Niedzielny półfinał PGE Ekstraligi w Rzeszowie zakończył się dramatycznym wynikiem 44:43 dla Texom Stali, ale najwięcej mówi się nie o samym wyniku, a o kulisach meczu i zachowaniu zawodników Fogo Unii Leszno. Po spotkaniu głos zabrał dyrektor zarządzający leszczyńskiego klubu, Sławomir Kryjom, który wprost wskazał na źródła porażki.
– Nie zdążyliśmy jeszcze porozmawiać, bo jesteśmy krótko po meczu. Dopiero będziemy z chłopakami rozmawiać. Ja od początku mówiłem, iż play-offy rządzą się swoimi prawami. Dzisiaj narozdawaliśmy masę prezentów, przez ten niepokój, który był w naszych szeregach na starcie czy przecież wykluczenia za 2 minuty i to troszeczkę się obróciło przeciwko nam, ale przegrana bitwa nie oznacza przegranej wojny – powiedział Kryjom w Canal+Sport 5.
Siódmy bieg, w którym Jacob Thorssell samotnie objechał tor po wykluczeniach zawodników, stał się symbolem chaosu. Kryjom nie ukrywał, iż szczególnie takie sytuacje bolą i muszą zostać wyeliminowane.
– Nie rozkręca się motocykla do śrubki w momencie, kiedy jest informacja, iż mamy jedną minutę na powtórkę. Zresztą Keynan Rew też nie zdążył i to jest coś, nad czym musimy popracować przed następnymi meczami – podkreślił dyrektor Unii.
Mimo porażki, Kryjom w rozmowie z dziennikarzami zachował spokój i tonował nastroje. Jak sam zaznaczył, nerwowość była największym przeciwnikiem leszczynian w Rzeszowie, ale ta lekcja może zaprocentować w rewanżu.
– Absolutnie myślę, iż to może wpłynąć na nas tylko i wyłącznie korzystnie, musimy wyciągnąć wnioski z tego meczu i przede wszystkim wprowadzić więcej spokoju, bo tej nerwowości było dzisiaj zdecydowanie za dużo – dodał.
Unia Leszno stoi teraz przed szansą odwrócenia losów rywalizacji przed własną publicznością. jeżeli leszczynianie ograniczą błędy i wprowadzą do swoich szeregów więcej koncentracji, rewanż wcale nie musi oznaczać końca walki o awans do PGE Ekstraligi.
