Była już trzecia doliczona minuta do dogrywki w finale Pucharu Króla pomiędzy Realem Madryt a FC Barceloną. Po decyzji sędziego o przyznaniu piłki FC Barcelonie ławka zespołu ze stolicy Hiszpanii eksplodowała z wściekłości. Jednak to, co zrobił Antonio Ruediger przekroczyło wszelkie granice dobrego smaku. Niemiecki stoper rzucił w sędziego pierwszym przedmiotem, jaki wpadł mu w ręce, ale na szczęście nie trafił. Niemniej za to zachowanie i tak został ukarany czerwoną kartką.
REKLAMA
Zobacz wideo Lewandowski obcym ciałem w Barcelonie? Żelazny: Statystyki Lewego to jakiś kosmos
Ruediger kompletnie zwariował. Kara musiała być i to poważna
Wiadomo było jednak, iż na tym się nie skończy. Arbiter spotkania De Burgos Bengoechea zapisał bowiem wszystko w swoim raporcie. - W 120. minucie został odesłany za rzucenie przedmiotem ze strefy technicznej, choć nie trafił mnie. Po pokazaniu czerwonej kartki musiał być przytrzymywany przez kilku członków sztabu trenerskiego, gdyż wykazywał się bardzo agresywną postawą - cytuje raport dziennik "Mundo Deportivo".
Na decyzję RFEF w tej sprawie trzeba było poczekać do wtorkowego wieczoru 29 kwietnia, ale w końcu decyzja zapadła. Niemiecki obrońca zostanie zawieszony na sześć spotkań za swoje zachowanie, choć groziło mu choćby dwanaście meczów. Kara obejmuje rozgrywki La Liga. Czerwoną kartkę za protesty otrzymali też wówczas Lucas Vazquez i Jude Bellingham. Ten pierwszy odpocznie przez dwa mecze, przy czym tylko w Pucharze Króla w przyszłym sezonie. Drugiemu kartonik kompletnie anulowano.
Sześć meczów, ale tak naprawdę jeden. Real ma szczęście w nieszczęściu
Real może jednak w tym wszystkim mówić o szczęściu, które spowodowało... nieszczęście. Niemiec jest bowiem kontuzjowany i będzie pauzował do końca sezonu ligowego. W pięciu z sześciu spotkań zawieszenia i tak by nie zagrał, więc realnie kara kosztować będzie go jedynie inaugurację kolejnych rozgrywek.