Przed rozpoczęciem bieżącego sezonu, mało kto stawiał na Detroit Pistons jako czarnego konia rozgrywek. Zespół J.B. Bickerstaffa od początku jednak potwierdzał swoją wartość. Pistons z miesiąca na miesiąc rośli w siłę i zgłaszali swoją gotowość do rywalizacji z czołówką Wschodniej Konferencji. Teraz biją się o przewagę parkietu w pierwszej rundzie play-offów.
Z bilansem 39 zwycięstw i 31 porażek, Detroit Pistons zajmują 6. miejsce w tabeli Wschodniej Konferencji, ale tracą tylko mecz do czwartej w tabeli Indiany Pacers. Wszystko zatem wskazuje na emocjonujący finisz w walce o ostatnie miejsce gwarantujące przewagę parkietu w pierwszej rundzie play-offów. Aż trudno uwierzyć w transformację, jaką przeszli Pistons pod okiem trenera J.B. Bickerstaffa. Po zeszłorocznym blamażu, nikt nie stawiał ich w roli kandydata do walki o play-offy. Są zdecydowanie jedną z największych niespodzianek.
Część zasług należy przypisać dyrektorowi sportowemu całego projektu, czyli Trajanowi Langdonowi. Langdon był brany pod uwagę na stanowiska w Washington Wizards w 2023 roku oraz Charlotte Hornets w 2024, zanim pojawiła się szansa w Detroit Pistons. – Po rozmowach z Arnem, Billym Kingiem, a przede wszystkim z właścicielem Tomem Gores’em, uznałem, iż to, czego im brakowało, to coś, co mogę im zapewnić, czyli stworzenie fundamentów i budowanie kultury – powiedział Langdon.
– Czułem, iż właśnie to uważali za kluczowe. I to jest coś, co mogę dostarczyć od samego początku. Potem zaczęliśmy rozmawiać więcej, miałem wiele rozmów z Tomem i poczułem, iż to będzie dla mnie odpowiedni krok – dodał Langdon, który w swoim pierwszym ruchu zdecydował o zatrudnieniu trenera Bickerstaffa. Zdecydował się na kandydaturę byłego trenera Cleveland Cavaliers po rozważeniu opcji z asystentem Dallas Mavericks Seanem Sweeneyem, asystentem Minnesoty Timberwolves – Micaha Norim oraz asystentem New Orleans Pelicans – Jamesem Borrego.
Langdon agresywnie przebudował skład, pozyskując Tima Hardawaya Jr. w wymianie z Dallas oraz podpisując kontrakty z Malikiem Beasleyem i Tobiasem Harrisem, którzy byli wolnymi zawodnikami. Zaryzykował również, wybierając w drafcie z piątym numerem skrzydłowego Ronna Hollanda z G League Ignite – zawodnika dysponującego niezwykłą atletycznością, ale jeszcze nieoszlifowanymi umiejętnościami. – Dużo rozmawialiśmy o charakterze zespołu, który chcieliśmy stworzyć – powiedział Langdon.
– Mamy wielu ludzi o wysokiej etyce i chcieliśmy przywrócić tej drużynie waleczność. Chodziło nam także o pozytywne nastawienie, pasję, chęć rywalizacji i zwyciężania. To historyczna organizacja, która w pewnych okresach dominowała w tej lidze. Przywrócenie jej świetności i zaoferowanie kibicom czegoś, co już kiedyś widzieli, a zawodnikom tego, czego pragną, byłoby niezwykle ważne – zarówno teraz, jak i w przyszłości – zakończył Langdon, który będzie mocnym kandydatem do nagrody najlepszego GM-a sezonu.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET