrali drugą partię, Polakom byłoby trudno odwrócić jego losy i powalczyć jeszcze o zwycięstwo.
Dlatego trzeba było przede wszystkim dołożyć mocy na zagrywce. To poskutkowało trzema punktami zdobytymi w polu serwisowym przez Artura Szalpuka. Bułgarzy popełniali błędy, a w Polaków jakby wstąpiły nowe siły. Dobrze funkcjonował też ich blok. I to dzięki niemu udało się - po szaleńczej pogoni - wygrać tego seta 25:23.
Niewykorzystana szansa przy piłce setowej się zemściła
Wydawało się, iż sytuacja Polaków robi się coraz lepsza. Mecz był wyrównany, ale mając grę rywali pod kontrolą, a w pamięci to, jak konsekwentnie i mądrze przebiegła końcówka poprzedniego seta, można było oczekiwać, iż to drużyna Nikoli Grbicia przejmie inicjatywę.
Zespoły ciągle wymieniały się prowadzeniem, a żaden z nich nie mógł wyjść na wyższe niż takie dwupunktowe. Żaden nie przejął zatem wyraźnie inicjatywy, ale przed końcówką partii znów to Bułgarzy byli w lepszej sytuacji (20:22).
Polakom udało się jednak świetnie odrobić straty. Punktowali Jan Firlej, Mateusz Poręba, Kewin Sasak i Artur Szalpuk i to biało-czerwoni jako pierwsi zyskali piłkę setową (24:23). Nie udało się jej jednak wykorzystać i dwie akcje później było po wszystkim - Bułgarzy wygrali na przewagi do 24. Kibice z jednej strony chcieliby pewnie widzieć wygrywających Polaków, ale z drugiej nie mogli narzekać na brak emocji w tym spotkaniu.
Świetny debiut Nowaka
Trener Grbić nie trzymał się przez cały mecz jednej szóstki. Dawał pograć kilku zawodnikom, których nie zmieścił w wyjściowym składzie. Na boisku pojawiali się Łukasz Kozub i Aleksiej Nasewicz, a zadaniowo na zagrywkę wszedł debiutant Kajetan Kubicki. Najwięcej uwagi przykuł jednak na pewno inny zawodnik, któremu Grbić pozwolił zagrać w kadrze po raz pierwszy - Jakub Nowak.
19-letni środkowy, w tej chwili zawodnik I-ligowej Lechii Tomaszów Mazowiecki, grał jakby mecz seniorskiej kadry nie był dla niego niczym deprymującym. Miał kilka imponujących momentów, zwłaszcza w czwartym secie. Dwa bloki punktowe z rzędu dające Polakom wynik 14:5, następnie dwa punkty atakiem w dalszej części partii i blok, który ją zamknął - Nikola Grbić z jego występu mógł być naprawdę zadowolony. Poradził sobie z presją i pokazał, iż może tej kadrze dać naprawdę wiele.
Ten zamykający blok Nowaka dał kadrze Grbicia zwycięstwo 25:16 i tie-breaka. Czwartego set zupełnie zdominowali. W pewnym momencie prowadzili choćby dziesięcioma punktami (15:5), wygrali dziewięcioma. Do tego w samej grze było na co popatrzeć i komu bić brawo. Pozostawało mieć nadzieję, iż tak samo będzie za chwilę w decydującej partii.
Tak Polacy wyrwali zwycięstwo z Bułgarią w Gliwicach
Na nią Bułgarzy się już jednak przebudzili. Otrząsnęli się po trudnym doświadczeniu z poprzedniej partii i grali z Polakami na równi. Nikola Grbić kilka razy popatrzył na swoich graczy karcącym wzrokiem po nieudanych obronach, a ci rozpędzali się na boisku. Na zmianę stron schodzili z prowadzeniem 8:7.
Potem przy chwilach skutecznej gry i błędów rywali Polacy byli w stanie wyjść choćby na trzypunktowe prowadzenie (13:10). Nikola Grbić chciał, żeby zwycięstwo im się nie wymknęło, za wszelką cenę. To dlatego, gdy tylko stracili jeden punkt z tej przewagi to dość asekuracyjnie poprosił o czas. Szczęśliwie po chwili rywale nie trafili zagrywki i Polacy zyskali trzy meczbole (14:11).
Udało się wykorzystać drugiego - po dłuższej wymianie piłka trafiła w siatkę po nieudanym ataku Wenisława Antowa. Tak Polacy zdobyli punkt na wagę wygranej 15:12 w tie-breaku i 3:2 w całym meczu.
W Silesia Cup czeka ich jeszcze jedno spotkanie. W sobotę, ponownie w Gliwicach, zmierzą się z Niemcami. Początek spotkania o godzinie 19:00. Trzy godziny wcześniej Bułgarzy zagrają z Ukrainą.