Neymar w sierpniu zeszłego roku w burzliwych okolicznościach po sześciu latach rozstał się z PSG. Sprowadzony do Paryża za 222 mln euro piłkarz nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań. Co prawda strzelił w sumie 118 goli, ale nie dał klubowi wymarzonego pierwszego w historii triumfu w Lidze Mistrzów i po kiepskim sezonie musiał odejść do saudyjskiego Al-Hilal. Od tamtej pory konsekwentnie nie rozmawiał z francuskimi mediami... aż do teraz. Brazylijczyk udzielił wywiadu byłej tenisistce Marion Bartoli oraz Benoit Boutronowi w RMC Sport.
REKLAMA
Zobacz wideo Szczęśliwe losowanie reprezentacji Polski? Probierz ostrzega
Neymar powiedział Francuzom, jak go potraktowali. "To była niesprawiedliwość"
Choć Neymar w nowym zespole jest od ponad roku, rozegrał dla niego zaledwie siedem meczów. Wszystko przez trapiące go kontuzje. Mimo to zapewniał, iż w Arabii czuje się szczęśliwy i niedługo powinien ponownie zameldować się na murawie. Największe emocje wzbudził jednak temat odejścia z PSG. - Po prostu nie byłem już szczęśliwy tam w PSG. Klub i trener nie chcieli na mnie stawiać. Wprost mi o tym powiedzieli, więc musiałam podjąć decyzję. I spodobała mi się propozycja Al-Hilal. Poznałem ten klub, lokalną kulturę i rozgrywki. Byłem bardzo zaskoczony moim przyjęciem tutaj i życzliwością kibiców - tłumaczył powody przenosin.
Piłkarz dobrze wspominał pierwsze sezony we Francji oraz rok 2020, gdy PSG doszło do finału Ligi Mistrzów, w którym ostatecznie przegrało z Bayernem Monachium. Nie ukrywał jednak swojego żalu, o to co było później. - Ostatnie dwa, trzy lata nie były takie same. To wcale nie było fajne - to, jak zostałem potraktowany. Tak samo jest w przypadku Lionela Messiego. Dla mnie to była niesprawiedliwość, bo zawsze dawałem z siebie wszystko na boisku - deklarował.
Neymar wskazał najgorszy moment, gdy grał w PSG. "Mam pretensje do..."
W ten sposób nawiązał do swoich ostatnich momentów w Paryżu. Sam wdawał się w wówczas w liczne konflikty, aż w końcu w maju 2023 r. fanatyczni kibice udali się pod jego dom i skandowali głośne "wynocha". Kilku z nich miało choćby wedrzeć się na teren posesji. - Nie mam żadnego urazu, ale było mi trochę smutno przez to, jak zostałem potraktowany przez kibiców, szczególnie gdy przychodzili pod mój dom, gdy chcieli wtargnąć do niego, obrazić mnie lub chcieli mnie uderzyć. Dla mnie przekroczyli granicę - wspominał.
Sam nie miał sobie wiele do zarzucenia. Wszelkie niepowodzenia tłumaczył jedynie kontuzjami. - Nie mam pretensji do klubu, mam tylko lekkie pretensje do ludzi zarządzających klubem i niektórych kibiców. Ale to już przeszłość. To klub, w którym spędziłem najwięcej czasu w mojej karierze - sześć lat. Przeżyłem tam kilka bardzo pięknych chwil, ale i kilka smutnych. A moje relacje z kibicami to niestety jeden ze smutniejszych momentów. Jednak na poziomie sportowym prezentowałem swój najlepszy futbol - stwierdził odważnie.