Nie do wiary, co ujrzeliśmy na stronie PZPN. Wielostopniowa kompromitacja

21 godzin temu
Podobno PZPN ma prezesa, podobno ma rzecznika prasowego, podobno zatrudnia specjalistów do spraw komunikacji i PR. To jak to jest możliwe, iż do tej pory nikt nie zaprezentował stanowiska związku w sprawie rezygnacji z gry w kadrze Roberta Lewandowskiego?
Zajrzałem na oficjalną stronę związku, czyli PZPN.pl. Przywitały mnie uśmiechnięte buzie Roberta Lewandowskiego i Ewy Pajor. Wyrazu twarzy napastnika Barcelony w kontekście ostatnich wydarzeń nie można odebrać inaczej jak ironiczny. Przecież jego w kadrze już nie ma i nie wiadomo, kiedy do niej powróci. Może nie wróci już nigdy.


REKLAMA


Zobacz wideo


PZPN nie informuje o rezygnacji Lewandowskiego z kadry
Jednak o tym ze strony Polskiego Związku Piłki Nożnej się nie dowiemy. Najważniejsza sportowa informacja ostatnich 72 godzin, która rozgrzewa całą Polskę, wciąż nie jest dla redaktorów strony związku na tyle istotna, aby wciągnąć ją na listę tzw. aktualności w dziale "reprezentacja". Nie ma jej też na stronie www.laczynaspilka.pl, która jest również kanałem informacyjnym PZPN, ale zasilana newsami w bogatszy sposób niż oficjalna strona pzpn.pl.


Również z zamieszczonych na obu stronach relacji z poniedziałkowej konferencji prasowej nie da się wywnioskować, iż Robert Lewandowski z kadry zrezygnował, bo stracił zaufanie do Michała Probierza i dopóki selekcjoner pozostaje na stanowisku, to on w narodowych barwach nie zagra.
PZPN o Lewandowskim: ani be, ani me, ani kukuryku
Spojrzałem więc, jak to jest w mediach społecznościowych. Tam też bieda. Nic nie wiadomo o Robercie Lewandowskim. Są komunikaty, m.in. iż decyzja o zmianie kapitana "została podjęta wyłącznie przez szkoleniowca". Ale choćby tam nie pada nazwisko napastnika Barcelony.
A podobno PZPN ma choćby prezesa, ma też podobno licznych działaczy w zarządzie, ma też - tu też zaznaczę podobno - rzecznika prasowego i jakichś - jeszcze raz: podobno - specjalistów od komunikacji i PR. A jednak do dziś nikt z nich nie wykrztusił ani jednego oficjalnego słowa na temat rezygnacji Lewandowskiego i zmiany kapitana w kadrze. Ani be, ani me, ani kukuryku w sprawie, czy trener Probierz ma poparcie swojego szefa.


Przecież to jakiś skansen i to nie z PRL, ale z caratu. Tam władca zawsze mógł odciąć się od działań swojego ministra, choćby gdy ten skrupulatnie realizował jego wolę. Na piśmie żadnych poleceń nie było.
Komunikacyjna kompromitacja PZPN
A przecież kadra zaraz zagra superważny mecz w eliminacjach. Wynik meczu z Finlandią będzie miał duże znaczenie w kwestii awansu kadry na mundial. Czy prezes PZPN Cezary Kulesza nie rozumie, iż właśnie teraz powinien wzmocnić pozycję Probierza, a nie swoim milczeniem ją osłabiać? Czy ktoś ze związku nie powinien próbować udobruchać Lewandowskiego choć jednym pozytywnym komunikatem?


Probierz podjął decyzję o zmianie kapitana w fatalnym terminie i kuriozalnym stylu, to jedno. Cała jednak otoczka, jaka towarzyszy największemu od lat kryzysowi wizerunkowemu w kadrze, to już wielowarstwowa komunikacyjna kompromitacja całego PZPN.
Idź do oryginalnego materiału